Znana z agresji wobec Kościoła Joanna Senyszyn nie ukrywa zamiarów lewicy: Mam nadzieję, że w przyszłości Polska wybije się na niepodległość i zerwie Konkordat. Ale najpierw musimy mieć większość w parlamencie. Nikt z tzw. autorytetów nie zwrócił uwagi na tak obraźliwe wobec Polski i Stolicy Apostolskiej słowa. Idziemy, 20 kwietnia 2008
Po zawarciu Konkordatu Polacy staną przed „apokaliptyczną wizją państwa wyznaniowego” – straszyła przed 10 laty lewica. Czy miała rację?
W 10 lat od ratyfikacji i wejścia w życie postanowień Konkordatu, batalia o niego nie zakończyła się. „Z powodu konkordatu stajemy się państwem wyznaniowym” grzmi sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski. A w „Trybunie” dodaje: „Konkordat trzeba całkowicie zmienić, a najlepiej, gdyby go w ogóle nie było”. Znana z agresji wobec Kościoła Joanna Senyszyn nie ukrywa zamiarów lewicy: „Mam nadzieję, że w przyszłości Polska wybije się na niepodległość i zerwie Konkordat. Ale najpierw musimy mieć większość w parlamencie”. Ciekawe, że nikt z tzw. autorytetów nie zwrócił uwagi na tak obraźliwe wobec Polski i Stolicy Apostolskiej słowa. Czy podobnie byłoby, gdyby dotyczyło to umowy zawartej z kimś innym?
Arcybiskup Józef Kowalczyk, nuncjusz apostolski w Polsce, zauważa: „Szkodę wyrządza się społeczeństwu, kiedy do oceny normy prawnej wprowadza się wątki polityczne i demagogię, gdy przewrotnie chce się tłumaczyć treść zapisu, nie dla lepszego jego zrozumienia, lecz tylko dla doraźnych korzyści partyjno-politycznych. Gdy sieje się niepokój nawet wśród ludzi dobrej woli, zwłaszcza tych, którzy nie mają możliwości przeczytać zawartej w prawniczym języku umowy. Ileż tego rodzaju zabiegów było podejmowanych, ileż przedstawiano zagrożeń dla jednostek i całego społeczeństwa. I okazuje się, że nie znalazły one żadnego pokrycia w rzeczywistości minionego dziesięciolecia”.
„Dzisiaj zaczyna się nowy etap, określiłbym go jako normalny, we wzajemnych relacjach między Stolicą Apostolską i Rzecząpospolitą Polską, które odtąd będą regulowane umową konkordatową. Trzeba było na to czekać aż pięćdziesiąt trzy lata” – powiedział 25 marca 1998 r. Jan Paweł II po wymianie dokumentów ratyfikacyjnych Konkordatu między Stolica Apostolską a Rzeczpospolitą Polską.
Ta „normalność”, o której mówił Ojciec Święty, wyraziła się już w art. 1 Konkordatu, w którym „Rzeczypospolita Polska i Stolica Apostolska potwierdzają, że Państwo i Kościół katolicki są – każde w swojej dziedzinie – niezależne i autonomiczne oraz zobowiązują się do pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego”. Zasada niezależności i autonomiczności wywodzi się z soborowej Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes” (1965), gdzie jest mowa o wspólnocie politycznej i Kościele, które są „każda na własnym terenie od siebie niezależne i autonomiczne”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.