Byłem także moralnie zgorszony, gdy Bronisław Komorowski ośmielił się w czasie Mszy św. żałobnej w kościele Mariackim mówić o płynącej z katastrofy korzyści, jaką miałoby być polepszenie stosunków polsko-rosyjskich.
– Czy to porównanie dwu epok nie jest zbyt drastyczne, Panie Profesorze?
– Być może, ale działa to raczej na niekorzyść tej obecnej! Tamci przedstawiciele elity intelektualnej uciekali w głupią nadzieję przed świeżymi wspomnieniami i potwornymi przeżyciami upadku człowieka. Za sobą mieli straszną wojnę, co sprzyjało ekstremalnym wyborom, przyjęciu stalinowskiej pokusy. A dziś jestem wprost zdumiony zapiekłą postawą wielu szanowanych przez naród starszych panów, którzy przypominają, jako żywo, stalinowskich propagandystów. Można byłoby ich uznać za żałośnie śmieszne „gwiazdy” polskiej politycznej popkultury, gdyby nie skutki ich działania. Szkodliwe jest przede wszystkim to, że swymi wypowiedziami, także na forum międzynarodowym, jako znane na świecie polskie autorytety, kształtują nieprawdziwy obraz spraw naszego kraju.
A cała ta nasza rada starców, od których oczekiwalibyśmy mądrości, to często rada błaznów. Bez klasy Stańczyka, bez mądrości dawnych błaznów królewskich. To tylko suflerzy podsuwanych głupot, do których dziś zaliczyć wypada – niestety – także legendarnego Wałęsę. Pytam tylko: Dlaczego dziennikarze tak chętnie cytują opinie suflerów, podają do wiadomości publicznej ich dziwaczne myśli? W ogóle to rzucanie się na najbardziej szokujące wypowiedzi zastępuje w mediach analizę ważnych faktów.
– Może wynika to po prostu z chęci ułatwienia sobie pracy, a może także ze zbyt emocjonalnego zaangażowania się po jednej stronie politycznej, do czego przecież wszyscy – nawet dziennikarze, zwłaszcza publicyści – mają prawo?
– To z pewnością, ale nie opisywałbym tego dziwnego i groźnego zjawiska wyłącznie w kategoriach międzypartyjnych rozgrywek. Moim zdaniem, mamy już do czynienia z półświadomym ześlizgiwaniem się Polski ku sytuacji totalitarnej, kłamliwej jednomyślności. Pozostaje tylko nadzieja, że ludzie w końcu zaczną dostrzegać arogancję i kłamstwo. I wyrażą swoją niezgodę. Tymczasem społeczeństwo tak bardzo odzwyczaiło się od praktyk demokracji, że w ogóle nie stawia wymagań, nie domaga się żadnych wyjaśnień!
– Mówi Pan Profesor np. o śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej?
– Tak, ale nie tylko. Są ważne fakty, o których się po prostu nie mówi. A w sprawie smoleńskiej – jak potraktowano naród? Zezwolono na manipulowanie bez polskiej kontroli tak bliskimi nam szczątkami ofiar. Zostawiono bez opieki resztki samolotu w miejscu nawiedzanym przez tłum, jak po ciekawym festynie. Pogarda! Jest tam także zwykłe ograbianie ofiar przez straże, więc by zetrzeć tę hańbę z Rosjan, nadaje się im polskie odznaczenia… Rosjanie chcą przesłuchiwać krewnych ofiar, może i dzieci, ale polska prokuratura uchyla potrzebę przesłuchania premiera i prezydenta elekta! A któż wie więcej od nich, co było na krótko przedtem i zaraz potem?! Sądownictwo coraz bliższe władzy wykonawczej, wbrew demokracji… Ale to wszystko przenosi się u nas na każdą dziedzinę życia społecznego. Przypomnijmy sobie niedawną powódź: Dlaczego tak ogromnej klęski żywiołowej nie uznano za klęskę i nie przesunięto wyborów na późniejszy termin? Czy z tej decyzji rządzący nie powinni się wytłumaczyć?
– Wynik wyborów pokazał, że połowa Polski i chyba jednak większość polskich elit nie podziela złej opinii o rządzących, głoszonej przez przegraną „mniejszość”.
– Ale przecież ta „mniejszość” jest niemal równa „większości”! Faktem jest, że mamy dziś w Polsce dwie elity, jak w końcu XVIII wieku… Wtedy podobnie – byli patrioci po Szkole Rycerskiej oraz ci inni po szkole targowickiej… I jednak doszło do wielkiego wieszania… Gdy Jarosław Marek Rymkiewicz wydał swą książkę „Wieszanie”, w której opisuje samosądy na ulicach Warszawy w końcu XVIII wieku, pomyślałem, że tak, niestety, może się kończyć długi czas niesprawiedliwości bez trybunału. Oby lud nie musiał zastępować sądów!… Ta książka była ważnym ostrzeżeniem. A dzisiaj sprzeciw i postawa Rymkiewicza są kłopotliwe, więc chce się to ukazać jako fanaberię… Bo pokazuje istnienie innej elity. Cieszę się, że wielki talent tego pisarza ofiarowuje nam nowe dzieło.
– Ale te prawdziwe wielkości bywają raczej wyklęte, a symbolem polskich elit stał się „filozof, polityk i właściciel” (jak sam się chętnie przedstawia) Janusz Palikot...
– Tak, i myślę, że jego symboliczna postać będzie się błąkać po naszej historii jak za pierwszej Rzeczypospolitej niemogący znaleźć miejsca wiecznego spoczynku trup niejakiego Sicińskiego. Tego, który pierwszy, korzystając z liberum veto, zerwał Sejm i potem zaczęła się zagłada Rzeczypospolitej… Jak pisał Adam Mickiewicz w wierszu „Popas w Upicie”: „Jego trucizną naród zdurzony oszalał,/ On królom ręce związał, kraj klęskami zalał!”. Moim zdaniem, dokładnie to samo robią dziś marionetki rządzących… Na szczęście, historia zostawiła nam stosowne oceny i pouczenia. Zna je bardzo wielu Polaków.
– Tymczasem mamy dwie Polski, żyjemy w dwu oddzielonych od siebie mentalnie i towarzysko światach…
– … a w jednym z tych światów jest trochę tak jak w Polsce sarmackiej, gdy pojęcie patriotyzmu było nikłe, gdy rządzili nami królowie pruscy i szwedzcy… Jedz, pij i popuszczaj pasa – mówiono wtedy. Dziś dodaje się do tego okrzyki agresji, szyderstwa i pogardy. I jednak boję się, że może dojść jeszcze do politycznej przemocy, nie tylko intelektualnej, lecz także fizycznej…
Z prof. Jackiem Trznadlem rozmawiała Wiesława Lewandowska
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.