Jeśli można porównać suwerenność ludzkiej osoby i suwerenność państwa i w następstwie próbować ustalać jakieś relacje pierwszeństwa i zależności, to jawią się tylko dwie możliwości w ustalaniu prymatu suwerenności – albo pierwotnie suwerenem jest państwo, a osoba ludzka zyskuje jakieś uczestniczenie w suwerenności od państwa, jako silniejszej i pierwotniejszej postaci suwerena; albo odwrotnie – pierwotnie suwerenem jest ludzka osoba, która udziela w pewnym zakresie praw suwerena samemu państwu.
Najogólniej rzecz biorąc, obszary suwerenności osobowej i państwowej są dość ostro rozgraniczone. Dobro wspólne pojęte jako cel osobowej działalności człowieka – a więc rozwój osobowy, intelektualny, moralny i twórczy – stanowi bezsprzecznie domenę osobową, do której państwo nie ma prawa mieszać się, w tym sensie, jakoby ono miało indoktrynować tę właśnie dziedzinę osobowego życia człowieka. Wszystko to jest dobrem duchowym, dobrem-celem stanowiącym motyw ludzkiego działania, które zasadniczo jest działaniem przyporządkowanym aktualizacji osobowych potencjalności człowieka. Natomiast państwo sprawuje suwerenną władzę w dziedzinie środków umożliwiających realizację celów osobowych. Jest bowiem rzeczą wiadomą, że dla zrealizowania dobra wspólnego, pojętego jako wewnętrzny rozwój ludzkiej osoby, potrzebne są środki materialne, jak np. szkoły, szpitale, drogi, środki transportu, środki żywnościowe, środki masowej kultury. Wszystko to w poszczególnych społeczeństwach znajduje się w ograniczonej ilości i sprawiedliwy rozdział dóbr-środków jest możliwy jedynie poprzez decyzje społeczne. I w tej dziedzinie społeczność-państwo jest niewątpliwie suwerenem, albowiem zagwarantowanie wszelkich środków potrzebnych obywatelom nie może się inaczej dokonać, jak tylko poprzez decyzje, prawo suwerena państwowego. Ten jednakże suweren państwowy może przekroczyć granice swych kompetencji, gdy dokonuje podstawowej alienacji celu i środków. To właśnie systemy totalitarne wdzierają się na teren suwerenności osobowej i usiłują zniewolić ludzkie poznanie, moralność, twórczość – a więc to, co jest wspólnym dobrem-celem – czyniąc z tego środek do własnych, partyjnych zamierzeń. Alienacja celu i środków jest naczelnym zagrożeniem człowieka ze strony społeczności państwowej […]. W aspekcie osobowym człowiek jest celem społeczeństwa, albowiem cały sensistnienia społeczności sprowadza się zasadniczo do umożliwienia człowiekowi rozwoju w dziedzinie jego życia osobowego.
Wszędzie jednak tam, gdzie wchodzą w grę dobra materialne, będące koniecznymi środkami do realizowania przez społeczeństwo-państwo dobra wspólnego, pojętego jako cel, to ludzka jednostka jest podporządkowana społeczeństwu-państwu. Nawet wówczas, gdy dobrem materialnym, w wyjątkowym wypadku, jest ludzkie życie jako sposób bycia w materii lub dobro materialne, do którego posiadania i używania ma lub może mieć prawo, to i w tym aspekcie człowiek jest ostatecznie podporządkowany społeczeństwu-państwu, a to ze względu na konieczność powszechnego zagwarantowania praw osobowych, stanowiących istotny moment wspólnego dobra, które jest celem społeczności.
Zatem suwerenność osoby i państwa jest do pogodzenia i w społecznościach obywatelskich sprawę tę zasadniczo rozwiązuje powszechnie uchwalona i akceptowana konstytucja, gwarantująca w ramach suwerenności państwowej suwerenność ludzkiej osoby. Ona to bowiem poprzez naturalne zrzeszenie się w państwo udziela mu atrybutów suwerenności. Państwo bowiem jest tylko siecią relacji międzyludzkich i na mocy samych tylko relacji, bez odniesienia się do realnie, samodzielnie istniejących podmiotów osób, nie może posiadać atrybutu zupełności i celu, jaki posiada byt osobowy, istniejący w sobie i dla siebie, a doskonalący się i rozwijający poprzez działanie dla drugiego, czyli działanie typowo społeczne. Sama jednak relacyjność ludzkiego działania, jakkolwiek pojęta (od platońskiej i heglowskiej „ogólności” poprzez marksistowski socjocentryzm, czy też międzyludzkie „spotkania”), nie konstytuuje bytu osobowego i nie jest podstawową formą bytowania.
Państwo a naród
Ogólne i analogiczne rozwiązanie zagadnienia stosunku: osoba – państwo, będąc zasadniczo rozwiązaniem teoretycznym, domaga się jeszcze dopowiedzenia o roli narodowego środowiska w praktycznym kształtowaniu się osobowego oblicza człowieka. W normalnym biegu rzeczy, to państwo spełnia rolę organizującą rozwój człowieka. Ale zdarza się, że niekiedy państwo jest obce i wrogie osobie i sam naród nie organizuje sobie państwa; tak było w przypadku narodu polskiego. I właśnie Jan Paweł II nie bez doświadczenia życia własnego narodu, który był pozbawiony własnej państwowości, zwracał uwagę na doniosłą rolę narodu w praktycznym wychowaniu człowieka i rozwoju jego osobowości, co zresztą podkreślali nasi najwięksi narodowi przywódcy. Albowiem świadomość narodowa budzi się, umacnia i wzrasta poprzez wspólne życie kulturowe człowieka, które jest niczym innym, jak właśnie aktualizowaniem się potencjalności osobowych.
Jest sprawą powszechnie znaną, że kultura znajduje swój wyraz w czterech wielkich nurtach racjonalnego rozwoju: religii, nauce, moralności i twórczości (sztuka). One wszystkie razem tworzą kulturę (wykwit osobowej działalności człowieka), która dopełnia naturę i dostarcza człowiekowi jakby ludzkiej niszy, w której może on pełniej żyć i rozwijać się do granic możliwości, co od dawna nazywano optimum potentiae, czyli szczytowym rozwojem ludzkich potencjalności osobowych, usprawnionych orszakiem cnót intelektualnych i moralnych. Właśnie naród ożywiony wspólną kulturą, świadomy swych dziejów, świadomy wspólnotowych wartości, wnoszący w nie swe specyficznie narodowe znamiona, ten naród jest dla osoby ludzkiej jakby naturalnym pniem drzewa, zdolnego rodzić dojrzałe owoce w postaci osobowego rozwoju człowieka. Taki naród może rozwiązać praktycznie i organicznie wszelkie ewentualnie powstające konflikty pomiędzy jednostką i państwem. Odwracanie się – poprzez propagowanie masowej globalnej kultury beznarodowej – od narodu, jego dziejów, osiągnięć i upadków może przyczynić się nie tylko do osłabienia życia osobowego, ale spowodować groźne deformacje, które zresztą dają się już zauważyć w postaci różnorodnych „wynaturzeń”. Więź z narodowym drzewem pomaga do wszechstronnego osobowego rozwoju, do realizowania wspólnego dobra, które jest obiektywnie uniesprzecznione przez Dobro Absolutu.
Artykuł stanowi fragment rozdziału 3 książki: M. A. Krąpiec, Dzieła, t. 16: Suwerenność – czyja?, Lublin 1996, s. 41–55 [śródtytuły pochodzą od redakcji].
o. Mieczysław A. Krąpiec OP - 1921–2008, profesor dr hab., filozof, teolog, rektor KUL w latach 1970–1983, twórca lubelskiej szkoły filozoficznej; był członkiem rzeczywistym Polskiej Akademii Nauk, Polskiej Akademii Umiejętności i Papieskiej Akademii św. Tomasza z Akwinu w Rzymie; wielokrotny doktor honoris causa; piastował funkcję honorowego prezesa Polskiego Towarzystwa Tomasza z Akwinu – oddziału Società Internazionale Tommaso d’Aquino, był inicjatorem prac nad Powszechną encyklopedią filozofii; autor ponad 40 pozycji książkowych oraz ponad 300 artykułów (zob. bibliografia na www.ptta.pl//krapiec).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.