Nie możemy być pewni, że nigdy nie zmienimy zdania ani że nie będziemy mogli zaakceptować stanu rzeczy, który dzisiaj wydaje się nam nie do przyjęcia.
Życie w spadku
Jakkolwiek przez „testament życia” rozumiemy, najogólniej mówiąc – w dalszej części artykułu to ogólne określenie zostanie doprecyzowane – oświadczenie woli odnośnie do kresu naszego życia, to za swoistego rodzaju testament można też uznać wyrażoną za życia dyspozycję dotyczącą wykorzystania po śmierci naszych organów do ratowania życia drugim. To szczególny rodzaj spadku, bez umowy notarialnej i bez wskazania konkretnego spadkobiercy (spadkobiercę wyznaczają antygeny zgodności tkankowej).
Decyzja o przekazaniu organów po śmierci ma jednak charakter zapisu testamentowego, a zapis ten wymaga nawet większej wierności w respektowaniu woli zmarłego niż dyspozycje odnośnie do przekazania dóbr materialnych. Wprawdzie w obu wypadkach decydujemy o oddaniu czegoś, czego już nie będziemy potrzebowali – dlatego trudno chwalić nas za jakąś szczególną ofiarność – ale specyficzny stosunek człowieka do własnej cielesności sprawia, że godząc się na pobranie organów, nie oddaje czegoś, co nabył bądź otrzymał – oddaje coś, co istotnie uczestniczyło w jego cielesnej przecież egzystencji.
Nawiasem mówiąc, myślę, że podkreślanie nadzwyczajnej ofiarności tych, którzy godzą się na pobranie od nich po śmierci organów, nie przysparza dawców. Kiedy bowiem słyszymy o jakichś nadzwyczajnych gestach dobroci, wiążemy je zazwyczaj z ludźmi o szczególnie wysokim morale, a że uważamy się za zwyczajnych, to skłonni jesteśmy uznawać, że taka nadzwyczajna ofiarność nie jest dla nas.
To nie jest jednak nadzwyczajna ofiarność – „tu i teraz”, póki jeszcze jesteśmy, nie wymaga ona od nas wyrzeczenia się czegokolwiek. Dopiero umierając, „wyrzekamy” się cielesności. Zwłoki mają charakter przedmiotowy; jeśli traktujemy je z szacunkiem, to ze względu na tych, których za życia identyfikowaliśmy poprzez niepotrzebną już im cielesność. Czy cielesności można się wyrzec za życia?
Życie w testamencie?
Życia nikomu w testamencie zapisać się nie da, chociaż niejednokrotnie rodzice chętnie oddaliby własne życie swoim umierającym dzieciom. Kiedy mówimy, że ktoś „podarował nam życie” lub „oddał za nas swoje życie”, nie wskazujemy na testamentowy zapis. Chodzi nam o ofiarność naszych dobroczyńców, dla których ważniejsza od cielesnej egzystencji była miłość, jaką do nas żywili.
Nie odebrali sobie wprawdzie sami życia, ale narazili się dla nas na śmierć, mając nadzieję, że w ten sposób nas ocalą. Nie twierdzili wcale, że ich życie nie jest już nic warte, przez swą ofiarność wskazali natomiast na to, że świadom swego przemijania człowiek żyje zawsze „dla czegoś”. Można przeżyć, ale jednocześnie zmarnować życie – tylko rozumna istota ludzka może, patrząc wstecz na koleje swego losu, dojść do takiego dramatycznego wniosku. Czyżby zatem ci, którzy oddali życie za drugich, w istocie nie zrezygnowali z życia?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.