Problem fałszywego wyboru

Już starożytni Rzymianie odkryli nieprawdę sprawiedliwości zapominającej o żywym człowieku – „Summum ius summa iniuria”. A z drugiej strony zwyczajny instynkt moralny podpowiada nam, że pobłażliwość wobec przestępstw to nie jest żadne miłosierdzie. Teologia polityczna, 1/2003-2004





Zostawmy tę sprawę. Z obszaru współczesnego dyskursu politycznego znikła kategoria zdrady. W Polsce, która dopiero co odzyskała niepodległość, nie było Śladu poważnej dyskusji na ten temat. O zamęcie panującym w tej sprawie nie trzeba nawet mówić. Skąd zanik tej zdawałoby się tak ważnej w naszej sytuacji problematyki? Czy jest to dowód słabnięcia mocnej tożsamości wspólnoty?

Spróbuję najpierw zdefiniować zdradę. Moim zdaniem, zdrada jest to porzucenie (lub działanie przeciw nim) żywych ludzi – męża, żony, przyjaciół, oblężonego miasta, ojczyzny – wobec których mam zobowiązania, którym może nawet przysięgałem wierność i którzy mieli wszelkie powody po temu, żeby spodziewać się z mojej strony lojalności, współpracy, a może nawet opieki.

Czy zdrada to pojęcie, które w dyskursie teologicznym ma jakiś sens? Mam na myśli zdradę polityczną, a nie apostazję.

Proszę sobie wyobrazić, że zdrajca w całym tego słowa znaczeniu, Judasz, w Nowym Testamencie w ogóle nie jest nazwany zdrajcą. Jego zdrada jest w Ewangeliach oddana za pomocą pojęcia „wydać w ręce wrogów”. Natomiast warto zauważyć, że na początku Dziejów Apostolskich czyn Judasza – ucznia i przyjaciela, który „pokazał drogę tym, co pochwycili Jezusa” (Dz 1,16) – przedstawiony jest jako „zboczenie z miejsca służby i apostolstwa, aby iść na swoje własne miejsce” (Dz 1,25). Słowem, bardziej podkreśla się to, że Judasz straszliwie skrzywdził samego siebie i zmarnował swoje powołanie, niż to, że wydał swojego Mistrza na mękę i Śmierć. Przypomina mi się jeszcze definicja Adama Mickiewicza: „Bo zaiste, cóż to znaczy zdradzić? – pytał w wykładach z literatury słowiańskiej – zdradzić jest to opuścić ideę trudną do zrealizowania, to porzucić żmudny obowiązek dla korzyści namacalnych, widocznych i Łatwo uchwytnych.” Nie podoba mi się w tej definicji nacisk bardziej na niegodne porzucenie idei niż żywych ludzi.

Może mówiąc „idea” Mickiewicz miał na myśli „prawda”. Bo już prawdę chyba można zdradzić, jeśli się ją pozna. Natomiast trudno zdradzić własne przeświadczenie na temat prawdy. Być może to jest ta różnica.

Tak, wydaje mi się, że ma Pan po prostu rację.
«« | « | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...