Niestała jak Kościół

Tygodnik Powszechny 28/2010 Tygodnik Powszechny 28/2010

Kończąc studia nie zdawałam sobie sprawy, jakie znaczenie dla mojej przyszłości może mieć to, że jestem kobietą. Kiedy zrozumiałam, że jestem w świecie męskim, postanowiłam, by tematem doktoratu uczynić właśnie nieobecność kobiet w świecie teologicznym.

 

Ale w końcu się spełniło?

Dopiero za parę lat i paradoksalnie dzięki takim osobom, jak abp Juliusz Paetz, który razem z ks. Tomaszem Węcławskim doprowadził do powstania Wydziału Teologicznego na poznańskim uniwersytecie, i okazał dużą otwartość na świeckich teologów bez względu na ich płeć.

Teraz świeckim teologom jest łatwiej?

Na pewno zostały stworzone podstawy instytucjonalne. Natomiast w dalszym ciągu problemem jest zdobycie pracy po obronie doktoratu.

Teologia feministyczna wskazuje na zakorzenione bardzo mocno przez wielowiekowe zaniedbania stereotypy w naszym myśleniu, które przeszkadzają nam wierzyć. Wydawałoby się, że uświadomiwszy sobie to, czym prędzej powinniśmy nadrabiać zaległości, korzystając z pomocy teologii feministycznej. Tymczasem ona wciąż wzbudza lęk. Dlaczego?

W żadnej sprawie nie lubimy zmieniać swoich przyzwyczajeń. Najpierw musi się dokonać przemiana myślenia, która dostrzeże, że pewne sformułowania tradycji wiary wynikają ze stereotypów bezkrytycznie przejętych z ówczesnej kultury. Świadomość tego w Kościele ciągle nie jest powszechna.

Czy to znaczy, że przez ostatnie dekady nie zwiększyło się oddziaływanie teologii feministycznej na Kościół?

Trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Jeżeli spojrzeć na literaturę naukową, to z pewnością rozwój jest ogromny. Teologia feministyczna bardzo się rozrosła w różnych kierunkach. Bada w tej chwili bardzo różne sfery. Już sam fakt, że feminizm w teologii jest możliwy i wciąż płodny, świadczy o potencjale, który tkwi w tego rodzaju podejściu do teologii.

Z drugiej strony studia feministyczne stały się w tej chwili bardzo szczegółowe. Tym samym zatraciły jakby swój pierwotny impet. W pierwszych latach powstawała metodologia spojrzenia feministycznego, które ogarniało całą teologię. Gdyby zaglądnąć do pierwszych najważniejszych dzieł, przekonamy się, że stanowią one właściwie swoisty przegląd podstawowych pytań stawianych różnym dyscyplinom teologicznym.

Na przykład jakich?

Choćby w dziedzinie chrystologii: jakie znaczenie zbawcze ma płeć Jezusa? Czy też w eklezjologii – pytanie o powiązanie z płcią różnych urzędów.

Jaki wpływ na moją wiarę i zbawienie ma kwestia płci Jezusa?

W dużym uproszczeniu można sobie wyobrazić trojakie podejście do tej kwestii. Pierwsze stwierdza, że kwestia płci Jezusa nie ma żadnego znaczenia dla naszego zbawienia. Takie stanowisko zajmowano w starożytnym chrześcijaństwie, kiedy w określaniu tajemnicy Wcielenia nie używano właściwie greckiego słowa aner (mężczyzna, mąż), tylko anthrophos (człowiek). Chrystus przyjął i zbawił człowieczeństwo. Funkcjonowała bowiem zasada, że co nie zostało przyjęte, nie zostało też zbawione. Od razu można dodać, że nie czyniono wówczas rozróżnień na mężczyznę i kobietę, gdyż uznawano po prostu, że mężczyzna jest wzorem człowieczeństwa.

Drugie podejście mówi, że Jezus przyjął płeć męską, ponieważ panował wówczas ustrój patriarchalny i żeby Jego misja miała szansę się powieść, nie miał innego wyjścia. Kobieta nie mogłaby wystąpić publicznie, gdyż aktywność kobiet zawężona wówczas była do sfery prywatnej.

W trzecim podejściu zauważa się, że fakt, iż Bóg w ogóle się wcielił, jest formą kenozy – uniżenia. A zatem...

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...