Wbrew głoszonym słowom, oraz oczywistej nauce Chrystusa, duża część chrześcijan zdecydowanie zrezygnowała z wrażliwości i dobrze ukierunkowanej emocjonalności w swym życiu religijnym. Niestety, w ich zastępstwie pojawiły się intelektualizm oraz sentymentalizm, który nie pozwala na właściwe wykorzystanie emocji i uczuć. Azymut, 5/2003
Zrozumieć ofiarę
Zdaniem autora Chrześcijaństwa nadziei, jedną z wielu przyczyn złego obrazu Boga i Kościoła jest zła koncepcja ofiary na krzyżu. W książce powtarza on swoje argumenty w tej sprawie, które wcześniej prezentował na łamach Tygodnika Powszechnego, w ramach toczącej się na ten temat dyskusji.
Punktem wyjścia dla rozważań lubelskiego teologa jest konstatacja dwóch rzeczy. Po pierwsze, ofiara i dar są konieczne dla rozwoju naszego człowieczeństwa. Po drugie, w obecnych czasach słowa te stają się coraz bardziej niezrozumiałe i obce. W związku z tym, żeby nie utracić tego, co najważniejsze w nauczaniu, należy zastanowić się nad sensem używanych przez nas słów i dawną teologię ofiary zastąpić myślą o bezinteresownym oddaniu się. O samoograniczeniu, które ludzie powinni wybierać dobrowolnie.
Termin „ofiara” jest dwuznaczny, co widać wyraźnie od czasów Nietzschego. Można bowiem, na bazie tego słowa, zbudować obraz chrześcijanina cierpiętniczego, dolorystycznego, a Boga przedstawić jako wymagającego wyrzeczeń wroga radości. To byłby znienawidzony przez autora Tako rzecze Zaratustra słaby Bóg niewolników. Toteż Nietzscheańska krytyka chrześcijaństwa stawia teologom wysokie wymagania. Dlatego też należy oczyścić zabrudzony wizerunek Boga kochającego i miłosiernego. Zdaniem Hryniewicza, nie można przedstawiać Syna jako ofiarnego baranka złożonego w ofierze obrażonemu, żądającemu krwi Ojcu. Jezus poniósł Mękę i Śmierć, ponieważ był wierny swojej misji do końca. Dlatego Pascha nie jest ofiarą, ale darem. Dzięki temu bezinteresownemu darowi ludzie mogą stać się wreszcie dobrymi. Zamiast wizją krwi wylewanej w ofierze, można posługiwać się współczesnym obrazem transfuzji. Ten dar serca pozwala ratować życie i pomaga odzyskiwać zdrowie.
Los Chrystusa nie był Mu zgotowany przez Boga, ale przez ludzi. Mesjasz przyszedł na świat, stał się jednym z nas i ukazał nam wzór życia, będąc w tym konsekwentnym aż do śmierci. Natomiast to ludzka myśl uczyniła z Jego misji symbol Ofiary i Baranka Paschalnego. To nie cierpienie i męka jako takie mają charakter zbawczy. Zbawczą moc ma zaufanie do Boga, oddanie i dar z samego siebie. Jezus nie sławił cierpienia samego w sobie. Błogosławił tych, którzy cierpią, wyzwalał ich z nieszczęścia. Cierpienie jako takie jest złem. Trzeba je przezwyciężać. Nie należy go mistyfikować. Chrześcijaństwo uczy przede wszystkim współczucia, rozumienia sytuacji ludzi cierpiących. Skłania do zmagania się z cierpieniem, a przynajmniej do zmniejszenia jego niszczycielskiej siły (s. 195). Dlatego, zaczynając od samej Paschy, należy zweryfikować naszą chrześcijańską koncepcję ofiary, aby nie proponować ludziom Dobrej Nowiny składającej się ze smutku, cierpień i śmierci.
Tak postawiona teza, mimo tego, że niesie ze sobą słuszną, moim zdaniem, krytykę postawy cierpiętniczej, owego „doloryzmu”, jest zasadniczo trudna do przyjęcia. Jest rzeczą oczywistą, że Bóg nie potrzebuje naszych ofiar. W psalmie pięćdziesiątym mówi On: „Gdybym był głodny, nie musiałbym o tym wspominać, bo mój jest świat i to, co go napełnia. Czy będę jadł mięso cielców albo pił krew kozłów?”. Ale przecież w następnym wierszu tego samego psalmu jest napisane: „Złóż Bogu ofiarę dziękczynną i wypełnij śluby złożone Najwyższemu”.