Kościół we współczesnej Polsce: potrzeby reform i perspektywy

Dziś, wobec realnego niebezpieczeństwa masowego odchodzenia ludzi od Kościoła, i to już w następnym pokoleniu, wydaje się, iż samo zachowanie status quo to zdecydowanie za mało. Należy mądrze podjąć „ekspansję w przyszłość”. W drodze, 10/2007




W szczególny sposób prawdziwą szkołą demokracji, a więc szkołą uczestnictwa, odpowiedzialności i służby może stać się przede wszystkim Rada parafialna, a także inne wspólnoty i stowarzyszenia świeckich: rzecz jasna pod warunkiem, iż proboszcz czy inny kapłan odpowiedzialny za duszpasterską opiekę nad taką grupą umie dobrze współpracować ze świeckimi (a nie tylko nimi „dyrygować”). Kapłaństwo ma być przewodniczeniem w miłości, a nie w organizacji; to ostatnie idzie na ogół kiepsko. Tymczasem niejednokrotnie „Kościół nauczający” wciąż usiłuje zbyt arbitralnie dyrygować różnego rodzaju „ruchami” czy też „wspólnotami”. Można zatem spotkać się z opinią, iż o ile w Europie Zachodniej świeccy próbują (z marnym skutkiem) zajmować się sprawami, do których powołani są księża, w Polsce na odwrót: to księża zajmują się mnóstwem spraw, które powinny pozostać w gestii świeckich – i to pomimo wyraźnych wskazówek papieża Benedykta XVI w tej sprawie [6].

Można zrozumieć lęki przed schizmatyckimi dewiacjami, ale przykład „dyrygowanej wspólnoty” ojca Rydzyka często daje aż zbyt wiele do myślenia!!. Owszem, pięknie rozwinęły się w Polsce np. Rodziny Nazaretańskie, ale generalnie słabo zdają egzamin ruchy dla świeckich organizowane i nadzorowane (w sensie organizacyjnym) przez księży: przy zbyt daleko idących zapędach administracyjnych ze strony księży świeccy bądź odchodzą, bądź zajmują (co skądinąd może być dla nich wygodne) postawę wyłącznie bierną.

Wychowanie świeckich w pełni odpowiedzialnych za Kościół nie jest proste!! Swego czasu Jan Paweł II wiązał wielkie nadzieje z Akcją Katolicką czy z Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży, ale jakoś nie widać, aby te organizacje przejawiały szczególny rozwój. Nawet w odniesieniu do posługi biskupa nie należy mylić koniecznego w tym wypadku autorytetu z przesadną autorytarnością i nadmiernym rozbudowywaniem biurokratycznych „piedestałów”.

Zarazem już w parafii ludzie winni uczyć się, iż Kościół nie kończy się na samej tejże parafii. Dotyczy to zarówno współpracy między-parafialnej (zarówno na terenie kraju jak i współpracy z parafiami czy tez stowarzyszeniami chrześcijan z zagranicy), jak i podejmowaniem (na skalę lokalną) problemów Kościoła powszechnego.

■ W opinii wspomnianego wyżej prof. Stefana Swieżawskiego najważniejszym wydarzeniem XX wieku był Sobór Watykański II. Jeśli pytamy, jak wygląda recepcja tego Soboru w Polsce, trzeba uznać, że zrobiono tu, jak dotąd, niewiele; właściwie, poza reformą liturgii, przeprowadzoną zresztą w bardzo wyważony sposób (wielka tu chyba zasługa Prymasa Stefana Wyszyńskiego), niewiele dotarło do świadomości ogółu wierzących. Być może, mamy w Polsce nadal do czynienia z kwestią jeszcze bardziej widoczną w sąsiadujących z nami krajach Europy środkowo-wschodniej: gdy po 1989 roku Kościół odzyskał wolność działania, wówczas punktem odniesienia dla różnorodnych programów i działań stały się nie tyle problemy Kościoła powszechnego (w szczególności właśnie nauczanie Soboru Watykańskiego II) ile zapamiętana sytuacja oraz taki sposób pojmowania wspólnoty i misji Kościoła, jakie „obowiązywały” w 1939 roku, a więc przed utratą niepodległości. ■




[6] Benedykt XVI, Przemówienie do kapłanów, w katedrze warszawskiej, 25 maja 2006 r.

«« | « | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...