Komercja nie jest zagrożeniem dla prawdy czy dobra społecznego. Można mówić prawdę na sposób encyklik papieskich, a można mówić jasno, prosto i „tabloidalnie”, jak Jezus. Prawda jest ta sama, przekaz gorszy lub lepszy. Przegląd Powszechny, 3/2007
TADEUSZ JERZY KONONIUK: Ale można też tak, jak wspominał James Bennet: „Seks, sensacja i śmierć jako gwarancja sukcesu” – to jest przecież formuła tabloidu, prasy komercyjnej...
JAN WRÓBEL: Nie, media skomercjalizowane są tak zróżnicowane, że trudno poddają się jednej formule. Ludzie wcale nie będą często szukali pism czy programów opartych tylko na seksie, przemocy i czymś tam jeszcze. Większość ludzi czasem kupi coś na kształt „Gościa Niedzielnego” a czasem coś z „twardszej” prasy. Bardzo mała grupa osób czyta tylko Urbana i ogląda wyłącznie hard-porno, albo wybiera jedynie rzeczy piękne i szlachetne. To wszystko jest przemieszane, a komercja w związku z tym wcale nie musi dotyczyć przemocy, seksu itd.
TADEUSZ JERZY KONONIUK: Nie chodziło mi oczywiście o potępienie mediów komercyjnych, wskazywałem tylko pewien wariant, który trudno jest umieścić między encykliką a Ewangelią... A co do wartościowania służby publicznej i komercji. Dziennikarz, czy komercyjny, czy nie, by być dobrym dziennikarzem, profesjonalistą, musi przede wszystkim włożyć w to ogromny trud. Odbiorca tego nie dostrzega, ale to warto docenić. I fakt, że artykuł czy program ukaże się w tabloidzie, w stacji komercyjnej czy w innym medium nie ma znaczenia.
Jednak trzeba też zwrócić uwagę, że w historii dziennikarstwa rozróżniało się do niedawna prasę opinii od prasy bulwarowej. Nastąpiło zatarcie tej granicy. Pan Lityński wspominał tu o „Gazecie Wyborczej”. W jednym z wywiadów Michnik szczycił się tym, że „Gazeta Wyborcza” jest chyba jedynym dziennikiem między Renem a Uralem, która jest zarazem i prasą opinii, i tabloidem...
WIESŁAW GODZIC: I z tym dążeniem do atrakcyjności przekazu związane są dylematy: Czy mogę np. sfilmować ciało martwego człowieka? W jakim kadrze? Jak to montować? Czy pewne materiały mogą za sobą sąsiadować? To jest ryzyko i realne problemy etyczne dziennikarza. Ta praca to nieustanny pośpiech, także oceny etyczne dokonywane są tu w ogromnym tempie i nie powinniśmy mówić, że dziennikarze są niemoralni. My po prostu daliśmy im prawo, żeby za nas pewne rzeczy sprawdzali, wystawiając się na tego rodzaju ryzyko.
TADEUSZ JERZY KONONIUK: Pan Profesor nawiązuje, zdaje się, do zdjęcia Milewicza. Tutaj wkraczamy na teren transgresji, która zaczyna dominować w przekazie medialnym. Przekracza się wszelkie granice i wszelkie tabu. Bardzo trudno posługiwać się w tej sytuacji tradycyjnym pojęciem „służby publicznej”.
JAN LITYŃSKI: Podobnym, choć poważniejszym jeszcze problemem jest kwestia egzekucji Husajna.