Obrona wiary katolickiej czy negacja sakramentu małżeństwa?

Gdy ludzie nie będą w Kościele słyszeć o cielesności, która może być znakiem jedności z Bogiem i współmałżonkiem, nigdy nie nabiorą szacunku do swojego ciała i ciała drugiego człowieka. A tego dobrego przekazu nie słyszeli i nie słyszą! W drodze, 6/2008



Filtry kulturowe działają w tym obszarze wyjątkowo skutecznie. Wśród nominalnych katolików ujawniają się poglądy najdalsze Ewangelii. Spora ich część uległa myśleniu, że zaspakajanie silnych potrzeb seksualnych to tylko biologia, z którą trzeba się liczyć. Biologiczne myślenie – powszechne nie tylko w świecie, ale i w Kościele – obdziera ludzi z duchowości i pomniejsza znaczenie ludzkiej miłości, a także otwiera drogę do konsumowania wrażeń, banalizowania seksu, co znowu prowadzi do wielu grzechów seksualnych. Aborcja czy zapłodnienie in vitro są tylko pochodną i konsekwencją takiego zawężonego stosunku do ludzkiego ciała.



Dobra nowina o ludzkiej seksualności


Katolicy tropiący zło pożycia seksualnego w gruncie rzeczy są bardzo bliscy stereotypowi dominującemu we współczesnej kulturze, która sprowadza seks do biologii. Wspólnym mianownikiem tych dwóch mentalności jest utrata szacunku dla tej ważnej sfery życia, brak wiary w istnienie miłości bardziej duchowej (po prostu ludzkiej). W konsekwencji zarówno jedni, jak i drudzy nie pomagają małżonkom w pięknym przeżywaniu tego Boskiego daru.

Dlatego szczególnie im trzeba przypomnieć, że pożycie seksualne nie jest tylko aktem biologicznym, bo tak myślą ludzie przesiąknięci laicką kulturą. Akt seksualny małżonków angażuje również duchowy wymiar człowieka. I nie tylko wymiar zła i grzechu, ale także dobra i łaski. Staje się aktem w pełni ludzkim, gdy wyraża miłość coraz bardziej będącą darem z siebie, gdy odbywa się w małżeństwie “na dobre i na złe”, aż do końca życia. Gdy ludzie nie będą w Kościele słyszeć o swoim powołaniu do pięknej miłości, o cielesności, która może być znakiem jedności z Bogiem i współmałżonkiem, nigdy nie nabiorą szacunku do swojego ciała i ciała drugiego człowieka. A tego dobrego przekazu nie słyszeli i nie słyszą!

Przezwyciężenie tego stanu poprzez ukazanie pięknej prawdy o ludzkiej seksualności jest jednym z najważniejszych zadań współczesnego Kościoła. Tymczasem ważne dla zbawienia człowieka sprawy są najczęściej wstydliwie przemilczane, ujmowane negatywnie jako zagrożenie albo co najwyżej sprowadzane do taniej sensacji. Te dziwne postawy wyrastają z tego samego źródła – szkolnej ubikacji, w której zostało wpojone przeświadczenie, że przyzwoitym ludziom nie wolno mówić o tych rzeczach w kościele przy Panu Jezusie. Takie myślenie prowadzi do “wyzwolenia” tej sfery spod wpływu Pana Boga i Jego świętości. Mamy w Kościele prawdziwą piątą kolumnę, na dodatek przeświadczoną o swojej misji obrońców prawdziwej wiary. A potem, gdy ludzie żyją tak, jak chcą, gdy w sferze seksualnej nie widzą Boga i Jego łaski, ci sami obrońcy biją na alarm, wykrzykując o złu i grzechach w sferze seksualnej, rozpadzie małżeństw, braku szacunku dla życia…

To przykre, że tylko garstka ludzi w Polsce robi coś – przy obojętności większości proboszczów – aby przezwyciężyć ten kierunek przemian, oddalający ludzi od Boga – w obliczu plagi zdrad, rozwodów, aborcji, in vitro itp. A już odzywają się “prorocy”, którzy podsycają strach i niepewność wobec nowego języka i nowej wrażliwości. Ma się wrażenie, że dotychczasowe sukcesy duszpasterskie w przyswajaniu nauki Kościoła na temat małżeństwa, miłości, seksualności są tak duże, a katolicy mają już taką jasność w rozstrzyganiu kwestii moralnych w tej dziedzinie, że każda nowa próba rzucenia światła na te tematy staje się zagrożeniem dla osiągniętych sukcesów. Problem polega na tym, że tak nie jest. Jest dokładnie odwrotnie. Każde mówienie na ten temat, nawet ułomne i może w jakimś stopniu błędne, jest milowym krokiem do przodu i realną pomocą dla wielu ludzi. W naszych dyskusjach nie można zapominać, że teologia ciała jest w rzeczywistości znana ułamkowi procenta katolików i jeszcze nie została przetłumaczona na język przystępny dla zwykłych ludzi; nawet kapłani nie rozumieją jej przesłania. Zagrożeniem dla Kościoła nie są komentarze do teologii ciała, ale powszechny brak jakichkolwiek komentarzy.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...