W grudniu 2006 Stowarzyszenie Vox Humana i Fundacja Kultury Chrześcijańskiej ZNAK zorganizowały debatę nt. udziału polskich wojsk w operacji w Afganistanie. Poniżej prezentujemy obszerne fragmenty tej rozmowy. Znak, 3/2007
MARCIN RZEPKA: Do tego przykrego bilansu dodam jeszcze słowo w kwestii narkotyków: w 2001 roku okazało się, że w Afganistanie jest osiem tysięcy hektarów pól uprawnych opium, natomiast dzisiaj, w roku 2006 liczba ta zbliża się do 165 tysięcy. Mamy więc ewidentną klęskę – zapowiadanego przez Karzaja – „dżihadu” przeciwko narkotykom. Chciałbym jednak poruszyć inną kwestię: co takiego pozytywnego, jeśli w ogóle, zrobiło NATO? Kiedy byłem w Afganistanie w 2005 roku, akcji społecznych czy propagandowych organizowanych przez NATO rzeczywiście widziałem całkiem sporo – wychodziła gazeta, nadawano programy radiowe, prowadzono kampanię outdoorową wzywającą mieszkańców do jedności, współpracy i pokoju. Ostatnio jedna z organizacji pozarządowych przedstawiła program pracy na najbliższy rok, program w którym uwzględniono badanie lokalnych tradycji prawnych. W projekt ten również zaangażowało się NATO. Więc chciałbym tutaj usłyszeć, jaki jest bilans tych pozytywnych działań.
Była tu mowa o tym, że tworzy się koalicja przeciwko Karzajowi, że ma małe, dwudziestoprocentowe poparcie. Ale który z polityków w Afganistanie ma większe? To, że w ciągu pięciu lat od podpisania w grudniu 2001 roku porozumienia w Bonn zebrała się Loya Dżirga, która wypracowała wspólne stanowisko w sprawie przyszłości Afganistanu, uchwalono konstytucję, wybrano Karzaja na prezydenta, przeprowadzono wybory parlamentarne itd., świadczy o tym, że coś udało się zrobić. Pozostaje wciąż jednak pytanie o autorytet – kto ma go dziś w Afganistanie? Ismail Chan rzeczywiście ma go w Heracie, ale czy ma go poza nim? I jeszcze jedno: czy głos Pasztulów jest głosem całego Afganistanu?
JADWIGA PSTRUSIŃSKA: W zeszłym tygodniu w telewizji BBC widziałam wywiad z szefem NATO. Dziennikarz zapytał go, czy NATO będzie się zajmowało uprawą maku w Afganistanie. Szef NATO odpowiedział, że absolutnie nie, że to nie wchodzi w zakres zainteresowania organizacji. No więc to już wiemy. W Afganistanie zetknęłam się kilkakrotnie ze stwierdzeniem, że skoro Zachód tak zaniepokojony jest uprawami maku, to niech nie kupuje narkotyków. Nie będzie sprzedaży, zmaleje podaż. To jest coś, co dla Afganistanu możecie robić w swoich krajach. To nie jest głupi komentarz do sprawy.
Była tu mowa o braku konsultacji społecznej w sprawie interwencji w Afganistanie. Chciałabym jeszcze wspomnieć o ogłupianiu społeczeństwa, które utrudnia ową konsultację. Niestety sporo grzechów ma na sumieniu nasza prasa. Przeczytałam na przykład w „Dzienniku”, że Pasztunowie to najbardziej zdradziecki naród na świecie. Co upoważnia do takich stwierdzeń? Że nieraz wykiwali i jeszcze wykiwają Amerykanów? To tak jakbyśmy się dziwili, że Polacy starali się podczas II wojny światowej przechytrzyć Niemców. Kiedy indziej czytam, że tyle a tyle kobiet popełniło samobójstwo przez samospalenie. Nie wiem, czy gdybyśmy ujęli statystycznie przemoc w rodzinie i wobec dzieci w Polsce, nasze statystyki nie byłyby bardziej przerażające niż w Afganistanie. Trzeba apelować do odpowiedzialności dziennikarzy, żeby nie pisali byle czego.
ANNA KRASNOWOLSKA: Jeszcze dwa słowa w sprawie opium: co najmniej do końca lat 70. Afganistan był krajem samowystarczalnym pod względem żywności – istniała tam hodowla bydła i rolnictwo, co prawda bardzo prymitywne, posługujące się archaicznymi metodami, ale ludzie byli w stanie utrzymać się z tego i wyżywić. Problem polega na tym, że opium daje wielokrotnie wyższe zyski niż produkcja rolnicza. Potrzeba więc programu, który dawałby ludziom szansę wyżycia z rolnictwa, może niekoniecznie monokulturowego, bo zastąpienie opium na przykład szafranem to jest zastąpienie jednej monokultury drugą, ale ważne jest to, żeby ten kraj był uzależniony od zagranicznej pomocy humanitarnej, żywnościowej, pszenicy amerykańskiej, ale żeby mógł i chciał sam swoją żywność produkować, co kiedyś potrafił.
JADWIGA PSTRUSIŃSKA: Co w zamian za narkotyki? Z Afganistanu można na przykład eksportować dużą ilość rodzynek. Ale, jak mi mówią Afgańczycy, jest w interesie Pakistanu, żeby w Afganistanie była destabilizacja, bo wtedy będziemy kupować rodzynki w Pakistanie.