Jednym z najbardziej gorących tematów związanych z seksualnością jest zjawisko homoseksualizmu. Jednocześnie wydaje się, że popularność tej problematyki nie służy rzetelnemu poznaniu jej istoty; bardzo często wypowiadającym się w tej tematyce brakuje znajomości podstawowych faktów i pojęć... Pressje, 8/2006
JL: Wnioski te są kolejnym powodem, który pozwala nazwać zjawisko homoseksualizmu nieuporządkowanym.
JP: Owszem. Jest sprawą oczywistą, że gatunek ludzki nie byłby w stanie realizować tych trzech podstawowych elementów, gdyby powszechne były związki homoseksualne; nie ma innego sposobu na ich realizację, niż związki między kobietą a mężczyzną.
KM: Czy przeczą temu odkrycia nauk przyrodniczych, które uzmysławiają nam, że w przyrodzie występują związki pomiędzy osobnikami tej samej płci? Czy argument, że na przykład wśród łabędzi występują pary homoseksualne, nie świadczy, że to zjawisko jest zgodne z naturą?
JP: W tym pytaniu słowo naturalne jest użyte w innym znaczeniu, niż ma to miejsce w przypadku, gdy mowa jest o prawie naturalnym. By lepiej to zobrazować, posłużę się przykładem alkoholizmu. Zdarza się, że skłonność do alkoholizmu z powodu uzależnienia rodziców jest dziedziczona genetycznie przez ich dziecko. W tym przypadku owa skłonność dziecka do alkoholu może być nazwana czymś naturalnym, co należałoby rozumieć, jako „przekazana przez sam akt urodzenia”. Jednak w myśl koncepcji prawa naturalnego taka skłonność nie mogłaby być nazwana czymś naturalnym, gdyż po prostu nie służy rozwojowi osoby; jest odchyleniem od normy. Jak pokazuje ten przykład można zatem dziedziczyć skłonność, która nie jest naturalna w rozumieniu prawa naturalnego. Nawet jeśli nauka udowodni kiedyś, że homoseksualizm ma swe korzenie w ludzkiej genetyce, nie będzie to jeszcze argument zmuszający Kościół do zmiany swojego nauczania w tej kwestii. Być może jedynie zmieniłoby się coś w kwalifikacji samych czynów homoseksualnych, gdyż osoba obdarzona taką naturalną (w znaczeniu genetycznym) skłonnością posiada mniejszą wolność wyboru. Jednak nie zmieni to faktu, że akty homoseksualne dalej będą kwalifikowane, jako czyny złe moralnie, tak jak z racji dziedziczności alkoholizmu nie wynika, że uleganie mu jest dobrem moralnym.
KM: Dalej Katechizm mówi o tym, że „znaczna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne”, które nie stanowią przedmiotu ich wyboru, ale „dla większości z nich stanowi ona trudne doświadczenie”. Są one „wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu” oraz „są wezwane do czystości. Jeśli zdołają zrozumieć naturę osobistego powołania Bożego w stosunku do nich, będą w stanie z większą wiarą przeżywać Sakrament Pokuty i przyjmować łaskę Pana, która jest w nim tak hojnie ofiarowana, by móc pełniej nawrócić się ze swojej drogi”. Co znaczą te słowa? Co Kościół proponuje osobom o skłonnościach homoseksualnych?
JP: Kościół proponuje coś niezwykle trudnego – proponuje czystość, której nie należy utożsamiać z celibatem. Celibat to po prostu bezżenność, podczas gdy czystość jest kategorią szerszą, dotyczy bowiem wszystkich osób bez względu na stan, w jakim żyją, zarazem jednak każdego w innym zakresie. W omawianym tu aspekcie czystość polegałaby na dwóch elementach: po pierwsze, na niepodejmowaniu czynów homoseksualnych; po drugie, zawierałaby w sobie także czystość myśli, czyli nie podejmowanie fantazji seksualnych jako strategii kompensacji i ucieczki przed osobowym wzrostem.