Tematem mojej poprzedniej rozmowy ze światowej sławy islamistą o. Samirem Khalilem Samirem SJ („Niedziela”, nr 34/2015) było Państwo Islamskie oraz wypowiedzi jego przywódcy, samozwańczego kalifa Abu Bakra al-Baghdadiego, który twierdzi, że „islam nigdy nie był religią pokoju”. Na zarzuty, że „islam jest religią walki (dżihadu)”, muzułmanie często wytykają chrześcijanom wyprawy krzyżowe, tak jakby „święta wojna” była elementem i naszej religii. Czy chrześcijańskie wyprawy krzyżowe można porównać do islamskiej świętej wojny? Od tego pytania zacząłem naszą kolejną rozmowę
WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: – Co należałoby odpowiedzieć muzułmanom, którzy podkreślają, że również chrześcijanie mają święte wojny, wyprawy krzyżowe?
O. SAMIR KHALIL SAMIR SJ: – Wypraw krzyżowych nie można porównać do wojny islamskiej. Spójrzmy na historię. Kalif z dynastii Fatymidów Hakim bi-Amr Allah, który rządził Egiptem w latach 996 – 1021, dał rozkaz, aby zniszczyć kościoły w Egipcie, Syrii i Palestynie, w szczególności Bazylikę Grobu Świętego. W 1078 r. Turcy seldżuccy wygnali z Jerozolimy Fatymidów i dokonali masakry większości ludności chrześcijańskiej miasta. Kilka lat wcześniej, w 1071 r., Turcy pokonali Bizantyjczyków pod Manzikertem, a w 1078 r. zajęli miasto Niceę. W tej sytuacji cesarz bizantyjski Aleksy I Komnen (1081 – 1118) poprosił o pomoc papieża w walce z Seldżukami. Urban II, dopiero 27 listopada 1095 r., w trakcie synodu w Clermont, wezwał do krucjaty, aby nieść pomoc cesarzowi bizantyjskiemu i chrześcijanom Wschodu, i obiecał odpust tym, którzy wezmą w niej udział.
Tak więc na początku wyprawy krzyżowe miały na celu wyzwolenie Jerozolimy i miejsc świętych, aby umożliwić dostęp do Jerozolimy pielgrzymom chrześcijańskim Wschodu i Zachodu. Później sytuacja pogorszyła się, ale trzeba podkreślić fakt, że inspiracją następnych działań wojennych nie była Ewangelia, ale konkretne sytuacje społeczne i polityczne.
W Ewangelii Chrystus wymaga czegoś wprost przeciwnego – mówi, by nadstawić drugi policzek tym, którzy uderzyli cię w prawy policzek (por. Mt 5, 39), oraz nakazuje Piotrowi, by schował miecz (por. J 18, 11). Krótko mówiąc, Chrystus absolutnie odmawia prawa odwetu „oko za oko, ząb za ząb” (por. Mt 5, 38) i ustanawia nową regułę: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół” oraz „Dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą” (por. Mt 5, 44; Łk 6, 27 itd.).
Reasumując – można powiedzieć, że wojny prowadzone przez chrześcijan (wyprawy krzyżowe lub inne) miały podłoże polityczne, podczas gdy głównym celem wojny islamskiej, dżihadu, jest poszerzanie granic islamu lub ewentualne odzyskiwanie terenów, które kiedyś należały do muzułmanów. Dlatego w islamie mówi się o „wojnie na ścieżce Allaha” (dżihad fi Sabil Allah).
– Ale muzułmanie wytykają nam, że również w Biblii Bóg nawołuje do przemocy...
– W Starym Testamencie mamy fragmenty, w których Bóg przez proroka Mojżesza nawołuje do wojny (por. Pwt 20, 10-14), lub straszny opis podboju Ziemi Świętej w Księdze Jozuego. Ale większość naszych żydowskich braci i sióstr nie bierze tego „ipsis litteris” (dosłownie) i mówi: „To jest fakt historyczny sprzed ponad trzech tysięcy lat”.
Jeżeli chodzi o Chrystusa, nigdy nie podjął tych wojowniczych treści, ale nakazał czynić coś wręcz przeciwnego: „Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5, 43-44). Istnieją dziesiątki innych tekstów, w których Chrystus zaleca niestosowanie przemocy – przemoc pokonuje się, akceptując ją.
– Premier Francji Manuel Valls zajął ostatnio nietypowe stanowisko, określając to wszystko, co dzieje się w świecie, jako „wojnę cywilizacji”, ale wytłumaczył, że „nie jest to tylko wojna między Zachodem i fundamentalizmem islamskim, ale także między islamem, który opiera się na wartościach humanistycznych, a islamem obskuranckim”. Czy podziela Ojciec to zdanie?
– Problem jest w tym, że w świecie islamskim większość ludzi nie jest w stanie interpretować Koranu w kategoriach współczesnych, czyli dokonać hermeneutyki świętego tekstu. W związku z tym istnieją dwie wizje islamu. Pierwsza mówi, że Koran jest tekstem ludzkim, tekstem „stworzonym”, który mogł być zainspirowany przez Boga, ale odpowiada kulturze osoby, która go przekazała, tzn. Mahometa. To byłaby wizja liberalna islamu.
Jednak większość muzułmanów uważa, że tekst jest „niestworzony”, boski, gdyż „zstąpił” na Mahometa, który dosłownie przekazał go wiernym. Dlatego nie można go interpretować ani zmieniać. Trzeba tylko zrozumieć sens słów objawionych przez Boga i strukturę gramatyczną zdania. Z tego powodu prawo islamskie (szariat) jest postrzegane jako prawie boskie, w takim stopniu, w jakim jest zaczerpnięte z Koranu. Można dyskutować tylko na temat tych punktów szariatu, które są zaczerpnięte z wypowiedzi Mahometa (hadisów). Islamski fundamentalizm polega na tym, że tekst Koranu i tradycję islamską odczytuje się dosłownie (sunnę), bez interpretowania i aktualizowania.
Żydzi, chrześcijanie i muzułmanie mają tekst, Księgę, którą uznają za inspirowaną (lub podyktowaną) przez Boga. Dlatego istnieje ryzyko, że każdy może wpaść w pułapkę fundamentalizmu. Są chrześcijanie, którzy np. traktują teksty z pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju jako prawdziwy opis stworzenia świata, tak jakby to był tekst naukowy – to nazywamy fundamentalizmem. Oczywiście, chrześcijański fundamentalizm jest ograniczony do małych grup, głównie protestantów, islamski fundamentalizm natomiast stanowi większość. Druga różnica między fundamentalizmem chrześcijańskim a islamskim polega na tym, że konsekwencją pierwszego nie jest przemoc, drugi natomiast jest wojowniczy, jak to widzimy dzisiaj po trosze wszędzie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.