Już starożytni Rzymianie odkryli nieprawdę sprawiedliwości zapominającej
o żywym człowieku – „Summum ius summa iniuria”. A z drugiej strony zwyczajny
instynkt moralny podpowiada nam, że pobłażliwość wobec przestępstw to nie jest żadne miłosierdzie. Teologia polityczna, 1/2003-2004
Toteż, kiedy słyszę o 10%, a nawet 15% księży uwikłanych we współpracę, to podejrzewam, że liczba ta wzięła się stąd, że np. nie dało się być proboszczem, nie przyjmując na rozmowę jakiegoś oficera służby bezpieczeństwa. Ale o tych rozmowach powszechnie się wiedziało i z całą otwartością o nich sobie opowiadaliśmy. Bardzo możliwe, że niektórzy wtedy, pewno ufając nadmiernie swojej inteligencji, mówili rzeczy niepotrzebne. Wierzę, że historycy trochę te zjawiska wyjaśnią. Natomiast z całą pewnością ludzie, którzy zgadzali się na te rozmowy, nie mieli najmniejszej świadomości, że dokonują jakiejkolwiek zdrady czy odstępstwa. Ja mówię o moim poczuciu.
Bo jednak spojrzenie historyków jest dużo…
… ostrzejsze.
… mniej optymistyczne. Na podstawie danych z archiwum IPN Jan Żaryn pisze, że w 1977 roku w parafiach wiejskich wśród kleru diecezjalnego zarejestrowano 1486 tajnych współpracowników. Więc nawet zakładając…
…ale czy tajny współpracownik, czy ja dobrze rozumiem, to ten kto podpisał, składał sprawozdania, brał pieniądze?
Tak. To już jest taki status.
Coś niewiarygodnego!
W parafiach miejskich zaś odpowiednio 662. Wśród wykładowców KUL – 24 tajnych współpracowników, ATK – 15, wyższych seminariach duchownych – 39. W sumie zakonników 45, Wśród zakonnic tylko 12. W skali całego kraju, na liczbę około 18 500 kapłanów mamy 2700 tajnych współpracowników.
Ale w takiej sytuacji proszę Pana, w takiej sytuacji to mnie się wydaje, że albo–albo. Albo zdezawuować te dane, albo wyciągać trupa z szafy – ujawniać fakty, przypominać je winowajcom, a jeśli fakty nie pozostawiają wątpliwości …