Skłonności homoseksualne można w sobie zaakceptować lub nie, można podejmować próby przebudowy własnej osobowości na drodze psychoterapii, można wybrać „gejowski styl życia”, można żyć w ukryciu, w małżeńskim lub konsekrowanym kamuflażu, można wreszcie wejść na drogę życia w samotności Więź, 1/2006
Burza wywołana przemarszem gejów i lesbijek przez Warszawę wywarła na mnie ogromne wrażenie – napisał do mnie w liście jeden z czytelników „Męskiej rozmowy”, katolik, ojciec młodzieńca o „głęboko osadzonych skłonnościach homoseksualnych”. – Przecież „szufladkowanie” zjawiska homoseksualizmu w ujęciu polityków jest pozbawione sensu, to zwykłe bicie piany... A ja w duszy biję głową o mur i krzyczę: A co z tymi ludźmi? Przecież żadne szufladkowanie nie załatwi problemów. Przecież trzeba wytłumaczyć społeczeństwu, jak to się dzieje, że tacy ludzie istnieją, że prawie w stu procentach nie zawinili swego stanu. Pytam tych gorliwców nazywających to zboczeniem: co dalej? Zboczenie? OK, no to leczmy! Nawet jeśli podzielimy statystyki przez dwa czy przez cztery, to będzie kilkaset tysięcy osób, których nie udźwignie żadna służba zdrowia, a tym bardziej nasza! A co z programem pomagania tym ludziom? Przecież to ciemnogród! LPR widziałaby najchętniej pochowanie się tych ludzi w norach, odejście w niebyt. Z kim i jak tu dyskutować, jeśli ma się do czynienia z tezami pozbawionymi realności, z poglądami urągającymi przyzwoitości i kulturze, wyzbytymi szacunku dla drugiego człowieka...
Zastanawiam się, czy na pojawiające się ostatnio w naszym życiu publicznym przejawy nienawiści i pogardy dla osób homoseksualnych – co trzeba nazwać homofobią – nie powinien jakoś zareagować Kościół katolicki, wielki wychowawca narodu? Czy tego typu poniżające dla osób homoseksualnych teksty, jak przytoczona przeze mnie radiowa wypowiedź wiceprezydenta Łodzi, dają się pogodzić z wezwaniem Katechizmu Kościoła Katolickiego, który mówi dobitnie: Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji (KKK 2358)? Czy nauczanie Katechizmu Kościoła Katolickiego w kwestii homoseksualizmu, wyraźne w ocenie moralnej czynów homoseksualnych, a jednocześnie roztropne, ludzkie i otwarte wobec osób homoseksualnych, tak wierzących jak i niewierzących, nie powinno być częściej głoszone i komentowane z ambon, zwłaszcza wtedy, gdy wybucha rozogniona publiczna dyskusja na ten trudny temat?