Kościół we współczesnej Polsce: potrzeby reform i perspektywy

Dziś, wobec realnego niebezpieczeństwa masowego odchodzenia ludzi od Kościoła, i to już w następnym pokoleniu, wydaje się, iż samo zachowanie status quo to zdecydowanie za mało. Należy mądrze podjąć „ekspansję w przyszłość”. W drodze, 10/2007




Nie ulega wątpliwości, że dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek, potrzebna jest parafia jako ośrodek budowania i uczenia chrześcijańskiej solidarności; jest to nieodzowne w sytuacji tragicznego wręcz poziomu kultury społecznej w naszym kraju (co najlepiej widać po jakości debat politycznych), wobec powszechnej, niestety, ekspansji wzajemnej nieufności i zawiści, wobec zagubienia sensu pojęcia dobra wspólnego. Tu trzeba powiedzieć otwarcie: jeśli Kościół tego ludzi nie nauczy, nikt ich nie nauczy, bo w większości rodzin młodzi nie otrzymają żadnego wychowania w tym względzie. Co gorsza – panujący obecnie w relacjach politycznych klimat wrogości to poważne zagrożenie, iż dorobek społecznego nauczania Jana Pawła II zostanie w Polsce kompletnie zagubiony.

Budowanie wspólnoty parafialnej jest jednak dzisiaj trudniejsze niż kiedykolwiek: w populacjach miejskich „klientela” jest bardzo socjologicznie zróżnicowana, niejednorodna mentalnościowo, kulturowo, zawodowo. Praca zawodowa i najpilniejsze sprawy życia rodzinnego zajmują świeckim parafianom tyle czasu, że na społeczne zaangażowanie w parafii na ogół już go nie starcza. Dodać należy wypoczynkowe wyjazdy weekendowe (a więc jeśli uczestnictwo we Mszy świętej, to często poza własną parafią), a tym bardziej coraz częstsze (zarówno wśród najbardziej zamożnych jak i wśród ... bezdomnych) przeprowadzki. Zatem nie tylko parafianom trudno tu i ówdzie zastać księdza: księżom też trudno „zastać” parafian! Ta swoista „nieobecność” świeckich, podobnie jak czynniki historyczne (dokładnie tak samo, jak w odniesieniu do księży) powodują, iż dość powszechna jest opinia o słabości polskiego laikatu. Zarazem nie można jednak zapominać o nowym zjawisku, na które ostatnio zwracał uwagę prof. Bohdan Cywiński [4]: półtora do dwóch procent całej ludności to osoby, które z potrzeb własnego serca starają się codziennie uczestniczyć we Mszy świętej, choć nikt im tego nie narzuca. Pytanie, co można i trzeba zrobić, aby mogli oni bardziej czynnie uczestniczyć także w życiu społecznym Kościoła?

■ Może w dużych miastach, w których istnieje wiele kościołów, pomyśleć o wprowadzeniu, na wzór niektórych krajów, zwyczaju „zapisywania się do parafii”? Ktoś, kto wpisuje się do wspólnoty parafialnej (nb. równie dobrze może to być wspólnota zgromadzona wokół kościoła zakonnego) tym samym osobiście podejmowałby się pewnego rodzaju współodpowiedzialności za tę wspólnotę. Może byłaby to szansa przezwyciężenia obecnego impasu, związanego z tradycyjnym pojmowaniem parafii jako „terytorium”: jeśli bowiem ktoś zostaje z góry „przypisany” do parafii, jeśli nie ma możliwości wyboru, wówczas niezmiernie trudno mu przełamać pokusę bierności i podjąć współodpowiedzialność za tę parafię. ■

Wydaje się, iż stosunkowo najprostszą drogą jest dobrze ustawiona działalność charytatywna, zarówno ta „wewnętrzna”, na użytek samych parafian, jak i „na zewnątrz”. Tę drogę podpowiada sama Ewangelia: „po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13,35) oraz „wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie uczyniliście” (Mt 25,40). Wobec tego zasadniczego kryterium wszystkie inne mają już charakter drugorzędny; co więcej, postawa miłości jest podstawą zrozumienia samej misji Kościoła w świecie. Gdy zdarzają się trudności, prześladowania, jest to dla Kościoła trudnym doświadczeniem, ale nie tragedią. Jeszcze trudniej bywa, gdy w samej społeczności Kościoła zdarzają się gorszące skandale, ale i to nie jest jeszcze tragedia. Tragedią dla misji Kościoła staje się dopiero sytuacja, w której ludzie przestają kojarzyć jego posługę z objawieniem tej podstawowej prawdy, że każdy z nich jest umiłowanym przez Boga Jego dzieckiem, że tak „Bóg umiłował świat, iż Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16)




[4] Bohdan Cywiński, Kościół nad Wisłą – stereotypy do przewietrzenia, „Rzeczpospolita”, nr 241, piątek, 14.10.2005.


«« | « | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...