Jeżeli ojciec nie zbuduje z dzieckiem przyjaźni do czternastego roku życia, nie zbuduje jej także później, ponieważ od tego wieku dzieci zaczynają tworzyć własny świat.
Uprzedzę[1] Państwa pytanie: Co na spotkaniu o ojcostwie w Senacie Rzeczpospolitej Polskiej robi katolicki ksiądz, który żyje w celibacie, nie ma własnej rodziny, żony, dzieci, a zamierza mówić o roli ojca i wychowaniu dzieci? Odpowiadam: Nie występuję we własnym imieniu, ale w imieniu tysięcy młodych ludzi, z którymi rozmawiałem przy różnych okazjach, zwłaszcza podczas Ćwiczeń duchownych, rekolekcji z pełnym wyciszeniem oraz indywidualnymi rozmowami w kierownictwie duchowym.
Kiedy człowiek wchodzi w ciszę – jak mówi niemiecki teolog Hans Waldenfels SJ – z całą mocą ujawnia się przytłumiony dotychczas wewnętrzny niepokój, strach, opór, wielorakie formy przywiązania i zniewolenia. Jak pokazuje życie, niepokój ten u młodych ludzi często dotyczy także relacji z ich ojcami. Relacje z ojcem osób, z którymi rozmawiałem, bywały często trudne, powikłane i poranione. Były też nieraz naznaczone brakiem wzajemnej wolności. Wielu młodych ludzi opowiadało mi o ogromnym żalu do swoich ojców.
Nie chciałbym dramatyzować relacji między dziećmi i ich ojcami, ale przyznam się, że na tysiące spotkań niewiele miałem takich, w których synowie bardzo dobrze mówili o ojcach. Pewnie dlatego, że miłość ojcowska, miłość w rodzinie, jest czymś tak naturalnym i oczywistym jak czysta woda. Prawdziwa woda jest czysta i dobra. Brudna nie jest już wodą, tylko jakąś chemiczną lub organiczną mieszanką. Miłość ojcowska, macierzyńska jest też jak powietrze. Jeżeli powietrze nie jest czyste, przestaje być powietrzem, a staje się mieszanką gazów. O czystej wodzie i czystym powietrzu nie rozmawia się – one po prostu są.
Dążenie do wyższych wartości
Chciałbym – odwołując się do słów Jezusa – powiedzieć dzisiaj ojcom i kandydatom na ojców, że ojcostwo jest jarzmem, ale słodkim, jest brzemieniem, ale lekkim (por. Mt 11, 30). Znany rzymski mówca i polityk Marcus Tullius Cicero powiedział, że nie ma na ziemi nic słodszego nad posiadanie synów. Nasza zachodnia cywilizacja, naznaczona konsumpcją i chciwością na pieniądze oraz nastawiona na inne „niższe doznania”, zapomina o wyższych wartościach i przyjemnościach. Ponad przyjemnością gromadzenia dobór, konsumowania i rządzenia innymi istnieje przyjemność dawania, dzielenia się z innymi i posługiwania bliźnim.
Nie tak dawno rozmawiałem z pewnym młodym człowiekiem, który mając trudności ekonomiczne, żalił się: „Czy ojciec wie, że gdy idę do sklepu, to kupuję najtańsze towary, bo na inne mnie nie stać?”. Czuł się tym faktem upokorzony. Ponieważ znałem go bliżej, odpowiedziałem mu otwarcie i prosto: „A czego ty oczekujesz od życia? Dwie trzecie ludzkości tak właśnie kupuje. Miliard ludzi żyje za jednego dolara dziennie, a dwa miliardy za dwa dolary dziennie”. Te dane uświadamiają, że posiadanie, konsumowanie i jedzenie to nie jedyne i nie najwyższe wartości ludzkości.
W naszym męskim życiu trzeba nam odnajdywać także ten rodzaj przyjemności, który św. Augustyn nazywa delectatio victrix, czyli zwycięskim rozkoszowaniem się przez pokonywanie własnych słabości. Delectatio victrix to boska radość, przyjemność wyższego porządku, która w istocie warta jest więcej niż wszystkie przyjemności zmysłowe. Wiele postaw oraz zachowań neurotycznych i depresyjnych, którym tak łatwo nieraz ulegamy, moglibyśmy pokonywać przez dążenie do przyjemności wyższych.
Wzajemne relacje między rodzicami
Podkreślmy z naciskiem, że dla dojrzałej postawy ojcostwa istotna jest relacja małżeńska. Kiedy źle układają się relacje mężczyzny z jego żoną, postrzega on swoje ojcostwo jako wyizolowaną relację z własnymi dziećmi. Podobnie bywa z macierzyństwem. Gdy kobieta jest skonfliktowana z mężem, usiłuje realizować swoje potrzeby emocjonalne w relacji z dziećmi. Łatwo w takiej sytuacji wywiązuje się walka między rodzicami o uczucia własnych dzieci. Nic bardziej błędnego.
Współczesna walka płci na wielu polach – w polityce, ekonomii, kulturze, sporcie, a nawet w Kościele – skutkuje nierzadko konfliktem między mężem i żoną, matką i ojcem. Współczesny kryzys ojcostwa i macierzyństwa jest jedynie przedłużeniem kryzysu relacji kobiety i mężczyzny. I choć pewne napięcia w relacji mężczyzn i kobiet na wielu płaszczyznach są czymś oczywistym, to jednak winniśmy świadomie rezygnować z postawy rywalizacji, by podkreślać postawę wzajemnej komplementarności i fascynacji. Ojcostwo i macierzyństwo domagają się najpierw wzajemnego szacunku, zaufania i współpracy między mężczyzną a kobietą. I to nie tylko w rodzinie, ale także w sferze życia obywatelskiego – w społeczeństwie i w państwie.
Budowanie przyjaźni ojca z synem
Poważnym źródłem napięć pomiędzy ojcami i dziećmi jest międzypokoleniowa podejrzliwość. Trzeba powiedzieć, że nasza cywilizacja to cywilizacja podejrzliwości: wszyscy podejrzewają wszystkich o wszystko. Ileż w mediach informacji opartych nie na faktach, ale właśnie na podejrzliwości. Kiedy syn nie ma kontaktu z ojcem i nie widzi go na co dzień, wówczas łatwo budzą się w nim – jak mówi Robert Bly, amerykański poeta i pisarz – „demony podejrzliwości. Demony te, niewidzialne, ale rozmowne, zachęcają do podejrzliwości wobec wszystkich starszych. Podejrzliwość taka prowadzi do rozbicia wspólnoty starszych i młodszych mężczyzn”. Stąd jest rzeczą tak ważną, aby ojciec budził zaufanie syna do siebie i zapraszał go, by on zdobywał zaufanie innych: przyjaciół, nauczycieli, wychowawców, duszpasterzy. Ojciec może zbudować relacje przyjaźni ze swoim dzieckiem, odwołując się jedynie do wzajemnego zaufania.
[1] Prelekcja wygłoszona 23 września 2011 roku w Senacie RP w Warszawie na konferencji zorganizowanej przez senacką Komisję Rodziny i Polityki Społecznej oraz Fundację Cyryla i Metodego Tato.Net.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.