Czym jest tożsamość chrześcijańska? To jest pierwsze i podstawowe pytanie, na jakie trzeba sobie odpowiedzieć, jeśli chce się mówić o jakimkolwiek wpływie na naszą, chrześcijańską, samoświadomość. Spróbujmy zatem zdefiniować ją sobie na nasz użytek. Przegląd Powszechny, 3/2007
***
Zapytać możemy, co z tego wynika dla nas, dla naszej chrześcijańskiej tożsamości. Otóż myślę, że przede wszystkim to, że uświadamia nam, iż chrześcijańska tożsamość nie jest jednością z obyczajowością, kulturą czy mentalnością. Przykładnymi chrześcijanami, a wręcz herosami wiary w Chrystusa, którzy poświadczyli to gotowością do męczeństwa, byli zarówno Żydzi, np. święci Szczepan czy Jakub i Piotr, jak i filozofowie greccy, np. św. Justyn, którego kalendarz liturgiczny czci jako filozofa i męczennika. Ich poczucie bycia chrześcijanami było większe i ważniejsze od własnej kultury, której bynajmniej się nie wyzbywali, od wyznawanej filozofii, np. platonizmu czy stoicyzmu, czy od języka. Nasza tożsamość chrześcijańska także więc nie musi trzymać się obyczajów, chrześcijańskich obrzędów, przepisów religijnych zmieniających się wraz ze zmianami kulturowymi. Ważne jest, by dla nas centrum i punktem odniesienia był Jezus Chrystus, którego uznajemy za Pana i Zbawiciela. Jeśli bowiem On jest Panem, to pierwszym wnioskiem z tego jest, że ja nim nie jestem. Nic więc w świecie i Kościele nie musi być takie, jakie ja bym chciał, bo nie ja jestem Panem, ale Jezus Chrystus. To na Jego Imię zgina się wszelkie kolano istot niebieskich i ziemskich, jak pisał św. Paweł, a nie na moje. Możemy nauczyć się od Ojców Kościoła, że można i trzeba wiarę w Chrystusa wyrażać w języku każdej kultury, z użyciem pojęć każdej filozofii. Prawdopodobnie w języku niektórych filozofii będzie to łatwiejsze, w języku innym trudniejsze, ale każdy ma prawo to czynić.
Jest to bardzo ważne dla głoszenia Dobrej Nowiny, do czego wszyscy chrześcijanie są zaproszeni. Znamy misjonarzy, którzy nie brali pod uwagę przykładu Ojców i zaczynali przepowiadanie od uczenia Indian śpiewu gregoriańskiego czy Murzynów filozofii Arystotelesa, i niewiele z tego wynikło. Jesteśmy powołani do głoszenia chrześcijaństwa, które nie daje się zredukować do żadnej pojedynczej kultury czy filozofii lub języka. Ale także na nasz codzienny użytek ważne jest, byśmy umieli być – jako chrześcijanie
– wolni od własnej mentalności. Oczywiście, narodowe obyczaje należy kultywować, własnej tradycji bronić, kulturę pielęgnować itd. Ale nie z powodu chrześcijaństwa, a patriotyzmu. Ośmielam się uważać, że taka zbitka pojęciowa jak np. „Polak-katolik” przynosi chrześcijaństwu więcej zła niż pożytku. Święty Paweł już pisał: A tu już nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we wszystkich jest Chrystus (Kol 3, 11).
***
HENRYK PIETRAS SJ, ur. 1954, prof. dr hab., kierownik Katedry Historii Filozofii w Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej „Ignatianum” w Krakowie, wykładowca patrologii na Papieskim Wydziale Teologicznym, sekcja „Bobolanum” w Warszawie. Dyrektor WAM (Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy). Mieszka w Krakowie.