Jeśli przyjąć, że drugi opis stworzenia człowieka jest ludzką opowieścią o Początku, to brzmi on, jakby wkradła się w niego nutka pesymizmu osoby mocno doświadczonej, która definiuje otaczający ją świat poprzez własne przeżycia, potrzeby, ograniczenia, kruchość. W drodze, 9/2006
Chciwość i ślepota, o duchu podłości,
Co używacie na złe dóbr przyrody!
Szukając złota i władzy, i włości,
W pysze idziecie z srogością w zawody.
Mistrzów w lenistwie macie, w rozwiązłości;
W zawiści chcecie swoich bliskich szkody.
Nie wiecie, sycąc wiecznie głodne ciało,
Że czas jest krótki i trzeba tak mało… [9]
Rozerwać więzy, uwolnić się z wszechogarniającego uścisku. Niewyobrażalne napięcie nabiegłych krwią, pulsujących mięśni, zatrzymanie na granicy życia, gdyż ono jest cierpieniem, nigdy niezaspokojonym pragnieniem. Niepohamowany w swoim zapale, pracowity jak Syzyf, Michał Anioł jest demiurgiem, który pragnie uwolnić życie z kamienia. Pełen niezgody i cierpienia, samotny i wyalienowany, gwałtowny i gnany lękiem, pragnący i niespełniony, myślał o sobie, że urodził się po to, aby cierpieć. „Boże, uwolnij mnie od samego siebie” — pisze w jednym ze swoich wierszy. Twórca zdaje się mocno wsłuchany w ludzką opowieść o początku, bo to ona kształtuje jego życie i twórczość. „Jestem nagi, strzęp człowieka przybliżający się do Tajemnicy” — pisze pod koniec życia.
Poruszające jest również zestawienie dwóch malarzy holenderskich okresu baroku, Rembrandta i Halsa. Należą do niedoścignionych mistrzów portretu, którzy swoją twórczością poruszyli współczesny świat i wpłynęli na całą późniejszą historię sztuki.
Frank Hals to malarz wyjątkowy. Utracjusz i obwieś, sybaryta i wagabunda. Był najbardziej wziętym portrecistą epoki. O jego prace zabiegali możni i władcy świata, on jednak wolał malować awanturników, rozpustników, hulaków i pijaków. Sam też lubił wypić, bywał brutalny i porywczy. Był złym mężem i czasami zdarzało mu się bić swoją pierwszą żonę. Za młodu aresztowano go za znęcanie się nad nią. Nie należał też do wzorowych rodziców, częściej bywał w karczmach i spelunkach niż w domu. Nie stronił od towarzystwa szumowin i wykolejeńców. Jego długie życie zakończyło się w nędzy, w harlemskim przytułku. Ostatnimi dziełami najbardziej pogłębionymi psychologicznie są portrety zbiorowe przełożonych i pensjonariuszy domów starców.