Temu, kto na początku swej drogi zetknął się z czymś tak czystym i szlachetnym, jak szlachetna powinna być fotografia, jak szlachetna powinna być sztuka, trudno jest się później odnaleźć, bo nagle wymagane są od niego rzeczy komercyjne, sensacyjne, newsowe. Przegląd Powszechny, 12/2007
My, fotoreporterzy – zainteresowani fotoreportażem jako osobną dziedziną sztuki, całością samą w sobie – jesteśmy wymierającymi mamutami. Ponieważ coraz mniej jest miejsca na tę dobrą fotografię, mniej jest motywacji, by ją uprawiać (widzę to po moich kolegach, z których wielu zaniechało już właściwie robienia fotoreportaży). Po co robić fotoeseje, fotostory do szuflady? Zależy mi, by drugi człowiek je obejrzał, by coś się między nami zawiązało, jakaś nić porozumienia, komunikacji, żeby ta fotografia przetrwała w umysłach innych ludzi. Przecież przekazywanie pewnych treści obrazem, a nie słowem, jest cały czas możliwe, to się nie wypaliło. Ludzie wciąż są wrażliwi na obraz, który przekazuje takie emocje, których słowem nie da się przekazać. Teraz to medium jest w jakiś sposób zagłuszane, nie daje się ludziom patrzeć na dobre zdjęcia. Wielka szkoda, że są to najczęściej takie fotografie na dwie strony, jak w „Przekroju”, uciętych głów albo spalonych ciał. Pytam: Po co?! By pobudzić czyjąś ciekawość, by nakład wzrósł?! Gdzieś w tym wszystkim czuję, że mam coraz mniej powietrza, terenu do poruszania się. Staram się cały czas myśleć o fotografii (jak myślałem zawsze) jak o formie przekazu. Natomiast coraz mniej znajduję możliwości na taką autorską wypowiedź. Niestety.
– Jaka przyszłość czeka młodych fotografów, którzy myślą dopiero o pierwszych krokach na zawodowej drodze – konkursach, publikacjach?
– Od jurora konkursu Word Press Photo dowiedziałem się, co zrobić, żeby wygrać – wysłać wcześniej zdjęcia, wtedy będzie się miało niższy numer. Jury jest zmęczone po obejrzeniu kilku tysięcy zdjęć. Te, które mają niższe numery, mają większe szanse. Nie powinno tak być! Optymistycznym rozwiązaniem na przyszłość może być to, że fotografia dokumentalna, fotoeseje, jeśli już nie do gazet, to może trafią do galerii, albo będą zapisywane w formie albumów. Mimo wszystko trzeba się starać robić swoje. Im więcej będzie ludzi patrzących na sztukę, na dziennikarstwo, na dokument, jak na szlachetną formę wyrazu – tym będziemy silniejsi. Trzeba tego bardzo chcieć. Trzeba to bardzo kochać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.