Byłem także moralnie zgorszony, gdy Bronisław Komorowski ośmielił się w czasie Mszy św. żałobnej w kościele Mariackim mówić o płynącej z katastrofy korzyści, jaką miałoby być polepszenie stosunków polsko-rosyjskich.
– Do przekonania o winie pilotów chętnie dodano sugestię – też niemal w pierwszej minucie po katastrofie – że prawdopodobnie winien jest sam prezydent Lech Kaczyński… Dziś znów wraca ta teoria, a głoszą ją z upodobaniem różne osoby, przede wszystkim bliski współpracownik premiera, wiceszef Platformy Obywatelskiej Janusz Palikot, zaś media z tym właśnie nastawieniem omawiają zapisy z czarnych skrzynek.
– Ile papieru zajęło snucie przypuszczeń, że to polski prezydent wywołał katastrofę? Jeszcze trochę, a niebezpieczny cynik Palikot będzie mówił, że w czasie lądowania prezydent przyłożył pistolet do skroni majora Protasiuka. Namolne szukanie winy nieżyjącego, bo w czasie lotu za dużo patrzył przez okno… To wszystko tworzy zamierzony chaos, odwracający uwagę od prostych konstatacji. Ale także od całości poczynań rządu. Zamiast przybliżać się do prawdy, oddalamy się od niej, toniemy w śmiesznym, a czasem po prostu łajdackim szumie medialnym. Tworzą go ludzie tacy jak Palikot. Starają się odwrócić uwagę opinii publicznej od prawdy, ośmieszyć samo dążenie do niej. W normalnym kraju taki człowiek za samo rzucanie pomówień odpowiadałby przed sądem, tymczasem spotyka się on z niezwykłym wprost pobłażaniem ze strony swoich kolegów partyjnych i samego premiera.
– Jednak tenże cyniczny Janusz Palikot budzi sympatię bardzo wielu osób, bo ponoć mówi to, o czym inni boją się mówić głośno...
– Taką opinię wyraził ostatnio, ku mojemu zdumieniu, pisarz Eustachy Rylski. Czyżby więc Rylski przyłączał się do opinii, że Kaczyński to zamaskowany wilk do odstrzelenia? Czyżby uważał, że Palikot trafnie porównuje Jarosława Kaczyńskiego do bohatera „Milczenia owiec”, czyli do psychopatycznego i niewyobrażalnie okrutnego mordercy? Sam Rylski pisze, że Palikot mówi to, co wszyscy myślą, a boją się powiedzieć, o „terrorze, jaki mniejszość zastosowała wobec większości, zażenowanej tą absurdalną katastrofą…”. I – że „więcej w tym Mrożka niż Szekspira”. Kiedyś głosowałem za przyznaniem Rylskiemu Nagrody im. Józefa Mackiewicza za ważny utwór literacki, a teraz on sam niszczy sobie nazwisko…
– Żenujące jest, jak łatwo wszystkie tezy i wulgaryzmy Palikota przemawiają do polskich elit, bo przecież on chyba raczej stara się podburzyć tych, którzy nie potrafią myśleć samodzielnie, wskazać im właściwy przedmiot nienawiści…
– Jeśli myśleć socjologicznie – działalność Palikota i jemu podobnych wydaje mi się jaskrawym przykładem dzisiejszego totalizowania się władzy i mentalności społecznej. Tego typu podburzanie opinii publicznej znamy choćby z historii Niemiec, nie mówiąc o Rosji. Prokurator Wyszyński krzyczał: „Ich trzeba zastrzelić jak wściekłe psy!”. Jeśli Palikot używa sformułowań w rodzaju „ustrzelić Jarosława Kaczyńskiego”, to pamiętajmy, że po podobnych okrzykach doszło w Polsce do zabójstwa prezydenta Narutowicza! Palikot pragnie usunąć trumny pary prezydenckiej z Wawelu. Byli już tacy, co wyrzucali z grobów umarłych, w rewolucyjnej Francji i czerwonej Hiszpanii. Tylko czekać, jak rozszerzy się „palikotowa” lista niegodnych Wawelu – może Słowackiego zechce także usunąć? To chyba paranoicy, a nie dziennikarze dają mu kredyt zaufania, przeprowadzają z nim budzące grozę wywiady.
– Stawia Pan Profesor przygnębiającą diagnozę przyszłości Polski, a może to, co się dziś dzieje, to tylko polityczny folklor i pusty szum medialny?
– Jeśli jest to nawet tylko sztuczny szum, to z pewnością służy odwróceniu uwagi od istotnych spraw Polski, a przede wszystkim – jak myślę – jest obliczony na zdeprecjonowanie i zniszczenie opozycji. Chodzi o to, aby ludzie zajmowali się bluźnierstwami Palikota, a nie prawdziwą krytyczną refleksją nad polską rzeczywistością. Dlaczego taki człowiek jest wciąż wiceszefem partii rządzącej Polską?! Czy to nie dziwne i straszne zarazem, że wysokiej rangi politycy, podobno światłej partii, godzą się na zbrodniczą agitację, która ma doprowadzić do podburzenia narodu? W społeczeństwie podburzanym nienawistną propagandą typu totalitarnego zawsze znajdą się jednostki, które będą gotowe do faszystowskich działań. Tego można się naprawdę dziś obawiać…
– Może to jednak tylko słowa, słowa… mniej lub bardziej głupie, Panie Profesorze?
– To są śmieszne, ale zarazem groźne słowa! Jeżeli pod koniec lat 90. Zbigniew Herbert mówił o dokonującej się w Polsce zapaści semantycznej, że słowa już tracą swoje właściwe znaczenia, to powiedziałbym, że wypowiadane dzisiaj brutalne słowa znaczą dokładnie to, co znaczą. Jeżeli Palikot mówi otwartym tekstem, że Jarosław Kaczyński jest mordercą i psychopatą, to nie jest to żadna zapaść semantyczna, lecz napaść, która powinna być ścigana z kodeksu karnego, zwłaszcza że dotyczy przywódcy partii opozycyjnej w kraju podobno demokratycznym. A jednak rzeczniczka Platformy mówi, że wolność wypowiedzi Palikota jest najważniejsza… Dożyłem znów czasów, w których totalizuje się opinię, by ustanowić dyktaturę jednej, jedynie słusznej formacji politycznej. Nie ma ustawy o cenzurze, ale cenzura niepisana przenika media. To dlatego, i na szczęście, rozwija się publicystyka internetowa, zastępująca to, co w stanie wojennym było papierowym „drugim obiegiem”.
– Oj, naraża się Pan Profesor polskim elitom, które w swej wspaniałej większości popierają, jak chyba nigdy przedtem, obóz rządzący!
– Czyżby stworzono aż taką jednomyślność? Uważam, że dziś w wolnej Polsce opinia publiczna jest zmanipulowana przez pseudoautorytety! Podobnie było tuż po wojnie, kiedy wybitni, cenieni w dwudziestoleciu pisarze nagle swym wcześniej zapracowanym autorytetem poparli stalinizm. Potem wielu z nich przeszło drogę „nawrócenia”, zaprzeczenia… Sam słyszałem, prowadząc wieczór autorski Adama Ważyka, jak mówił: „Zwariowałem!”. Ale nie była to próba uchylenia się od odpowiedzialności, lecz po prostu przyznanie się do klęski swego rozumu…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.