Jeśli przyjąć, że drugi opis stworzenia człowieka jest ludzką opowieścią o Początku, to brzmi on, jakby wkradła się w niego nutka pesymizmu osoby mocno doświadczonej, która definiuje otaczający ją świat poprzez własne przeżycia, potrzeby, ograniczenia, kruchość. W drodze, 9/2006
Leonardo mimo swojego zwątpienia przez całe życie szukał pierwotnego piękna i boskiej harmonii, która jest istotą całej rzeczywistości. Sądził, że świat przenika boskie uniwersum, które jest wieczne. Rolą artysty jest jego odkrywanie. Można powiedzieć, że chciał wydrzeć wieczność naszej chwilowości. Jego prace emanują spokojem, a człowiek jest harmonijnym elementem natury. Wystarczy spojrzeć na Monę Lisę. To arcydzieło malarstwa zachwycało w okresie renesansu, zachwyca i dziś. O portrecie Neapolitanki, która była córką bogatego pana, a po jego zrujnowaniu poślubiła bogatego obywatela florenckiego, napisano opasłe tomy; o tajemniczym uśmiechu, o idealnych proporcjach, o kompozycji. Niektórzy mówią, że tajemniczy uśmiech Mony Lisy jest gorzkim, ironicznym uśmiechem człowieka, który przez chwilę zobaczył siebie w prawdzie. Przyglądając się tej pracy, mam wrażenie, że artysta namalował to, co Stwórca przed wiekami zawarł w swoim dziele. Jest to fenomen, który intryguje i zachwyca, to tak jakby malarzowi udało się dotknąć nieskończoności, tajemnicy, gdyż Pan przychodzi w ciszy. Twórca całe lata pracował nad tym obrazem i właściwie nigdy go nie ukończył, zresztą jak większości swoich prac. Mimo że znacznie wyprzedził swoją epokę, w życiu ponosił same porażki. Większość jego prac przepadła, a wynalazki bez skrępowania przypisywali sobie inni. I czyż nie można ironicznie się uśmiechnąć na myśl, co robimy ze światem, który z takim pietyzmem stworzył Bóg, i co z naszym do Niego podobieństwem.
Michał Anioł nie szukał harmonii w świecie, gdyż nie wierzył w jej istnienie w życiu. Prawdziwie piękna i nieskończenie dostojna jest śmierć, co pokazuje jedno z jego najlepszych dzieł, Pieta. Udało mu się wyrzeźbić nieskończoność bólu i cierpienia, głębie umierania i miłości, opłakiwanie syna przez matkę. To najbardziej przejmujące dzieło, w którym śmierć uwolniła wieczność. Tu matka niewysłowienie piękna jest młodsza od nieżyjącego, pokonanego syna. Czas zatrzymał się, a cierpienie zrodziło świętość i boskie piękno. Tylko w obliczu śmierci możliwa jest harmonia, życie jest wzburzoną siłą, napięciem, dynamitem. Najlepiej widoczne jest to w rzeźbach niewolników. Michał Anioł rzeźbi i maluje świat ludzkich uczuć i namiętności. Sam jest mocno emocjonalny i widoczne to jest w każdym ruchu pędzla, w każdym uderzeniu dłuta. Obrazy i rzeźby pełne są napięcia i krzyku, gwałtowności i siły, dramatyzmu i zmysłowości. Dramat człowieka rozdartego, zbuntowanego, eksploduje z jego sztuki, jednak ta gwałtowność nie pozbawiła jej głębi. Jego żywiołem jest walka, a siedzibą ludzkie ciało. W nim zawarta jest siła, tajemnica i cierpienie, wiecznie żywy ogień. To ono zachwyca i zabija, cierpi i kocha, wierzy i wątpi. Miłość umiera, a świat istnieje dalej w swej dzikości, bo człowiek nie wróci już nigdy do upragnionego raju.