Już starożytni Rzymianie odkryli nieprawdę sprawiedliwości zapominającej
o żywym człowieku – „Summum ius summa iniuria”. A z drugiej strony zwyczajny
instynkt moralny podpowiada nam, że pobłażliwość wobec przestępstw to nie jest żadne miłosierdzie. Teologia polityczna, 1/2003-2004
Pokuta jest więc przede wszystkim szansą na powtórną, wewnętrzną przemianę. Rozumiem, że według Cypriana w takim duchowym procesie nie może być mowy o niczym mechanicznym, że nie może być tu mowy o żadnym formalizmie ani pośpiechu. Ponieważ chodzi o trwałą konwersję duchową, a nie o myjnię samochodową, proces może trwać dość długo. Dlatego Łatwo się zgodzić, że mówimy o nawróceniu, a nie o karaniu. W tym sensie trudno jest oczywiście mówić o surowości w tym znaczeniu, które surowość kojarzy z okrucieństwem. Jednak…
Święty Cyprian ciągle podkreślał, że chodzi mu o dobro tych odstępców. To nie było trzymanie się bezdusznych zasad.
No, może z wyjątkiem tych sytuacji, kiedy pokuty odmawiano.
Ja z własnego doświadczenia znam lęk przed udzielaniem rozgrzeszenia lekkomyślnie. myślę sobie wtedy, jak wielkim komfortem jest intymność konfesjonału. Bo całkiem nierzadko ogarnia mnie niepokój, żeby rozgrzeszenia nie udzielić nieprawdziwie, bo wtedy przecież skrzywdzę tego penitenta. Z drugiej strony muszę pamiętać o tym, że mogę się pomylić, że nie wolno mi odmówić rozgrzeszenia kierując się niesłuszną surowością. Na szczęście konfesjonał daje możliwość szczerego przedstawienia penitentowi swoich wątpliwości. Wtedy nieraz sam penitent podpowiada spowiednikowi, że lepiej będzie, jeślim ta spowiedź nie skończy się rozgrzeszeniem. Bo to by było straszne, gdyby rozgrzeszenie przemieniło się w jakieś nieprawdziwy obrzęd.
A mamy też drugą stronę medalu, bo w czasie tych samych prześladowań za Decjusza doszło do innej schizmy w Kościele rzymskim. O ile w Kartaginie grupa wyznawców (gr. homologetes), czyli tych męczenników, którzy przeżyli prześladowania, postanowiła rozluźnić dyscyplinę pokutną wobec upadłych, to z kolei w Rzymie miała miejsce sytuacja odwrotna. Cieszący się dużym autorytetem wyznawca Nowacjan zarzuca biskupowi Korneliuszowi, że jest nazbyt liberalny w udzielaniu wybaczenia. Paradoksalnie zresztą Cyprian, który w Kartaginie stoi na stanowisku długotrwałej pokuty, w tym sporze staje po stronie biskupa Rzymu.
Ale nie nakładajmy naszych okularów na tamte problemy. To nie były spory dotyczące alternatywy: Sprawiedliwość czy miłosierdzie. Zarówno Cyprian jak Korneliusz (zresztą obaj ponieśli wkrótce śmierć męczeńską) byli to pasterze z prawdziwego zdarzenia i o udzielaniu albo odmawianiu rozgrzeszenia starali się myśleć w kategoriach zarówno dobra tych, którzy po upadku pragnęli wrócić do wspólnoty, jak dobra całego Kościoła. Dla jednego i drugiego było czymś oczywistym, że nikomu, nawet biskupowi, nie wolno traktować Kościoła, jakby to było jego prywatne ranczo. Kościół ma już swoje doświadczenie w podawaniu ręki tym, którzy się załamali – i to doświadczenie Kościoła było zarówno dla Cypriana jak dla Korneliusza podstawową wytyczną ich decyzji pasterskich. Natomiast rygorysta Nowacjan, który był obrońcą twardej, niezważającej na ludzi sprawiedliwości, oraz liberalny Felicissimus, zwolennik pobłażliwości nawet wobec największych grzechów, zbuntowali się przeciwko tej samej kościelnej dyscyplinie, tylko każdy od innej strony.