Autor profesjonalista, który powinien pisać regularnie i bez większego znużenia, rezygnuje często szybciej niż pisarz z poczuciem posłannictwa. Pisarz spełniający misję chce do ostatniego tchu jeszcze coś mówić. Znak, 06/2007
Choć nasza dyskusja może się wydawać absurdalna, bo jest w końcu rozmową o milczeniu, próbą opisu negatywu, braku, nie-bytu, to chciałabym zadać jeszcze jedno filozoficzne pytanie: czy można widzieć w zamilknięciu wybitnych twórców wynik odkrycia prawdziwej istoty świata? Efekt dotarcia do właściwego sensu?
To byłby prawdziwy akt pychy albo też – odwrotnie – akt samoprzekreślenia, bo można przecież uznać się za istotę bez znaczenia w obliczu objawionej zagadki bytu. Łatwiej już wyobrazić sobie pisarza, który karierę literacką zaczyna traktować jako rzecz nieważną, przesłaniającą problemy naprawdę istotne i po okresie światowych sukcesów wstępuje, powiedzmy, do klasztoru czy aśramu.
Innym przykładem odkrycia „prawdziwej istoty świata” może być iluminacja o charakterze ideologicznym. Takiej doznał na przykład Tadeusz Borowski, który z wielkiego pisarza przeobraził się w ciągu niewielu miesięcy w widzącego świat podług czarno-białych schematów stalinowskiego publicystę. To się w pewnym momencie przydarzyło także Andrzejewskiemu, ale on, na szczęście, przeżył ten eksperyment i odrodził się jako pisarz i człowiek samodzielnie myślący. Tego rodzaju pisarskich samobójstw było w Polsce powojennej więcej, choć nie zawsze wiązały się z porzuceniem literatury. Twórcy więc niekoniecznie milkli – ale zaczynali mówić nie swoim językiem, językiem „Trybuny Ludu” i propagandy partyjnej. To może najsmutniejszy rodzaj „zamilknięcia” – kiedy głos niby słychać, ale nikt już nie mówi, bo podmiot znika.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.