Póki jeszcze jesteśmy…

Znak 6/2009 Znak 6/2009

Nie możemy być pewni, że nigdy nie zmienimy zdania ani że nie będziemy mogli zaakceptować stanu rzeczy, który dzisiaj wydaje się nam nie do przyjęcia.



Cóż to właściwie znaczy „zrezygnować z życia”? Zrezygnować można z życiowych planów, z posiadania, z domagania się sprawiedliwości. Ale z życia? Znani i nieznani, których stać było na oddanie życia za innych, to nie wspomniani wyżej zrozpaczeni i zniechęceni, którym do cna sprzykrzyła się ziemska egzystencja. Oni kochali życie! Odkryli jednak, że fizyczne trwanie to nie wszystko, że w nim nie wyczerpuje się bogactwo ludzkiej egzystencji, że chodzi o coś więcej, a to „więcej” wykracza poza cielesność. To nie znaczy, że cielesność jest nieważna, nie można przecież oddać życia, najpierw go nie posiadając, nie można myśleć, kochać i bronić życia, uprzednio nie żyjąc!

Gdyby zatem oddanie życia za drugich wiązało się z zamachem na swe życie, z samobójczym gestem, to – pominąwszy już schizofreniczny charakter takiej decyzji – próbując go usprawiedliwić, musielibyśmy wykazać albo że życie samobójcy przedstawia obiektywnie mniejszą wartość niż życie osoby, dla której samobójca się poświęca, albo też że życie pozostaje w całkowitej, niczym nieskrępowanej dyspozycji posiadającej je osoby.

Wolność dysponowania życiem byłaby wówczas cenniejsza od samego życia jako takiego. Człowiekowi wolno wybrać: żyć dłużej lub też życie zakończyć, a powodem zakończenia może być tak dramat własnego istnienia, jak i chęć uratowania życia drugim. Pisząc „wolno”, nie mam na myśli tylko tego, że człowiek fizycznie jest w stanie taką decyzję wykonać, chodzi mi o moralną dopuszczalność tego rodzaju decyzji. „Wolno” znaczy wówczas: „masz moralne prawo skończyć z sobą, kiedy uznasz to za słuszne”. To twoje życie i twoje umieranie. Rezygnujesz – twoja sprawa. Tylko twoja. Mieszanie do tego prawa mija się, nawiasem mówiąc, z celem, o ile nie zaangażujemy do zrealizowania swojej decyzji drugich.

Zupełnie inny niż samobójczy wymiar mają sytuacje, w których wspominamy tych, którzy „oddali swoje życie”. Wprawdzie bieg zdarzeń, w który się świadomie i dobrowolnie zaangażowali, doprowadził do ich śmierci, ale ich decyzjami nie kierowało pragnienie śmierci i nie zadali sobie śmiertelnego ciosu. Zginęli, ratując życie innym, bądź nie cofnęli się wobec groźby utraty własnego życia. Kiedy Janusz Korczak wsiada wraz z dziećmi do wagonu, wie doskonale, że to jego ostatnia podróż. Czy rezygnuje z życia, czy też z walki o przetrwanie? Czy strażak, który ginie, ratując innych, rezygnuje z życia, czy też przegrywa w walce z żywiołem?

Jakież powody do wdzięczności miałby uratowany kosztem śmierci strażaka, gdyby wiedział, że ten ostatni nie cenił własnego życia? Oddał go jak zbędną rzecz… Jeśli wspominam o tego rodzaju sytuacjach w artykule, w którym zasadniczo mowa o oświadczeniach dotyczących umierania, to dlatego, że – jak mam nadzieję – na ich tle wyraźniej rysuje się problem decyzji określanych mianem „testamentu życia”. Te ostatnie dotyczą nie tyle życia, ile umierania. Prawdziwy testament życia pozostawili nam w istocie ci, których życie – a dokładnie: duchowa spuścizna – stanowi bezcenny spadek. Czerpiemy z tego spadku, ucząc się mądrze żyć. Póki jeszcze jesteśmy…

Testament życia czy umierania?

Testament spisuje się za życia, póki jeszcze jesteśmy… Pomiędzy czasem życia a śmiercią może się jednak pojawić dłuższy bądź krótszy okres, w którym żyjemy – jeszcze jesteśmy – ale nie mamy już szansy na podjęcie żadnej świadomej decyzji.

Wyrażona uprzednio wola ma wówczas ułatwić innym decydowanie w dotyczących nas sprawach: czy mamy być jeszcze leczeni, jak mamy być leczeni i czy w ogóle mają być podejmowane względem nas jakiekolwiek procedury medyczne utrzymujące nas przy życiu. Problem prawnej regulacji „testamentu życia” pojawił się po raz pierwszy w roku 1990 w kontekście kazusu Nancy Cruzan.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...