W komentarzach nadawanych po sesjach chirurgicznych zaproszeni specjaliści omawiali plusy i minusy takich zabiegów, psychologowie oceniali ich wpływ na psychikę operowanych kobiet, zaś jeden z komentatorów porównał doznawany na życzenie uraz pooperacyjny do zderzenia z ciężarowym tirem. Przegląd Powszechny, 11/2007
Powyższe zasady nadają informacjom o zdrowiu walor bardziej przekonującej „osobistej porady”, bowiem np. zdanie „jeżeli jesteś kobietą, która zauważyła…” brzmi zawsze lepiej, aniżeli bezosobowe „dane statystyczne pokazują, że…”. Pomaga używanie prostego języka w formie aktywnej, który nie kojarzy się z zawsze źle odbieranym rozkazem lub nakazem. Wspomaganie wypowiedzi atrakcyjnym obrazem i słowem pisanym (dużymi literami!) jest pomocne zwłaszcza dla osób niedowidzących (dotyczy średnio co dziesiątego widza!), zaś dobór odpowiednich barw jest również istotny, bo statystycznie co dziesiąta osoba ma problemy z rozróżnianiem kolorów – ostrzegawcza czerwień może być przez nich odbierana jako szarość!
W przekazie informacji o zdrowiu lub chorobie istnieje też siedem słów, które jak najrzadziej powinny pojawiać się w wiadomościach medycznych – są to: cud; przełom; obiecujące; dramatyczne; nadzieja; ofiara; uzdrowienie. Pierwsze z tych słów nie powinno być nadużywane, bowiem nie ma potrzeby ciągłego adresowania osiągnięć medycyny do ponadnaturalnych rozmiarów, jako że codzienna rzeczywistość wysiłku i doświadczenia lekarzy może być wówczas łatwo utracona. Również rzadko „przełom” w wiedzy
o zdrowiu i w medycynie zdarza się w opisywanym w większości przypadków krótkim okresie – rzeczywisty czas dokonywania się przełomu w naukach biologicznych i medycznych to zazwyczaj lata, a nie dni czy tygodnie… Należy podkreślić, iż słowo „obiecujące” zawiera mocne przyrzeczenie sukcesu, co może być bardzo mylące w niektórych relacjach lekarz – pacjent. Warto też przypomnieć, że słowo „dramat” miało pierwotnie w języku greckim znaczenie zarówno tragiczne, jak i komiczne, co czyni je czasem przez to bezużytecznym w przekazie informacji o zdrowiu lub chorobie. Część widzów pragnie sama decydować o wymiarze nadziei zawartym w opisie danego zdarzenia, słowo „ofiara” nigdy nie powinno być kojarzone z kimś, kto cierpi, bowiem wzmaga tylko jego strach i ból, zaś słowo „uzdrowienie” w dużej części przypadków bardzo źle definiuje się w codziennej praktyce.
Wykonane w 2002 r. badanie Instytutu Gallupa wykazało, że dla społeczeństwa amerykańskiego telewizja jest najważniejszym źródłem informacji o zdrowiu i chorobach, jednocześnie jest to źródło, któremu najmniej wierzy! Analiza przyczyn tego zjawiska, zamieszczona w prestiżowym „British Medical Journal” wskazuje na kilka kłopotliwych trendów w konstruowaniu materiałów telewizyjnych. Przede wszystkim podkreśla się zbyt krótki czas przekazu informacji, bowiem blisko dwie trzecie opisów problemów medycznych trwa krócej niż sześćdziesiąt sekund. Informacje są najczęściej przekazywane przez przypadkowych dziennikarzy, stosunkowo rzadko jest to doświadczona osoba, zatrudniona na pełnym etacie w danej stacji wyłącznie do opisywania takich problemów. Nagminny jest brak podawania dokładnych źródeł przekazywanych informacji, zwłaszcza szczegółów dotyczących skomplikowanych badań z dziedzin nauk podstawowych. Częste są również nieuzasadnione hiperbole, czyli dodawanie komentarza, bez potwierdzenia informacji z innego, dodatkowego i niezależnego źródła. Pojedyncze źródło informacji, np. tylko rządowe, jest, niestety, nadal przeważającą formą konstruowania wiadomości o sprawach zdrowia i różnych chorób. Jednocześnie wyraźnie widać silne tendencje do komercjalizacji informacji, czyli przekazywanie osiągnięć jednej tylko firmy, bez informacji o badaniach konkurencji, z podawaniem adresów stron internetowych lub linków firm prywatnych na stronach stacji, bez ujawniania innych, ważnych adresów. Najczęściej mamy do czynienia z zupełnie bezpodstawnym przewidywaniem wyników badań nauk podstawowych jako użytecznych w leczeniu ludzi oraz bardzo ubogie prezentowanie problemów tzw. polityki zdrowotnej. Warto podkreślić, iż zaledwie co dziesiąty materiał jest oryginalnym produktem danej stacji telewizyjnej – cała reszta jest powtórzeniem informacji dostępnych z innych źródeł.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.