W poprzednim numerze „Rycerza” zatrzymaliśmy się nad niepokojącym zjawiskiem seksualizacji kobiet. Okazuje się – niestety! – że problem seksualizacji na tym się nie kończy. Dotyka on również innej, i to bezbronnej grupy społecznej, jaką są dzieci. Istnieje pilna potrzeba zajęcia się tym tematem osobno – mimo że ma on z poprzednim wiele wspólnego – bo jest to wskaźnik bardzo niebezpiecznych tendencji w tzw. kulturze zachodniej. Przede wszystkim wiąże się on z coraz większą komercjalizacją dzieci i dzieciństwa.
Rząd i nierząd
Opinia publiczna Wielkiej Brytanii jest na tle pozostałych krajów europejskich bardzo świadoma powagi sytuacji. O tym, jak uchronić dzieci przed wszechobecnym erotyzmem i kulturą konsumpcji, dyskutują już nawet brytyjscy politycy. Co ciekawe, w 2010 r. sprawa ta stała się tam tak bardzo ważna, że była jedną z kwestii poruszanych w kampanii przed wyborami parlamentarnymi. Po wyborach została nawet wpisana do umowy koalicyjnej między Partią Konserwatywną i Liberalnymi Demokratami.
Już poprzedni rząd brytyjski zamawiał raporty opisujące wspomniane kwestie. Pierwszy z nich, opublikowany w marcu 2008 r. przez dr Tanyę Byron, dotyczył bezpieczeństwa dzieci w Internecie oraz gier komputerowych. W grudniu 2009 r. powstał raport pod kierownictwem prof. Davida Buckinghama, omawiający problem wpływu komercyjnego świata na dzieci. W niedługim czasie po nim, w lutym 2010 r., ukazał się raport dr Lindy Papadopoulos, który podejmował temat seksualizacji młodych ludzi. Miesiąc później Tanya Byron, już z tytułem profesora, opublikowała kolejny raport dotyczący Internetu i gier.
Obecny gabinet zlecił zajęcie się tematem Regowi Bailey᾿owi,, dyrektorowi międzynarodowej organizacji Mothers’ Union. Przedstawił on wyniki szeroko zakrojonych badań i konsultacji w czerwcu 2011 r. Jego raport: Pozwólmy dzieciom być dziećmi – nie opisuje zjawisk komercjalizacji i seksualizacji dzieciństwa z naukowego punktu widzenia. Robiły to wcześniejsze opracowania. Natomiast Bailey – i to jest jego wielką zasługą – pozwolił przemówić rodzicom dzieci. Ich spostrzeżenia i obawy wynikają z rodzicielskiej troski i miłości, dlatego nieraz wyprzedzają wiedzę naukowców.
Rodzice mówią
Co zatem zauważyli rodzice? Oto ich wypowiedzi zamieszczone w brytyjskim raporcie z 2011 r.:
Uważam, że nieodpowiednie, zseksualizowane obrazy umieszczane na okładkach czasopism, takich jak [czasopisma dla dorosłych], są najgorsze. Czasopisma te nie są uznane za pornograficzne, więc są eksponowane w miejscach, gdzie dzieci mogą je bez problemu zobaczyć.
Reklamy perfum prawie zawsze mają charakter seksualny.
W programach emitowanych przed godziną 21, zwłaszcza w telenowelach, jest zbyt wiele przemocy i treści seksualnych...
Za każdym razem, gdy widziałem ostatnio jakiś teledysk, byłem zniechęcony tym, w jak jednoznaczny sposób przedstawiał on kobiety jako obiekty seksualne. W teledyskach pokazywano zazwyczaj prawie nagie młode kobiety..., w zasadzie zachowywały się, jakby uprawiały seks...
Najwięcej obaw budzi we mnie fakt, że dzieci korzystają z Internetu i VOD, przebywając w swoich pokojach. Potrzebne są domyślne ustawienia, blokujące strony z pornografią...
Najbardziej martwi mnie to, że młodzi ludzie coraz częściej korzystają z Internetu za pomocą telefonów komórkowych.
Chce się malować i nosić krótkie spódniczki, ponieważ pragnie wyglądać [jak gwiazda], ale to przesada.
W wielu sklepach mogę kupić rzeczy dla mojej córki, które sama mogłabym nosić.
...rodzice odczuwają czasem presję ze strony rówieśników dzieci i często czują się niemalże zmuszeni do kupna czegoś, dlatego że inni rodzice to kupili. Uważają, że jeśli tego nie zrobią, będą złymi rodzicami.
Kupiliśmy mojemu najstarszemu synowi buty i płaszcz, bo martwiliśmy się, że jeśli nie będzie odpowiednio wyglądał, będą się nad nim znęcać.
...chcę spytać, czy przemysł reklamowy dobrze się czuje z tym, że wydaje miliony dolarów na reklamy skierowane bezpośrednio do dzieci, a potem mówi, że to mama i tata mają się im sprzeciwić?
Nie podoba mi się ten cały trendsetting i wykorzystywanie mojego dziecka (trendsetting – promowanie jakiejś marki wśród znajomych za pieniądze).
Często składałem skargi, ale nic z tego nie wynikało. Otrzymywałem jedynie miłe listy, w których informowano mnie o ich przyjęciu.
Seks sprzedaje wszystko
Rzeczywiście, trudno nie przyznać racji wielu zaniepokojonym mamom i tatom. Gdy widzą oni w sklepie biustonosze push-up (z poduszkami) dla siedmiolatek, stringi dla dziewczynek, szpilki dla noworodków czy przybory szkolne z napisem: „Króliczek Playboya”, mają prawo pytać: „O co chodzi?” i czy to wszystko nie zaszło już za daleko. Czy dzieci w takim świecie mogą czuć się szczęśliwe? Czy raczej odczuwają presję, żeby szybko dorośleć i stać się nieopanowanymi seksualnie materialistami?
Dr Linda Papadopoulos stwierdza: „Dopóki nie uznamy, że seksualizacja dzieci ma miejsce i jest problemem, dopóty my będziemy mieć problem i będziemy robić krzywdę własnym dzieciom”. Tymczasem w grudniu 2010 r. magazyn „Vogue” zamieścił w swojej francuskiej wersji zdjęcia 10-letniej dziewczynki, Thylene Blondeau, występującej w roli modelki. Była ona ubrana i ucharakteryzowana jak dorosła kobieta (nosiła np. kolię za 3 mln euro) i przyjmowała wyzywające pozy. To nie pierwsza nastolatka w świecie mody. Chociaż, czy 10-latka to już nastolatka...?
Za to w amerykańskich konkursach piękności występują o wiele młodsze dzieci. Kilkuletnie dziewczynki prezentują się w strojach bikini i tańcząc, przesyłają jurorom słodkie pocałunki. Ich mamy aż piszczą z radości, gdy wszystko uda się tak, jak to zaplanowały. Dzieci piszczą wcześniej, podczas przygotowań, prób, zabiegów sztucznego opalania, wyrywania brwi czy tapirowania włosów. Pewnie gdyby mogły, to piszczałyby też w czasie, gdy lekarz wstawia im sztuczną szczękę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.