Dziś, wobec realnego niebezpieczeństwa masowego odchodzenia ludzi od Kościoła, i to już w następnym pokoleniu, wydaje się, iż samo zachowanie status quo to zdecydowanie za mało. Należy mądrze podjąć „ekspansję w przyszłość”. W drodze, 10/2007
Kiedy po śmierci Jana Pawła II próbowaliśmy pytać, co dalej – niejednokrotnie można było usłyszeć stwierdzenie, iż Kościół w Polsce „zbaraniał”. Nie w sensie zagubienia ortodoksji, ale raczej w codziennej orthopraxis. Za czasów PRL-u obrona wolności i niezależności Kościoła to były przede wszystkim starania o zachowanie status quo. Dziś, wobec realnego niebezpieczeństwa masowego odchodzenia ludzi od Kościoła, i to już w następnym pokoleniu, wydaje się, iż samo zachowanie status quo to zdecydowanie za mało. Należy mądrze podjąć „ekspansję w przyszłość”.
Jan Paweł II mówił nam swego czasu: “W świetle Ducha Świętego Kościół w Polsce odczytuje na nowo znaki czasu i podejmuje swoje zadania, wolny od zewnętrznych ograniczeń i nacisków, jakich doznawał jeszcze nie tak dawno” (Warszawa, 13 czerwca 1999). W tej szczęśliwej sytuacji tym ważniejsza jest rozpoznanie i staranna analiza wewnętrznych ograniczeń Kościoła w Polsce.
Kwestie, które próbuję tu formułować, to nie tyle oskarżenia wobec konkretnych osób (ludzie w Kościele są na ogół pełni dobrej woli i ofiarności), ale zwrócenie uwagi na nowe pytania i problemy, o nowej skali trudności. Jeśli nie uświadomimy sobie własnych słabych punktów, nie potrafimy ich wzmocnić. Trzeba przy tym pamiętać, że zawsze możemy popełniać dwojakiego rodzaju błędy. Jedne to jakby „przypadkowe”, wynikające ze zwykłej ludzkiej słabości – i te mogą czasem nawet wzajemnie się równoważyć. Ale znacznie groźniejsze są te, które mają charakter niejako systematyczny, wynikają z błędnych założeń i ocen, albo są owocem długotrwałych przyzwyczajeń. Tu bardzo łatwo o kumulację błędów, prowadzącą do poważnych zagrożeń. Znamiennym sygnałem świadczącym o takich zagrożeniach była – w opinii wielu świeckich – choćby sprawa nominacji i dymisji księdza arcybiskupa Wielgusa, która tak poruszyła opinię wiernych w początkach bieżącego roku.
■ W opinii Stefana Wilkanowicza (ZNAK), nie był to zwykły „wypadek przy pracy”; zarówno nominacja jak i dymisja arcybiskupa Wielgusa odsłoniły coś znacznie głębszego, co można wręcz określić mianem niewydolności Kościoła w Polsce. S. Wilkanowicz wskazał trzy wymiary tej niewydolności:
- powierzchowność przyjęcia nauczania Jana Pawła II, a nawet jego wypaczanie i instrumentalizacja,
- niewydolność komunikacji,
- niewydolność wyobraźni.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.