Media w służbie społeczeństwu

Komercja nie jest zagrożeniem dla prawdy czy dobra społecznego. Można mówić prawdę na sposób encyklik papieskich, a można mówić jasno, prosto i „tabloidalnie”, jak Jezus. Prawda jest ta sama, przekaz gorszy lub lepszy. Przegląd Powszechny, 3/2007




Po tej wypowiedzi trzeba się chyba zwrócić do dziennikarza… Przy okazji „ingresafery” pojawiły się głosy, że brak obiektywności, jakieś manipulacje to przede wszystkim sprawa redakcji, nie dziennikarzy. Czy jest możliwe, by dziennikarz na własny rachunek podejmował pewną służbę, jakąś własną aktywność? Czy tutaj praca dziennikarza jest odpokutowaniem za grzech pierworodny, przyjęciem jarzma redakcji, czy może być, jak wspominał dr Kononiuk, powołaniem, wolnym wyborem i podjęciem odpowiedzialności za pewne zadania?

JAN WRÓBEL: Dosłownie kilka zdań uzupełnienia do tego, co już było. Dziennikarstwo po roku 1989 oznacza kilkaset karier bardzo zdolnych ludzi, którzy przeżyli swoje pięć minut. Na ogół byli to ludzie młodzi, choć i tu różnie bywa, mieli jednak możliwość tworzenia czegoś od podstaw. To jest kapitał dziennikarstwa i jego siła polega właśnie na tym, że kilkuset ludzi wzięło udział w budowaniu czegoś od podstaw. Czasem to się nie udawało, jednak wielu się udało i to jest wielkie osiągnięcie. Założono sporo redakcji, z których kilka zachowało się po dzień dzisiejszy, m.in. „Gazeta Wyborcza”. „Życie Warszawy” Tomasza Wołka z kolei nie dotrwało. Brałem udział w jego początkach, widziałem i czułem tę atmosferę, moi koledzy zalegali po dwie noce w redakcji, bo była pełna mobilizacja, by gazeta w ogóle wyszła. To były wspaniałe i rzadkie chwile w życiu. I to też zbudowało pewien etos tego dziennikarstwa.

Dziennikarstwo to jest zawód, gdzie, owszem, trzeba towar zaprezentować, zadawać różne pytania o bardzo mądre sprawy, ale to jest też moja życiowa przygoda. Taką przygodę bardzo wiele osób pamięta i łatwo tego nie odda. Wielu ludzi zrobiło karierę, zdziczało i zeszło na „psy moralne”, jednak i taki człowiek pamięta, że 10-15 lat temu przeżywał uniesienie związane ze swoją pracą. Wtedy było też sporo dziennikarzy, którzy mieli już swój staż i oni wkroczyli w to, jakby narodzili się powtórnie.
Czy dziennikarz ma autonomię względem swoich redaktorów? Człowiek ma tyle autonomii, ile jej sobie wywalczy i ile jest wart. Dziennikarz słaby czy średni niech nie podskakuje, ale takiego, który jest dobry, chociaż podskakuje, weźmiemy pod uwagę. Jest sporo polskich dziennikarzy, którzy mogą podskakiwać nawet w tak skomercjalizowanych mediach, jak wielkie koncerny prasowe Agora, Axel Springer czy Polska Presse.

W praktyce jest tak, że istnieje pewien ideał robienia gazety. To dotyczy zresztą wszystkich mediów. Chodzi o typ gazety sformatowanej. Po pierwsze, określa się, do jakiej kategorii czytelnika chce się docierać. Potem robi się badania, co taka kategoria ludzi lubi, np. lubi duże albo średnie tytuły. Jak się już dowiemy czegoś o ich upodobaniach, to zatrudniamy ludzi, którzy rysują gazety, są jakby dekoratorami wnętrz. I dalej, dziennikarze, wypełniają to wnętrze, wolną przestrzeń, której jest czasem mniej, czasem więcej.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...