Przy ołtarzu mam być prezbiterem celebrującym Mszę, a nie Tomaszem Kwietniem. Moją osobowość zachowam sobie na kazanie. Moim zadaniem jest celebrowanie powściągliwie i zgodnie z rytuałem, wprowadzanie ludzi w misterium Chrystusa, a nie kombinowanie i pokazywanie wszystkim, jakim świetnym jestem facetem. List, 1/2009
Eucharystia rozumiana w kontekście todah ukazuje nam Chrystusa wyzwolonego od śmierci; nie przez jej uniknięcie, ale przez zmartwychwstanie. Ojciec wybawił Syna od śmierci nie dlatego że nie pozwolił Mu umrzeć, ale dlatego, że Go wskrzesił do nowego życia w nieśmiertelności. Syn zatem gromadzi swoich przyjaciół i rodzinę, czyli Kościół, na todah - ofierze dziękczynienia. W czasie jej trwania ma miejsce błogosławieństwo Boga za zmartwychwstanie i dokonuje się ofiara z Baranka Bożego, zabitego za nasze grzechy, używa się chleba i wina.
Do VI . wszędzie, a do IX . na Zachodzie podczas Eucharystii, tak jak w todah, używano chleba kwaszonego, a nie przaśnego. Na Wschodzie zwyczaj ten przetrwał do dzisiaj. W Mszy trydenckiej wymiar ofiary dziękczynnej jest mało widoczny. Akcentuje się w niej aspekt hierarchiczny i ofiarny. Oczywiście nie należy ich negować, ale trzeba pamiętać także o innych wymiarach.
Tradycjonaliści powiedzą z kolei, że w Mszy Pawła VI wymiaru ofiary...
Ani jedna, ani druga Msza nie wyczerpuje wszystkich wymiarów. W Mszy watykańskiej nie zapomniano jednak o pojęciu ofiary. Ona jest obecna w każdym tekście modlitwy eucharystycznej. Problem w tym, jak rozumiemy ofiarę eucharystyczną, czym ona dla nas jest. Pełnym dostojeństwa i tajemniczości rytuałem? Na tym poziomie ta Msza rzeczywiście nie spełnia wymagań ofiary. Ofiara jest darem z czegoś, z Kogoś.
W Mszy jest to ofiara Chrystusa, uobecniona sakramentalnie w liturgii, i jest ona obecna zarówno we Mszy watykańskiej, jak i trydenckiej. Może być składana w bardzo różny sposób i niekoniecznie musi być rytuałem pełnym tajemniczości. To nie jest wyznacznik jakości ofiary i kultu, patrząc z perspektywy biblijnej.
Stary Testament znał różne formy kultu i ofiary, znał kult świątynny, ale znał też kult synagogalny, który polegał przede wszystkim na modlitwie uwielbienia i czytaniu Słowa. Znał też kult domowy, polegający na wspólnym religijnym posiłku (szabas czy Pascha), czy w końcu kult, o który cały czas chodziło prorokom - kult serca. To też jest ofiara, tyle że duchowa, człowieka, który oddaje się całkowicie Bogu.
Łacińska sentencja lex orandi- lex credendi mówi: jaka modlitwa, taka wiara. Czy można powiedzieć, że za rytami trydenckim i watykańskim idą dwie różne teologie?
Myślę, że mamy tu raczej do czynienia z dwoma duchowymi i intelektualnymi postawami wobec wiary. Pierwsza, związana z liturgią trydencką, wyraża się w przekonaniu, że wszystko jest jasne i wszystko zostało już rozstrzygnięte raz na zawsze. Druga, związana z liturgią watykańską, to postawa osoby, która ciągle zmaga się z wiarą, poszukuje odpowiedzi.
Zauważyłem już dość dawno temu, że wśród zwolenników liturgii trydenckiej dominują prawnicy, inżynierowie i historycy. Co łączy tych ludzi?
Zarówno prawnik, jak i inżynier potrzebują klarownych pojęć, jasnych kryteriów: tu jest tak, a tu tak, to można, a tego już nie. Jeśli chodzi o historyków, ważną rolę odegrać może zamiłowanie do przeszłości. Natomiast większość humanistów, filozofów, poetów albo nie będzie się angażować w ten spór, albo będzie miało pewien dystans do starego rytu, ponieważ zdaje sobie sprawę, że rzeczywistość jest dużo bardziej zniuansowana. Niektórzy artyści też mogą ulec fascynacji rytem trydenckim, gdyż watykański, w jego realizacji, a nie - co ważne - w założeniu, jest dość często byle jaki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.