W jakim zatem kierunku będą toczyć się dalej przemiany świadomości? Czy czeka nas kontrrewolucja seksualna? A może rewolucja lat sześćdziesiątych „rzutem na taśmę” skutecznie zlikwiduje ostatnie przesądy i hamulce? Czy wybuchnie teologiczna bomba zegarowa z opóźnionym zapłonem? Więź, 7-8/2008
Jest więc nad czym się zastanawiać, myśląc o przyszłej ewolucji postaw wobec ciała i seksu w naszej kulturze. Nie łudzę się, że uda się pokonać wszechobecną erotyzację kultury masowej. Wiadomo przecież, że sex sells – zatem i w reklamie, i w plotkach o życiu celebrities trwać będzie podkreślanie nagości i erotycznego uwodzenia. A pamiętać trzeba, że na zapleczu zjawiska mamy potężny biznes (pornograficzny, antykoncepcyjny, rozrywkowy)… Nawet reklama musi jednak reagować na zmieniające się gusta. A śmiem twierdzić (rzecz jasna, brak na to potwierdzeń w jakichkolwiek badaniach), że coraz częściej można spotkać się z reakcją przesytu na eksponowanie golizny na bilbordach i w spotach reklamowych przy każdej nadarzającej się okazji, a także bez okazji. Jak długo można powtarzać ten sam motyw atrakcyjnej, skąpo ubranej kobiety jako zachęty do kupienia czegokolwiek? Być może za jakiś czas – choćby na zasadzie przewrotności – skuteczniej zadziała reklama płynu do kąpieli, który zaprezentuje modelka szczelnie zapięta od stóp do głów…?
Nie mając zatem złudzeń, trzeba uznać trwały charakter przewrotu w hierarchii wartości współczesnego świata, jaki rozpoczął się przed 40 laty od młodzieżowego buntu. Współcześnie wszyscy jesteśmy dziećmi pokolenia ’68 – musimy określać się wobec tego zestawu wartości, on stał się bowiem dominujący, nawet jeśli nie realnie w powszechnej świadomości, to w mediach, które na tę świadomość wywierają znaczący wpływ. Zmiany są więc dość trwałe, ale trwały jest też pluralizm w tej dziedzinie. Nie sądzę, aby w dającym się przewidzieć czasie jakikolwiek jeden tylko sposób myślenia zmonopolizował współczesną kulturę europejską. Nieprzypadkowo, jak pisałem na wstępie, wszystkie strony mają dziś poczucie przegranej. Nawet bowiem gdy zwolennicy jakiegoś podejścia są obiektywnie (ilościowo) w przewadze, i tak są niezadowoleni, bo inny nurt wydaje im się zbyt mocny.
W podejściu do erotyki współistnieją zatem obecnie różne style myślenia, próbujące kształtować świadomość zbiorową. Poniższa próba ich systematyzacji jest zaledwie szkicem, może jednak pomóc w zrozumieniu istniejących różnic.
Ze świadomością dokonywania wielu uproszczeń zaryzykowałbym tezę, że współistnieją obecnie obok siebie trzy główne świeckie wizje erotyki: wulgarna, sportowa i humanistyczna oraz trzy wizje religijne: podejrzliwa, sakralizująca i sakramentalna.
Wizja wulgarna. Na jej opisywanie szkoda właściwie miejsca. Znamy ją dobrze, od napisów nagryzmolonych w szkolnych i publicznych toaletach poczynając, a kończąc na wpisach „czytelników” pod jakimkolwiek materiałem w internecie zawierającym wątek erotyczny. W tym myśleniu jedyną wartością jest rozładowanie napięcia seksualnego. Liczy się tu tylko mężczyzna. Kobieta (nawet jako żona) jest całkowicie uprzedmiotowiona, sprowadzona do roli narzędzia. Nie ma tu miejsca nawet na emocje, a cóż dopiero na misterium. Seks to właściwie tylko fizjologia, reszta jest dodatkiem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.