Gdy ludzie nie będą w Kościele słyszeć o cielesności, która może być znakiem jedności z Bogiem i współmałżonkiem, nigdy nie nabiorą szacunku do swojego ciała i ciała drugiego człowieka. A tego dobrego przekazu nie słyszeli i nie słyszą! W drodze, 6/2008
W katechezach środowych Jan Paweł II ukazał rolę ludzkiego ciała w relacji małżonków z Bogiem. W małżeństwie, tak jak w przypadku innych sakramentów, przyjście Boga staje się rozpoznawalne, gdy umie się wskazać widzialny znak niewidzialnej łaski. Na przykład w czasie Eucharystii Bóg przychodzi, gdy spożywamy rozpoznawalny zmysłowo chleb. Naturalny znak posiłku, jakim jest chleb, zostaje podniesiony do rangi znaku wskazującego obecność Boga, który karmi swój Kościół. Sakrament małżeństwa ma także swój rozpoznawalny znak, który wskazuje na przyjście Boga do małżonków. Obecność Boga w małżeństwie można odkryć wtedy, gdy umie się wskazać i zinterpretować w wierze ten znak – tak jak umie się odczytać znaczenie wspólnoty, kapłana, wody, chleba, wina w wypadku innych sakramentów.
Znak obecności Boga pośród kochających się małżonków jest bardzo konkretny i wyraźny i, co najważniejsze, pokazuje, że Bóg może działać w każdej chwili małżeńskiego życia. Taki znak tworzą sami małżonkowie poprzez swoje ciała. Jest to znak żywy. Cielesna bliskość małżonków tworzy widzialny znak ich wspólnoty, która jest powołana do stania się znakiem miłości i jedności. Małżonkowie tworzą znak obecności Boga, gdy są cieleśnie razem – gdy razem żyją pod jednym dachem, a nie są rozdzieleni przez wyjazd jednego z nich do pracy za granicę, gdy razem się modlą, gdy rozmawiają ze sobą, gdy pomagają sobie w codziennym życiu, choćby sprzątając mieszkanie, gdy się wspierają, pocieszają, gdy obdarzają się czułością, pieszczą się, współżyją seksualnie (śpią w jednym łóżku). Ten znak wymaga wypełnienia duchowego, aby był znakiem miłości, aby cielesne bycie razem stało się komunią – wspólnotą prawdziwej jedności małżeńskiej – duszą, sercem i ciałem.
Gdy małżonkowie umieją w wierze zinterpretować swoją miłość, wtedy jej różnorodne przejawy wyrażone poprzez ciało (pomoc, modlitwa, rozmowa, pieszczota, akt seksualny) stają się dla nich znakami sakramentalnymi, czyli znakami, poprzez które mogą rozpoznać obecność Boga przychodzącego do nich. Gdy żona czuje się kochana przez męża, może powiedzieć, że przez jego miłość (wyrażoną poprzez jego męskie ciało) sam Bóg przychodzi do niej i objawia jej swoją Miłość. Jeżeli mąż czuje się kochany przez żonę, to może uznać, że jest ona dla niego prawdziwym darem Boga, poprzez który Bóg zapewnia Go o swojej miłości i trosce. Miłości towarzyszy często krzyż, ale i on staje się drogą oczyszczenia człowieka i nauczenia go miłości.
Gdy patrzymy na małżeństwo z perspektywy odkupienia, wierzymy, że odkrycie tak rozumianego powołania jest zamysłem pełnego miłości i mądrości Boga. Tylko ta perspektywa budzi szacunek dla najstarszego powołania na świecie, objawionego ludziom już w raju. Po co byłyby w Kościele sakramenty, jeżeli nie wierzyłoby się, że Bóg może głęboko przemienić ludzi – jedni wydają owoc trzydziestokrotny, inni sześćdziesięciokrotny, inni stokrotny. Uznanie małżeństwa za drogę do świętości (rozumianej tak, jak to zostało wyżej przedstawione, bez prób zuchwałej modyfikacji wypowiedzi Magisterium Kościoła) budzi najczęściej opór ludzi niewierzących w moc żywego Boga lub w możliwość stworzenia wspólnoty małżeńskiej opartej na miłości, wierności, czystości… Pojawia się też nowy fenomen. Ludzie, którzy bez ograniczeń korzystali z wolności seksualnej, przechodzą na drugą stronę barykady – uznają seks za zło. Podobnie jak leczący się alkoholik, który nie umie się już cieszyć dobrym winem, ale w każdym kieliszku widzi zagrożenie dla swojej abstynencji. Mężczyzna, który sypiał z wieloma kobietami, wyraża się o nich pogardliwie i wulgarnie. Kobieta, która ma wielu kochanków, określa seks jako brudny i wstrętny, a po każdym współżyciu siedzi godzinę pod prysznicem, szoruje się tak, jakby była cała brudna. Równocześnie w chwili szczerości przyznaje, że jeszcze ma nadzieję przeżyć prawdziwą miłość.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.