W jakim zatem kierunku będą toczyć się dalej przemiany świadomości? Czy czeka nas kontrrewolucja seksualna? A może rewolucja lat sześćdziesiątych „rzutem na taśmę” skutecznie zlikwiduje ostatnie przesądy i hamulce? Czy wybuchnie teologiczna bomba zegarowa z opóźnionym zapłonem? Więź, 7-8/2008
Wizja sportowa. Wyróżnikiem tego podejścia jest traktowanie aktywności seksualnej w kategorii osiągnięć. W środowiskach pielęgnujących ten styl myślenia mamy do czynienia ze swoistym kulturowym przymusem nieustannego potwierdzania swej wartości przez kolejne zdobycze erotyczne. W tej wizji nie ma miejsca na żadną mistykę seksu, tu liczy się bieżące przeżycie, najważniejszy jest kolejny orgazm. A najlepiej – kilka orgazmów jednej nocy! Partner/partnerka jest kimś niezbędnym do osiągnięcia szczytowania, ale nie można się z nim/nią wiązać zbyt mocno. Gra w tenisa stale z tym samym partnerem łatwo się przecież znudzi, podobnie w życiu intymnym… W skrajnym przypadku pojawia się tu seksualna bulimia – pragnienie bliskości i chorobliwa niemożność jej zaspokojenia. Wizja sportowa była pierwotnie prezentowana niemal wyłącznie przez mężczyzn, ale stopniowo kobiety – w ramach równouprawnienia – nadrobiły braki i dziś równie swobodnie wybierają sobie partnerów (por. kształtujący styl życia serial „Seks w wielkim mieście”). Niektórzy twierdzą, że tego typu postawy łatwiej spotkać na łamach kolorowych czasopism czy ekranach telewizorów niż w realnym życiu, ale to chyba zbytni optymizm.
Wizja humanistyczna. Aktywność seksualna jest tu ujmowana z perspektywy praw człowieka. Prawa seksualne są fundamentalnymi i uniwersalnymi prawami człowieka – głosi Powszechna Deklaracja Praw Seksualnych [9]. Dążenie do seksualnego spełnienia to jedna z kluczowych sfer samorealizacji człowieka. Cenionymi wartościami są tu swobodna ekspresja seksualna i maksymalizacja zadowolenia. Wszystko wolno – seks ma być wreszcie pozbawiony poczucia winy. Nie ma ogólnych zasad moralnych, ograniczeniem może być jedynie wola partnera/partnerki: nie wolno do niczego zmuszać. Kluczowe znaczenie ma prawo do przyjemności seksualnej – ona bowiem, włączając w to zachowania autoerotyczne, jest źródłem fizycznego, psychologicznego, intelektualnego i duchowego dobra [10]. Stopniowo w tej wizji coraz wyraźniej pojawia się kategoria odpowiedzialności. Podmiotem seksu jest nadal jednostka, ale „humanistyczni” doradcy coraz więcej mówią o potrzebie szacunku dla potrzeb emocjonalnych partnera/partnerki i dążeniu do jego/jej zaspokojenia. Mistyka seksu bywa w tych rozważaniach obecna, ale tylko jako ciekawostka, rodem z obcej kultury, i źródło egzotycznych ilustracji. Z teorii tantrycznych „do wzięcia” dla „humanistów” są jeszcze ewentualnie pewne wskazówki co do pozycji seksualnych, ale już nie rozważania o duchowości seksu.
Wizja podejrzliwa. To podejście jest kontynuacją tradycji popularnego manicheizmu. Wedle niej o seksie należy milczeć jako o rzeczywistości wstydliwej albo traktować go represyjnie, bo to sfera podejrzana, pełna zagrożeń. Paradoksalnie, tu też nie ma mowy o duchowym wymiarze erotyki, chyba że a rebours – w przyjmowanym milcząco założeniu, że uleganie zmysłowym namiętnościom jest „drogą do piekła”. Takie myślenie jest często pokusą dla ortodoksyjnych środowisk chrześcijańskich, które – słusznie odrzucając kulturę nachalnej wszechobecności seksu – niesłusznie spychają całą ludzką cielesność i seksualność do sfery lęków i zagrożeń. Podejrzana jest dla nich także przyjemność seksualna, bo przecież życie moralne nie może polegać na szukaniu przyjemności. Dość często osoby myślące w ten sposób, w poczuciu zagubienia, oczekują od duszpasterzy precyzyjnych katalogów określających, co wolno, a czego nie wolno w pożyciu małżeńskim.
[9] Deklaracja ta została przyjęta podczas XIV Światowego Kongresu Seksuologów w Hongkongu, 26 sierpnia 1999 roku, a w roku 2002 została przyjęta i rekomendowana przez Światową Organizację Zdrowia. W Polsce publikowała ją w roku 2008 „Gazeta Wyborcza” w swoim dodatku „Jak się kochać, czyli co chcielibyście wiedzieć o seksie”, jest też dostępna na kilku stronach internetowych.
[10] Tamże, punkt 5.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.