Media w służbie społeczeństwu

Komercja nie jest zagrożeniem dla prawdy czy dobra społecznego. Można mówić prawdę na sposób encyklik papieskich, a można mówić jasno, prosto i „tabloidalnie”, jak Jezus. Prawda jest ta sama, przekaz gorszy lub lepszy. Przegląd Powszechny, 3/2007




Dziennikarz jest ukryty za orężem tego, że obiektywnie wypytuje. Wielokrotnie obserwowałem też, że moje wypowiedzi dla różnych gazet, były przekręcane do tego stopnia, że bywały całkowicie sprzeczną z całą moją wypowiedzią. Ta nierzetelność jest bardzo szkodliwa dla polityki.

W połowie lat 90. mieliśmy dwa bieguny: „Nasz Dziennik” i „Nie”. Oba posługiwały się nieobiektywnym językiem, nie rozróżniały informacji od komentarza i były niezwykle agresywne. Ukazywały pogardę dla ludzi, których opisywały. Mam wrażenie, że nawet czołowe dzienniki upodobniają się do tychże gazet. Pytanie, dlaczego tak się dzieje, być może jest to nieuchronna komercjalizacja związana z tym, że na pierwszej stronie musi być coś wystrzałowego. „Gazeta Wyborcza” pół roku temu dała na pierwszej stronie artykuł z informacją o tym, że dyrygent Poznańskich Słowików jest nosicielem HIV. Wydaje się, że to nie jest informacja na pierwszą stronę dla poważnej gazety. W „Dzienniku” z kolei był taki moment, gdy połowa artykułów była poświęcona atakom na „Gazetę Wyborczą”.

Ta konkurencja jest podobna do walki politycznej. Walka ta jest z natury nieobiektywna. Jeżeli rząd coś mówi, to opozycja ma niemalże obowiązek powiedzieć, że to jest złe. Jeśli opozycja coś proponuje, to rząd powinien powiedzieć, że tak nie jest, a w ogóle to my ten problem już dawno rozwiązaliśmy. Mam wrażenie, że w czołowych dziennikach jest obecnie bardzo podobna sytuacja. Nie ustala się żadnego consensusu, co można bardzo łatwo zobaczyć, kiedy analizuje się zachowania w sprawie lustracji. Nie było żadnej debaty między zwolennikami lustracji a jej przeciwnikami spośród pracowników większych gazet.
Zdaje się, że gdy spoglądamy na dzienniki czy tygodniki, to tutaj należy stwierdzić, że dzienniki ogólnopolskie mają bardzo dobre dodatki, „Europa” w „Dzienniku”, dodatek w „Rzeczpospolitej” czy też sobotnia wkładka w „Gazecie Wyborczej”. Tam są poważne dyskusje, które jednak nie mają żadnego oddziaływania na to, co się dzieje w życiu publicznym.

Widzę również problem w korzystaniu ze specjalistów, socjologów, psychologów społecznych, którzy, jeśli się spojrzy do wewnątrz, mają bardzo wyraźnie określone poglądy. Jeżeli socjolog mówi, że różnica jest „zaledwie” taka i taka, to znaczy, że ta różnica jest nieistotna, ale jeśli powie o tej samej liczbie „aż”, znaczy to coś zupełnie innego. To ma duże znaczenie w kwestiach politycznych.

Wielkim sukcesem jest w Polsce dziennikarstwo śledcze. Przy wszystkich wadach, braku obiektywizmu, zbyt łatwym atakowaniu ludzi, to dziennikarstwo jednak doprowadziło do tego, że politykom patrzy się na ręce. Może to doprowadzać do wykrywania korupcji, przestępczości. Jeżeli na skutek nacisku politycznego zostanie to utracone, polskie dziennikarstwo przestanie pełnić swoją funkcję, którą można nazwać w jakiś sposób misją. Ale gazety nieczęsto mają chyba poczucie misji, o gazecie bardzo często decydują wyniki sprzedaży i zyski.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...