Prawdy o totalitaryzmie, paradoksalnie, widać więcej w czasach naszych – czasach jednostek i ich praw. Tygodnik Powszechny, 9 grudnia 2007
Tak czy owak, życie w kłamstwie trwało i przez długie lata nie zanosiło się na to, by miało rychło dobiec kresu ludowej wytrzymałości. Jak to smętnie opisał Witold Wirpsza w wierszu „List o sumieniu”:
Mówią: budujemy socjalizm.
I mają rację, chociaż kłamią...
Myśli swoje,
Uczucia, wyobraźnię nauczyli
Czołgania się; pełzają w tej szczelinie,
Którą brzuchami wydrążyli w próżni.
Każdego katechizmu nauczą się
Na pamięć!
O dziwo, spadkobiercami, rzecznikami i najgorliwszymi uprawiaczami hipokryzji w Polsce postkomunistycznej są dziś elity władzy. Sprawy wróciły poniekąd do normy, od jakiej reżym komunistyczny był odstępstwem. Naród (ta przynajmniej jego część, która nie przemawia w imieniu partii rządzących; a i ta część w tych tylko momentach, gdy brak w otoczeniu wścibskich dziennikarzy) jak gdyby przestał się ze słowami liczyć, a znów to, co mówi, dla rządzących się nie liczy (przynajmniej w przerwach między wyborami – które zresztą wydłużają się w czasie psychologicznym, nawet gdy skracają w czasie kalendarzowym – a to z racji skracania się publicznej pamięci w ogóle, a pamięci o przedwyborczych obietnicach w szczególności...).
W jednym z wykładów w niezależnym Towarzystwie Kursów Naukowych Adam Michnik tłumaczył uległość intelektualistów wobec skłóconej z narodem władzy m.in. ich przekonaniem, że prawa dziejowe są nieubłagane, że kierunek zdarzeń został już określony i że opór wobec historii może tylko przysporzyć ofiar, jakie padną po drodze do celu, ale kierunku dziejów nie odmieni. Sprzeciw wobec historii byłby tylko przysłowiową próbą zatrzymania rozpędzonego pojazdu poprzez wtykanie kija w szprychy – próby z góry na niepowodzenie skazaną.
Więc, powiadał Michnik, choć wiedzieli, że „przemoc święci triumfy, że wola większości społeczeństwa jest gwałcona”, intelektualiści sądzili, że tak być musi, że inaczej być nie może, skoro wynik jest z góry przesądzony, skoro historia skazała ludzkość na postęp; że wszystko, co się historii opiera, może być tylko („obiektywnie rzecz biorąc”...) nikczemnym, a nadto i nierozsądnym (i zważywszy ofiary, których przysporzy, także przestępczym) knowaniem reakcji... A więc jeszcze jeden z zaobserwowanych i skatalogowanych przez Miłosza ketmanów?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.