Matka „Solidarności” na marginesie życia politycznego

Przegląd Powszechny 7-8/2010 Przegląd Powszechny 7-8/2010

Strajk wyniósł jego przywódcę Wałęsę. Wyniósł i Walentynowicz. Obok Wałęsy stała się najpopularniejszą i najbardziej znaną postacią związku. Niemal ikoną, choć sama nie lubiła tego określenia. Gościła w brytyjskim parlamencie, u premiera Francji. W Holandii została Kobietą Roku…

 

Odważna, publicznie występująca przeciwko wszelkim niesprawiedliwościom zyskała w stoczni szacunek i uznanie. Była wzywana na rozmowy ostrzegawcze z SB, zatrzymywana, ale i odznaczana przez władze PRL krzyżami zasługi. Po raz pierwszy próbowano ją zwolnić ze stoczni w 1968 r., kiedy wyjaśniała defraudację przez partyjnego aparatczyka pieniędzy z funduszu zapomogowego. Po proteście pracowników skończyło się na przeniesieniu na inny wydział. Z powodu zagrożenia zdrowia była zmuszona porzucić wyczerpującą pracę spawacza i mimo proponowanej renty zdecydowała się dalej pracować jako suwnicowa.

W Grudniu ’70 nie odegrała pierwszoplanowej roli. W styczniu 1971 r. była jednym z delegatów na spotkanie z nowym I sekretarzem partii komunistycznej Edwardem Gierkiem. Jak wielu innych obecnych na spotkaniu, na którym padło słynne wezwanie Pomożecie?, uwierzyła zapewnieniom Gierka, że będzie inaczej, lepiej.

Niebawem dotknęło ją osobiste nieszczęście – zmarł jej mąż.

Matka „Solidarności”

Przełomowy dla Anny Walentynowicz okazał się rok 1978. Wtedy nawiązała kontakt z opozycją i przystąpiła do Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. O ich istnieniu dowiedziała się z Radia Wolna Europa. Weszła w skład redakcji pisma WZZ „Robotnik Wybrzeża”. Zajmowała się kolportażem bibuły, współorganizowała obchody rocznic Grudnia’70. Jej mieszkanie w Gdańsku-Wrzeszczu stało się punktem kontaktowym i miejscem zebrań członków WZZ. Jak bliskie były wtedy więzi opozycjonistów, świadczy pewne zapomniane wydarzenie. W 1979 r. Walentynowicz z liderem gdańskiej opozycji Bogdanem Borusewiczem trzymała do chrztu Magdę Wałęsównę.

Walentynowicz przetrzymywano w areszcie 48 godzin, szykanowano zakazem schodzenia z suwnicy na przerwę, zamykano w szatni, rewidowano, dawano upomnienia i nagany. Swoją postawą chciała dać przykład innym. Mawiała wtedy: W Polsce mogą się jeszcze zdarzać ludzie biedni, ale nie może być ludzi zastraszonych.

Próbowano ją odizolować od współpracowników w Stoczni Gdańskiej. W grudniu 1978 r. została karnie oddelegowana do innej firmy, w lutym 1980 do kolejnej.

Skutków tego, co stało się w połowie sierpnia, nie był w stanie przewidzieć nikt! Za pięć miesięcy miała odejść na emeryturę. 8 sierpnia rozwiązano z nią umowę o pracę. O zwolnieniu dowiedziała się dzień później, gdy przyszła po wypłatę. Straż przemysłowa bezceremonialnie wyrzuciła ją za stoczniową bramę.

Przywrócenie do pracy Anny Walentynowicz stało się pierwszym postulatem strajku, który rozpoczął się 14 sierpnia w Stoczni Gdańskiej. Ale rzecz charakterystyczna, to nie ją, ale Wałęsę wyznaczył na przywódcę strajku jego organizator, Bogdan Borusewicz. Na żądanie strajkujących dowieziono ją do stoczni samochodem dyrektora. Wchodzę na koparkę, wokół morze głów. Stoi szesnaście tysięcy ludzi. Mówię do nich. Potem na sali bhp spotykam Alinę Pieńkowską, Gwiazdę, Wałęsę, jest Borusewicz, są wszyscy. Spotkaliśmy się tu jak w jakimś niezwykłym śnie. Jesteśmy razem z załogą, potem z całą Polską – takie wrażenia Walentynowicz już po strajku opisał Tomasz Jastrun. Nie można się oprzeć refleksji, że nie tylko wrażenia, ale i poczucie wielkiej wspólnoty.

16 sierpnia, gdy stoczniowy Komitet Strajkowy podpisał porozumienie z dyrekcją, wraz z innymi zatrzymywała wychodzących do domu robotników, dzięki czemu część z nich pozostała w stoczni, by kontynuować strajk z innymi zakładami. W ten sposób narodził się strajk solidarnościowy, powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy a wraz z nim idea, związek i cały ruch „Solidarności”. Taka właśnie opowieść szybko obiegła całą Polskę i cały wolny świat.

Nie może być dwóch słońc

Strajk wyniósł jego przywódcę Wałęsę. Wyniósł i Walentynowicz. Obok Wałęsy stała się najpopularniejszą i najbardziej znaną postacią związku. Niemal ikoną, choć sama nie lubiła tego określenia. Gościła w brytyjskim parlamencie, u premiera Francji. W Holandii została Kobietą Roku…

Ale lider rewolucji mógł być tylko tylko jeden. Konflikt między nimi zaczął się rysować już w kilka dni po strajku. Wałęsa miał powiedzieć, że nie może być dwóch słońc. Jednak sprowadzenie tego konfliktu do ludzkich ambicji jest uproszczeniem, a nawet błędem. Dziś mało kto pamięta o słynnym wówczas stwierdzeniu: Wałęsa był sierżantem w stoczniowym okopie, generałowie byli gdzie indziej. Wiele mówią „Portrety niedokończone” Janiny Jankowskiej. Jej rozmowy z czołówką „S” wskazują na poważne spory o kształt związku, rolę czołowego działacza KOR, Jacka Kuronia i kojarzonej z KOR-em grupy wywodzącej się z WZZ.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...