Szukając

Wieczernik 4/172/2010 Wieczernik 4/172/2010

Rozmawiałam z osobami, które z takich czy innych powodów chodzą co niedzielę do kościoła innego niż ich własny parafialny

 

Z parafią jest jak z rodziną – nikt jej sobie nie wybiera. Decyduje o tym miejsce zamieszkania (uwaga – nie zameldowania!). Wielu narzeka na „przymusowe” wcielenie do tej czy innej parafii, bo gdzie indziej jest ciekawiej, ładniej, pobożniej, sympatyczniej…

 Próbowałam zgłębić na czym polega fenomen „najpopularniejszych”, czyli najtłumniej odwiedzanych warszawskich parafii. Rozmawiałam z osobami, które z takich czy innych powodów chodzą co niedzielę do kościoła innego niż ich własny parafialny. Rozmawiałam z tymi, których parafia przeszła w niedawnym czasie „małą rewolucję”, czyli znaczne zmiany związane z reorganizacją parafii (np. po misjach) czy nastaniem nowego księdza proboszcza. I – na podstawie zdobytych informacji – mogę pokusić się o stworzenie rankingu działań, które powodują, że ludzie chętnie przychodzą do tego właśnie kościoła.

Miejsce dziesiąte zajmują kwestie towarzyskie. Chodzimy do kościoła, w pobliżu którego mieszkają nasi przyjaciele, znajomi, rodzina, względnie do świątyni znajdującej się blisko kina, teatru, parku, gdzie wybieramy się na spacer, kawiarni, gdzie umówiliśmy się na spotkanie. Niedzielna Msza św. jest wtedy jednym z punktów na trasie naszej niedzielnej aktywności.

Jako wspólnota parafialna niewiele możemy zrobić, aby tak postępujących ludzi zachęcić do przychodzenia na Eucharystię do rodzimej parafii. Wybudowanie kina czy parku raczej nie wchodzi w grę, poza tym są sposoby lepsze i wymagające mniejszych nakładów finansowych.

Na miejscu dziewiątym uplasowało się zjawisko, które nazwałam renomą kościoła. Czyli katedry, sanktuaria, bazyliki itp. Okazało się, że wielu ludzi jest gotowych pokonać niemałe trudności aby uczestniczyć w niedzielnych Mszach św. właśnie w takich miejscach, ale nie ze względu na pragnienie wyrażenia jedności z ordynariuszem, uzyskanie odpustu czy wyproszenie jakiejś łaski, tylko dla satysfakcji, że „co niedzielę chodzę do kościoła do katedry, a do komunii chodzę tylko do biskupa” (to cytat…) Ponieważ nie przerobimy naszej parafii na diecezjalną katedrę, przejdźmy do punktu następnego.

Miejsce ósme wywalczyły sobie kościoły z ciekawymi inicjatywami, teatrzykami, jasełkami, misteriami Męki Pańskiej, proboszczem jeżdżącym na osiołku w Niedzielę Palmową czy klerykami dającymi po Mszy św. koncert rockowej piosenki religijnej. „Tam się coś dzieje, parafia żyje, Msze św. nie są takie strasznie drętwe jak w mojej parafii” – opowiada Ania, 21-letnia studentka. W poszukiwaniu wrażeń jesteśmy gotowi pokonywać nierzadko znaczne odległości czy utrudnienia komunikacyjne. Choć ja zawsze mam ochotę zapytać przy okazji takich rozmów, czy wśród tych wszystkich atrakcji Eucharystia jest jeszcze najważniejszym spotkaniem dnia, czy walczy z miłym szarym osiołkiem o trzecie miejsce…

Na siódmym miejscu znalazły się ciekawe nabożeństwa. Większość parafii ogranicza się do standardowego zestawu obejmującego – w ciągu roku – roraty, wielkopostne drogi krzyżowe i Gorzkie Żale, majowe litanie maryjne i październikowe nabożeństwa różańcowe. Niektórzy dodają jeszcze czerwcowe nabożeństwa do Serca Pana Jezusa czy dodatkowe Msze św. dla dzieci (ale właściwie dlaczego tylko dla dzieci?) w pierwsze piątki miesiąca.

Ten zestaw traktowany jest najczęściej jako propozycja skierowana do najmłodszych i najstarszych, czyli dla dzieci i staruszek. A tak naprawdę jest to pierwsze poważne w tym rankingu pole do popisu dla wspólnoty parafialnej. Nabożeństwa majowe nie muszą sprowadzać się do odśpiewania przez kilka osób litanii – mogą być miejscem budowania duchowości maryjnej. Miałam okazję raz w życiu uczestniczyć w tak właśnie prowadzonych nabożeństwach majowych, gdzie – nie rezygnując oczywiście z litanii – głoszone były codziennie krótkie, 5-10 minutowe nauki ukazujące przez cały maj poszczególne wydarzenia z życia Maryi oraz omawiające jak we współczesnych realiach naszego życia możemy ją naśladować. Dla chętnych były jeszcze karteczki z fragmentem Pisma Świętego omawiającym dane wydarzenie oraz pytaniami do rozważań – rozdawane przy wyjściu z kościoła. I średnia wieku na tych nabożeństwach oscylowała w okolicy 30-35 lat.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...