Świadectwo życia młodego polskiego lotnika Antoniego Scheura (1896 – 1920)
Jedną z rzeczy bardzo rzadkich w ludziach, a tak potrzebnych, o ile się chce dojść do wielkich celów, jest wytrwała stałość – stałość, która nie zważa, co się naokoło dzieje, która każe dążyć w jednym kierunku bez najmniejszego wahania i bez zwracania uwagi na różne przeszkody, które mogłyby niektóre jednostki zrażać. Ja postanowiłem sobie dążyć do miłości Boga. (…) Tak więc, wierzę w potęgę Miłości Boga i stale będę się nią kierował w życiu, chociażby nawet wydawało mi to się chwilowo bezpodstawne. Miłość dla Miłości i w imię Miłości (20 grudnia 1919 r.).
Musze być wytrwałym i stałym, aż osiągnę cel, do którego w danej chwili dążę. Chcę być doskonałym, wspaniałym lotnikiem (19 stycznia 1920 r.). Postanowiłem sobie być wybitnym, najdoskonalszym lotnikiem. Mam do tego życzenia liczne powody. Przede wszystkim, jest to mój obowiązek wobec Boga, Polski, Matki, ludzkości. Jeżeli co robić, to trzeba to robić doskonale, i koniec; co do tego to chyba nie ma dyskusji (28 stycznia 1920 r.).
Powyższymi słowy Antoni Scheur w pisanym przez siebie Pamiętniku wyraził swoje największe pragnienie: pragnienie doskonałości. Z tych krótkich zapisków, tak jak i z wszystkiego, co napisał, wynika, że w pełni świadomie i konsekwentnie dążył do własnej doskonałości, mającej jakby dwa oblicza. Pierwsze, to doskonałość chrześcijańska, duchowa, czyli doskonałość Wiary i Miłości ku Bogu i drugiemu człowiekowi. Drugie natomiast oblicze to doskonałość ludzka, doskonałość w tym, co się robi w codziennym życiu. Dla Antoniego była to doskonałość w pilotowaniu samolotów. Ta ludzka doskonałość wynika jednak z doskonałości chrześcijańskiej, obydwie bowiem ze sobą się przeplatają i są nierozdzielne. Antoni Scheur o tym wiedział. Całe jego życie jest wytrwałym dążeniem do autentycznej, pełnej doskonałości.
1. Rodzice
Ojciec Antoniego – Jan Scheur – pochodził z Francji, był rodowitym Alzatczykiem, weteranem wojny francusko-niemieckiej z 1870 r. Po klęsce musiał opuścić rodzinny kraj. Przybył do Polski, którą pokochał jak swoją drugą Ojczyznę. Był człowiekiem poważnym; od siebie wymagał wiele, dla innych był niezwykle dobry i wyrozumiały. Pomimo zewnętrznej szorstkości, tkliwą miłością darzył swoją rodzinę, a nawet innych ludzi od siebie zależnych, opiekując się zwłaszcza sierotami i wdowami. Jako rolnik z zawodu, po dotarciu do Polski przez pewien czas zarządzał podupadłym majątkiem oraz cukrownią w powiecie makowskim. Tam poznał przyszłą żonę Marię, córkę Zofii z Limanowskich i Łukasza Włodarkiewiczów, która była siostrzenicą właściciela majątku. Po doprowadzeniu powierzonego sobie majątku do zadowalającego stanu, kupił mały dworek z kawałkiem ziemi niedaleko Ostrołęki i tam przeniósł się wraz z rodziną.
Po wybuchu I wojny światowej, Scheurowie wyjechali na wschód: najpierw do Mińska, następnie do Kijowa. Tam, po ciężkiej chorobie, Jan Scheur zmarł dnia 18 lipca 1916 r.
2. Dzieciństwo
Antoni Scheur urodził się 11 marca 1896 r. w Gucinie koło Ostrołęki. Najwcześniejsze lata jego życia pięknie opisał ks. Stanisław Tworkowski: Atmosfera dziecięcych lat Antosia utkana była z subtelnych włókien miłości, głębokiej wiary, piękna wsi polskiej, czaru muzyki, w których tonach matka Antosia zamykała całą moc macierzyńskiej miłości, grając na prośbę dziecka pieśni, kołysanki i melodie przeróżne. Z natury wrażliwa dusza dziecka wchłaniała w siebie radosną i głęboką atmosferę domu. Pieszczoty i pewna słabość, którą żywili rodzice i rodzeństwo do ukochanego malca, wcale nie psuły jego charakteru. Dziecko wzrastało w poczuciu karności, może to był wpływ ojca – żołnierza, w każdym bądź razie zarówno w okresie dziecięcym, jak i w późniejszym życiu, nie spotykamy w chłopcu zupełnie swawoli, lub lekceważenia obowiązku, wad tak bardzo właściwych dzieciom i dorastającej młodzieży. Antoś z przedziwną świadomością, od najwcześniejszych lat, rozpoznawał dobro i zło i z pewnym szlachetnym uporem dążył do osiągania dobrych celów.
Tak więc, od najmłodszych lat Antoni dążył do …osiągania dobrych celów, czyli – mówiąc inaczej – do doskonałości. Nie brakowało w jego dzieciństwie odruchów współczucia i miłości ku innym ludziom. Jego mama opowiadała później pewien epizod z siódmego roku życia Antoniego: Odwiedziłam wraz z Antosiem ciężko chorego naszego ogrodnika. Starzec leżał na łóżku ze zwieszającą się bezwładnie ręką. Antoś podszedł do łóżka, a wziąwszy delikatnie rękę starca, ułożył ją i pocałował.
Antoni od najwcześniejszego dzieciństwa wykazywał wiele zainteresowań i upodobań. Uwielbiał muzykę poważną, lubił sport, jazdę rowerem. Z kolegami często wyruszał na dalekie wycieczki rowerowe. Konstruował maszyny i modele samolotów. Te wszystkie dziecięce zamiłowania rozwinęły się później, gdy zaczął spełniać swoje obowiązki w wojsku jako motocyklista i, wreszcie, jako pilot.
3. Pragnienie pokoju i dobra dla innych
Mały Antoni nie lubił sprzeczek. Gdy tylko widział zagniewanych kłócących się ludzi w pobliżu, natychmiast starał się, ze wszystkich sił, doprowadzić do tego, by się pogodzili. W kilka lat po jego śmierci, pewna gospodyni wiejska opowiadała: Będąc młodą dziewczyną szłam drogą ze swoją koleżanką. Zobaczyłyśmy dwóch gospodarzy, kłócących się ze sobą zajadle. Zanosiło się na bójkę. Przerażone, chciałyśmy ich ominąć, wtem nadjechał na rowerze pan Antoś, który zatrzymał się przed gospodarzami rzekł do nich: „Panowie gospodarze, dlaczego się tak kłócicie? Pan Bóg się za to gniewa, ludzie pracujący na polu śmieją się z was. O co wam chodzi?” Odpowiedzi gospodarzy nie pamiętam, tylko powiedzenie pana Antosia: „Podajcie sobie ręce i pocałujcie się”. Po tych słowach, jak relacjonowała gospodyni, zdumione dziewczęta zobaczyły wzajemny uścisk pokoju obydwu gospodarzy, jeszcze przed chwilą zajadłych wrogów.
Życzliwość względem ludzi oraz pragnienie dla wszystkich dobra rozwijały się w Antonim coraz bardziej. Świadczą o tym wspaniale karty jego Pamiętnika. Bardzo często pytał sam siebie: Co uczyniłem dobrego dla bliźnich? Czy starałem się ich rozweselić, pocieszyć?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.