Przypominam sobie, że różne opcje „walczyły” z walentynkami, że to nie nasze, nie polskie, próbując nawet posłużyć się osobą św. Walentego jako patrona epileptyków! Nie odstraszyło to jednak zakochanych i walentynki zostały „ochrzczone”, czyli zaakceptowane. Nawet sam Pan Bóg otrzymuje walentynki od dzieci. Z modą się nie walczy, bo moda zaginie, zmieni się lub przerodzi w tradycję.
W Kościele katolickim w Rosji w tekście obecnie prawnie przyjętej przysięgi małżeńskiej słowa są bardzo podobne i wyrażają tę samą teologiczną głębię sakramentu małżeństwa. Oto ona w dosłownym brzmieniu:
Я, N, БЕРУ ТЕБЯ, N, В ЖЁНЫ (В МУЖЬЯ)И ОБЕЩАЮ ТЕБЕ ХРАНИТ ВЕРНОСТЬ В СЧАСТИИ И В НЕСЧАСТИИ, В ЗДРАВИИ И БОЛЕЗНИ, А ТАКЖЕ ЛЮБИТЬ И УВАЖАТЬ ТЕБЯ ВО ВСЕ ДНИ ЖИЗНИ МОЕЙ.
Nie jestem kompetentny, aby tłumaczyć tę przysięgę na język polski, ale ów tekst wzięty z rosyjskiej agendy liturgicznej (Требник) brzmi tak:
Ja, N., biorę ciebie N. za żonę (męża) i przyrzekam ci zachować wierność w szczęściu i nieszczęściu, w zdrowiu i w chorobie, a także kochać i szanować ciebie przez wszystkie dni mego życia.
Zamieńmy słowo „przyrzekam” na „ślubuję” – i mamy całą głębię przysięgi małżeńskiej.
W języku angielskim treść przysięgi małżeńskiej w Kościele katolickim brzmi następująco:
I, N., take you, N., to be my wife (my husband), I promise you love, fidelity, marital honesty and that I shall not part from you until eath. So help me Almighty God and all the Saints.
Historia przysięgi małżeńskiej jest niezmiernie bogata. Czasami w filmach możemy oglądać dziwne, nawet bardzo śmieszne sceny, w jaki to sposób ona i on ślubują sobie miłość. W ciągu wielu wieków zmieniała się w Kościele nie tylko forma, ale i treść przysięgi małżeńskiej. Na samym początku chrześcijaństwa Kościół przyjmował zwyczaje i formy zawierania małżeństwa obowiązujące w tradycjach żydowskiej, greckiej, rzymskiej, o ile nie sprzeciwiały się one wierze chrześcijańskiej. W świecie kultury grecko-rzymskiej pierwszym elementem były zaręczyny. Kandydat na męża obiecywał wówczas ojcu młodej kobiety jej poślubienie według formuły: Spondes? Spondeo. (Ślubujesz? – Ślubuję) – a umowę potwierdzano pocałunkiem i podarowaniem kobiecie pierścionka zaręczynowego. Potem następowały zaślubiny i wypowiedzenie słów: Ubi tu Gaius ibi ego Gaia (Gdzie ty, Gajusie, tam i ja, Gaja). Pierwsi chrześcijanie, mający świadomość, że zawierają małżeństwo „w Chrystusie”, zazwyczaj nie zwracali się w tej sprawie do hierarchii Kościoła. Formuła wypowiadanej przysięgi zmieniała się w ciągu wieków. Oto fragment przysięgi małżeńskiej z XI w. z Katalonii:
Będę Cię miłował, dopóki krew krąży w moich żyłach i oddech pulsuje w moich piersiach. Dziś, jutro, zawsze. Nie odstąpię Ciebie dla kobiet piękniejszych, ponieważ jesteś jedyną gwiazdą mojego życia, ani dla bogatszych, ponieważ złoto nigdy nie sprzyja miłości.
Będę Cię miłował i wtedy, gdy zmarszczki pokryją Twoją twarz maleńkimi drobinami popiołu i kiedy złoto Twoich włosów zamieni się w stare srebro. Gdyby przyszła na nas wojna, głód lub choroba, będę Twoim mężczyzną w złym i najgorszym. Przyniosę Ci kubek wody, kiedy będziesz spragniona i owsiany placek, kiedy będziesz głodna!
To jest tylko fragment. Jest ona nie tylko, że dłuższa od obecnej przysięgi małżeńskiej, ale bardziej poetycka, wzniosła, przyozdobiona – można powiedzieć pięknie i gustownie ubrana w słowa. Jest piękna!
Czy kiedyś zmieni się obecna formuła wypowiadanej przysięgi małżeńskiej? Zapewne tak, ale to nie jest takie ważne, jaka jest formuła – ważne jest to, czy małżonkowie żyją w miłości.
***
Gdy kupujemy kłódkę, to ile zapasowych kluczy dostajemy? Trzy, cztery – to zależy od producenta. Czy te kłódki, które powiesili zakochani na rozmaitych kładkach, mają zapasowe klucze? Jeśli tak, to zawsze można pójść i je otworzyć. I co wtedy? Czy przyrzeczenie miłości już nie obowiązuje? A może warto wtedy wrzucić do rzeki wszystkie klucze i wypowiedzieć „...oraz że nie otworzymy jej aż do końca naszych dni”?
Aha! Kiedyś spotkałem tę panią, która w czasie wypowiadania przysięgi przejęzyczyła się. Minęło – bagatela! – 26 lat, a oni wciąż trwają w małżeństwie, mają dwóch dorosłych synów i dziękują Bogu za tyle lat wspólnego życia i pożycia... I jak sobie pomyślę, że kazałem jej powtórzyć tę część przysięgi, to śmieję się… sam z siebie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.