Te niezwykłe charyzmaty tej prostej kobiety sprawiły, że do Paravati przyjeżdżały tłumy ludzi, by prosić ją o pomoc, o radę, o modlitwę lub by spytać o los ich bliskich po śmierci – ocenia się, że w ciągu ponad 60 lat Natuzza spotkała się z kilkoma milionami ludzi.
Dla mistyków i stygmatyków Wielki Tydzień to szczególny czas bliskości z cierpiącym Chrystusem. Tak było w przypadku św. Ojca Pio, stygmatyka z San Giovanni Rotondo, jak również jego rodaczki Natuzzy Evolo, którą niektórzy nazywają Ojcem Pio w spódnicy. Ta analfabetka, urodzona w kalabryjskiej wiosce Paravati, uchodzi za jedną z największych współczesnych mistyczek: od najmłodszych lat Natuzza miała „dziwne” krwawienia, połączone ze zjawiskiem hemografii (tworzenie się napisów/obrazów za pomocą krwi), a z czasem na jej ciele pojawiły się prawdziwe stygmaty. Mistyczka podczas nadprzyrodzonych wizji rozmawiała z Jezusem i Maryją, z duszami zmarłych oraz aniołami stróżami – z tego szczególnego związku z aniołami wynikały jej niebywałe zdolności dawania rad, które „podpowiadały” jej niebiańskie istoty. Miała dar bilokacji, tzn. równoczesnego przebywania w dwóch różnych miejscach (Natuzza z pomocą anioła odwiedzała duchowo odległe miejsca); obdarzona była także niezwykłą zdolnością oświecenia diagnostycznego – potrafiła przewidywać diagnozy lekarskie, rezultat operacji czy zasugerować odpowiednie lekarstwa dla chorego. Te niezwykłe charyzmaty tej prostej kobiety sprawiły, że do Paravati przyjeżdżały tłumy ludzi, by prosić ją o pomoc, o radę, o modlitwę lub by spytać o los ich bliskich po śmierci – ocenia się, że w ciągu ponad 60 lat Natuzza spotkała się z kilkoma milionami ludzi.
Szczególne znaczenie w życiu duchowym mistyczki Natuzzy miały stygmaty. Gdy miała zaledwie 10 lat, na jej stopach i nadgarstkach zaczęły pojawiać się bolesne ranki, coś w rodzaju małych otworów, z których sączyła się krew. Lekarze wzywani do Natuzzy nie potrafili wytłumaczyć tego niespotykanego zjawiska. Coś nadzwyczajnego zdarzyło się 29 czerwca 1940 r. – w dniu jej bierzmowania. Dziewczynka po otrzymaniu sakramentu poczuła, że ma mokre plecy i twarz zroszoną krwią. Jedna z kropel krwi spłynęła z twarzy i spadła na podłogę – gdy wytarto ją chusteczką, na płótnie pojawił się wypisany krwią napis: „Gloria del Sacro Cuore di Gesù” (Chwała Najświętszemu Sercu Jezusa). Po powrocie do domu dziewczynka zdjęła zakrwawioną koszulkę, na której widoczny był duży krzyż. W ciągu całego życia Natuzzy na prześcieradłach, poduszkach, chusteczkach, a także na ubraniach, które były w kontakcie z jej krwią, pojawiały się napisy – fragmenty Biblii, hymnów religijnych, modlitw – w różnych językach, również niezidentyfikowanych, oraz typowe symbole chrześcijańskie: krzyże, serca, hostie, monstrancje, korony cierniowe, postacie Chrystusa i Matki Bożej oraz aniołów.
Natuzza tak wspominała kiedyś niezwykłe chwile otrzymania stygmatów: „Byłam wtedy bardzo mała. Pewnego dnia Jezus powiedział mi: «Dotknę cię palcem». I tak pojawił się pierwszy otwór. Wydawało mi się to bardzo piękne, bo Bóg mnie dotykał i widziałam Pana. Po 4 lub 5 latach Jezus powiedział mi: «Dotknę cię ręką». I pojawiła się rana na ramieniu. Byłam szczęśliwa, bo myślałam, że Pan opiera się na mnie, małej nieszczęśniczce. Następnie pojawiły się rany Boże i przyjmowałem je zawsze z miłością, bo Jezus był dla mnie pociechą”. Rany w miejscach pięciu ran Chrystusa pojawiły się na ciele Natuzzy w 1958 r. i od tego czasu w Wielkim Poście, a szczególnie w Wielkim Tygodniu, ciało mistyczki upodabniało się do ciała Zbawiciela.
Przez wiele lat Natuzza próbowała ukrywać przed ludźmi stygmaty, nosząc odpowiednie ubrania i unikając spotkań z ludźmi w przełomowym okresie Wielkiego Tygodnia. Jednak od 1965 r. wiadomości o stygmatach krążyły już po całym świecie i nie można było negować tego faktu.
Kulminacyjnym momentem w życiu mistyczki Natuzzy był Wielki Piątek, kiedy to podczas kilku godzin stygmatyczka przeżywała w swoim ciele Pasję Jezusa. Opisy cierpień mistyczki, które odzwierciedlały mękę naszego Pana, zawdzięczamy opiekującym się Natuzzą księżom, proboszczowi Pasquale Barone i Michele Cordiano, oraz lekarzom wzywanym na tę okazję. Cierpienia zaczynały się ok. południa. Często na początku Natuzza prowadziła dialog z Jezusem, z czasem jednak zaczynała mieć problemy z oddychaniem i odnosiło się wrażenie, że się dusi. Miała wygląd osoby cierpiącej fizycznie i duchowo, jej ciało pokrywały rany, jedne krwawiły, inne nie; szczególnie duże były rany rąk i boku (jeden z lekarzy wyznał, że do rany w boku włożył trzy palce). Te cierpienia trwały z reguły ok. 2 godzin i kończyły się o godz. 14-14.30. Natuzza towarzyszyła Chrystusowi nie tylko w drodze na Kalwarię, ale była z Nim także na krzyżu. Ostatni raz było to w Wielki Piątek 2009 r. – zmarła w tym samym roku w dzień Wszystkich Świętych.
Mistycy tacy jak Natuzza pomagają nam zrozumieć, jaką cenę zapłacił Syn Boży za odkupienie naszych grzechów i nasze zbawienie. Nie zapominajmy o tym w nadchodzący Wielki Piątek.
* * *
Kto chciałby poznać bliżej tę wspaniałą postać mistyczki naszych czasów, powinien sięgnąć po książkę Luciano Regolo „Stygmatyczka. Natuzza Evolo”, wydaną po polsku przez Wydawnictwo św. Stanisława BM, ul. Straszewskiego 2, 31-101 Kraków, tel. (12) 429-52-17,
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.