Nie bój się! Modlę się za ciebie!

Powstał obraz bardzo emocjonalny, mocny. Mam jeszcze nadzieję, że zobaczymy go w rosyjskiej telewizji. Teraz zaczął już żyć swoim życiem. Ludzie chcą mieć go w domu, by do niego wracać. Jedna kobieta wyznała wprost: „Gdy mi trudno, gdy spotka mnie coś przykrego, ten film mi pomaga”. Czas serca, 2/2007




Jest Pani reżyserką pierwszego rosyjskiego dokumentu poświęconego Janowi Pawłowi II „Nie bój się! Modlę się za ciebie!”. W Rosji Pani decyzja musiała stanowić pewne złamanie tematu tabu, a może wręcz wyzwanie… Skąd taki pomysł? Może powinnam raczej inaczej sformułować pytanie: skąd odwaga, by podjąć się takiego zadania?

Także dla mnie było to bardzo dziwne. Gdy myślę o tym teraz, nie wiem, skąd wziął się pomysł. To dojrzewało we mnie. Kilka miesięcy temu szukałam jakiegoś numeru telefonu i nagle przeczytałam na ostatniej stronie mojego starego notatnika: „Jan Paweł II, Karol Wojtyła, Papież Rzymski”. Przecież zapisałam to jeszcze w 1978 roku?!

I to stanowiło pierwszy impuls?

To na pewno był pierwszy impuls, ale jeszcze tego nie rozumiałam. Czas mijał, sporo pracowałam: robiłam filmy o sztuce, muzyce, historii. Nagle zadzwonił do mnie ktoś z redakcji czasopisma i zapytał, czy nie mogłabym przetłumaczyć mu do artykułu wierszy z lat młodzieńczych Karola Wojtyły.

Zgodziła się Pani?

Tak. Przetłumaczyłam jeden z wierszy i fragment „Magnificat” – utworu, który wywarł na mnie ogromne wrażenie. Znalazłam w nim coś takiego, co bardzo mi odpowiadało. I tak zaczęłam czytać wiersze Wojtyły, jego dramaty, wystąpienia Jana Pawła II. Poczułam nagle, że papież jest mi potrzebny na co dzień. Gdy byłam zdenerwowana, miałam zły humor, sięgałam po jego książki i było mi lepiej. Nigdy jednak nie myślałam o tym, by zrobić o nim film, bo miałam świadomość tego, kim jest papież, a kim ja. Zdawałam sobie sprawę z obecnej między nami ogromnej dysproporcji. Bałam się dotykać jego osobowości, ponieważ nie wiedziałam, jak w ogóle można zrobić film o papieżu. I nagle…

Pojawił się drugi impuls…

Właśnie. Byłam w domu, oglądałam telewizję. Emitowano bardzo popularny program jednego z rosyjskich dziennikarzy politycznych. Prowadzący twierdził, że prezentuje film o papieżu, tymczasem był to dokument polityczny. To był film komercyjny: ekipa zdjęciowa kręciła go w Watykanie i wszędzie, gdzie tylko mogła, bo dysponowała ogromnymi pieniędzmi. Sporo było w nim historii, ale nagle wstrząsnęło mną usłyszane zdanie: „Karol Wojtyła zrobił karierę, którą można porównać tylko z karierą sekretarza generalnego KC KPZR”. Wtedy już sporo wiedziałam o papieżu i ta opinia bardzo mnie zdenerwowała. On zawsze szedł za głosem powołania. Nigdy nie myślał o karierze, a mógł przecież zrobić największą – jako aktor czy reżyser. Jednak on do tego nie dążył…

Powiedziałam wtedy: „nie”. Teraz trzeba mówić ludziom prawdę! Kiedy zaczęłam o tym poważnie myśleć, odkryłam, że Rosjanie nie bardzo wiedzą, kim jest papież. Jedni mówili: „papież to papież”. Niektórzy wiedzieli, że to Karol Wojtyła, ale nic więcej – albo niewiele więcej. Nikt tak naprawdę nie wiedział, kto to jest.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...