Homoseksualizm i „uzdrawianie”

Jeden z uczestników mojej lubelskiej grupy zaufania, osiemnastoletni chłopak, wyjątkowo inteligentny, wrażliwy, uzdolniony poetycko, o bardzo dobrym sercu, przyznał mi się, że miał już ponad czterdziestu anonimowych partnerów. Czy zasługiwał bardziej na osąd moralny czy na współczucie? Znak, 11/2007




Otóż, w ramach okazywanej pomocy, która polega przede wszystkim na życzliwym przyjęciu i wysłuchaniu, a także stworzeniu bezpiecznego kręgu dobrze rozumiejących się przyjaciół, respektujących podobny system wartości, co samo w sobie jest już bardzo cenne, osoby homoseksualne zachęca się, by poddawały się terapii „naprawczej”. Powtarzana jest przy tym często – dla zachęty – liczba 30 procent „uzdrowionych” spośród tych, którzy poddają się tego rodzaju terapii. Przyjrzyjmy się przez chwilę tej kwestii.

Liczbę 30 procent przypadków terapii zakończonej trwałą zmianą orientacji homoseksualnej na heteroseksualną przytacza m.in. dostępne w Internecie oświadczenie Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy USA. Podobne wyniki badań przedstawił niedawno Robert Spitzer, psychiatra z Uniwersytetu Columbia, co wzbudziło dużą sensację (przy czym terapia, której skutki badał Spitzer, trwała od kilku do kilkunastu lat!). Polski autor, Krzysztof Boczkowski, w swojej kompetentnej i obiektywnej książce Homoseksualizm przytacza sceptyczną opinię z raportu Wolfeidena: „Całkowite przejście z wyłącznego homoseksualizmu na wyłączny heteroseksualizm jest bardzo mało prawdopodobne”. Bezstronnie referuje też jednak odmienne zdanie innego badacza. Otóż Bieber i współpracownicy twierdzą, że 27 procent ich pacjentów poddanych psychoanalizie z wyłącznych homoseksualistów stało się wyłącznymi heteroseksualistami (K. Boczkowski, Homoseksualizm, inter esse, Kraków 2003, s. 288.). Należy więc, jak sądzę, ostrożnie przyjąć, że zmiana orientacji z dominującej homoseksualnej na dominującą heteroseksualną bywa niekiedy możliwa – na drodze głębokiej i długotrwałej terapii. Trzeba jednak pamiętać, że: 1. tylko nieliczne osoby homoseksualne będą w ogóle skłonne ją podjąć; 2. nie dla wszystkich chętnych tego rodzaju terapia jest dostępna, choćby finansowo (np. psychoanaliza kosztuje u nas 100 zł za godzinę, a jak podają Bieber i współpracownicy, minimum to 150 godzin terapii, co, jak łatwo obliczyć, daje niebagatelną sumę 15 tysięcy złotych). Przede wszystkim jednak, co z tymi 70 procentami pacjentów, dla których terapia, według najbardziej optymistycznych szacunków, nie może się skończyć wymarzonym sukcesem? A co z tymi, którzy do terapii w ogóle nie są gotowi? Poddanie się psychoterapii nie jest przecież moralnym obowiązkiem. Są osoby homoseksualne, które akceptują swoją orientację, są takie, które się z nią dobrze czują, są wreszcie ludzie, którzy może i pragnęliby zmiany, ale mają świadomość, że na podejmowanie trudnych, ryzykownych prób jest już za późno. Co z nimi wszystkimi?! Co właśnie im ma do zaproponowania Kościół?

Jestem zdania, że przedstawianie terapii „naprawczej” (stawiającej sobie za cel doprowadzenie do zmiany orientacji pacjenta z homo- na heteroseksualną) jako jedynej katolickiej propozycji pomocy dla osób homoseksualnych jest nie tylko pozbawione realizmu, ale też głęboko nieuczciwe. Hasła propagandowe typu: „Nie musisz być homoseksualistą!”, albo: „Dla tych, którzy chcą, szansa wyzdrowienia wynosi sto procent!” (słowa Richarda Cohena, które słyszałem na własne uszy); powoływanie się na jeden czy drugi pojedynczy przypadek, że oto jakiś młody mężczyzna o skłonnościach homoseksualnych „wyszedł na prostą”, bo... zawarł sakramentalny związek małżeński – takie rzeczy, powtarzane przez ludzi Kościoła, są moim zdaniem przejawem „pobożnych życzeń”, a w istocie – groźnym brakiem odpowiedzialności za słowa. Jak bowiem mogą być odbierane przez wierzące osoby homoseksualne? – Skoro, mimo wszelkich moich wysiłków, jestem homoseksualistą, a Kościół mówi, że „nie muszę być”, to czy nie ja sam jestem swemu losowi winien? Skoro dowodem „wyjścia na prostą” jest zawarcie sakramentalnego związku małżeńskiego, to czy nie powinienem, mimo odzywających się we mnie pragnień homoseksualnych, iść w tym kierunku?... Nie trzeba chyba mówić, do jakich dramatów może takie podejście doprowadzić.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...