Na jednej z konferencji prasowych polskich prokuratorów padło oświadczenie, że mamy do czynienia z sytuacją, w której zarówno polskie, jak i międzynarodowe prawo okazało się być bezradne.
– A tak właśnie jest, Pana zdaniem?
– Nie, moim zdaniem tak nie jest. Bezradni i niekompetentni okazali się ludzie, którzy dla celów manipulacyjnych przyjęli jako podstawę prawną konwencję z Chicago z 1944 r., a nie porozumienie z 1993 r., które wiąże nas ze stroną rosyjską i które daje nam o wiele większe możliwości działania. Przypomnę też, że polska strona odrzuciła propozycję prezydenta Miedwiediewa utworzenia wspólnej grupy śledczej – wspólnego działania prokuratorów. Zresztą, takie wspólne działanie przez pierwsze trzy dni faktycznie miało miejsce, ale szybko, z niezrozumiałych powodów, zostało przerwane. Gdyby było kontynuowane, to te dzisiejsze manipulacje nie mogłyby mieć miejsca; nie byłoby tego theatrum bezradności po stronie polskiej.
– A nie jest to najprawdziwsza bezradność?
– Moim zdaniem, to jest jednak theatrum, odgrywane przede wszystkim przez rząd Donalda Tuska, zaś prokuratura spolegliwie porusza się na polu zdefiniowanym przez władze administracyjne, choć oczywiście jej dzisiejsze milczenie może mieć kiedyś swoje konsekwencje, bo ustawowo to właśnie prokuratura jest zobligowana do zabezpieczenia dowodów.
– Niedawno premier Tusk, komentując to śledztwo, z pewną dumą podkreślał niezależność prokuratury!
– No właśnie! Może też za chwilę dodać, że wydobycie dowodów od Rosji jest wyłącznie sprawą niezależnej polskiej prokuratury. A przecież wiadomo, że w tym przypadku wszelkie dowody pozostają w dyspozycji rosyjskich władz administracyjnych, a więc poza zasięgiem polskich prokuratorów. Prokurator generalny – Andrzej Seremet powinien oficjalnie zażądać od premiera Tuska interwencji u premiera Putina…
– Jak Pan sądzi, dlaczego mimo uzasadnionego niepokoju o przebieg rosyjskiego śledztwa nie doszło do skutecznej interwencji na najwyższym szczeblu?
– Premier Tusk jasno powiedział, że nie chce tego uczynić, by nie narażać na szwank stosunków polsko-rosyjskich. Ta linia dominowała w działaniu premiera Tuska i prezydenta Komorowskiego od samego początku. Mówiono: musimy zaufać stronie rosyjskiej i nie zadrażniać. To już nie jest ani prawo, ani polityka, ale służalczość...
– Może nadal wszyscy wyczekujemy z nadzieją na to polsko-rosyjskie pojednanie, ogłoszone przez polski rząd niemal w pierwszych godzinach po katastrofie… A może boimy się wielkiego sąsiada? Do stosownej pokory namawia ostatnio właśnie Edmund Klich.
– Mamy do czynienia z zachowaniami pełnymi fałszu i przewrotności… Cat Mackiewicz napisał kiedyś, że prowokacja polityczna to jest użycie najświętszych uczuć narodu przeciwko temu narodowi. Po katastrofie smoleńskiej próbowano nasze najlepsze ludzkie uczucia wykorzystać przeciwko naszym interesom narodowym. To po prostu perfidne.
– Jak Pan ocenia zachowania i śledztwo prowadzone przez Rosjan? Mimo zapewnień o doskonałej współpracy spora część polskiej opinii pozostaje sceptyczna, co do dobrej woli strony rosyjskiej.
– Nie mam żadnej wiedzy na temat postępowania prokuratury rosyjskiej w tej sprawie, co nieco natomiast wiemy o działaniach organów administracyjnych i specjalnej komisji, którą kieruje premier Putin, której podlega z kolei MAK. Zapominamy, że na czele rosyjskich badań tej katastrofy stoi osobiście premier Rosji, co nadaje całemu postępowaniu najwyższą rangę i sprawia, że wystarczyłyby uzgodnienia z premierem Putinem, a wszystkie prawne i techniczne problemy mogłyby być rozwiązane…
– To brzmi chyba zbyt teoretycznie i zbyt optymistycznie!
– To teoria, bo w praktyce nikt nie odważył się tego robić i żądać od strony rosyjskiej podporządkowania się umowom podpisanym z Polską i prawu międzynarodowemu. Dochodzi do sytuacji, w której premier Tusk mówi absurdy, mające szantażować opinię publiczną, że interwencja w sprawie wraku oznaczałaby podważenie stosunków polsko-rosyjskich. To wprost horrendalne, aby sprawa przykrycia wraku samolotu brezentem była traktowana jako miernik stosunków polsko-rosyjskich! Należy w takiej sytuacji postawić pytanie: w jak tragicznym stanie muszą być dziś polsko-rosyjskie stosunki, jeżeli podważa je domaganie się przykrycia brezentem wraku TU-154?!
– Czy pośrednich przyczyn tragedii można się doszukiwać w sposobie przygotowywania wizyty prezydenta?
– Dzisiaj mija drugi miesiąc działania naszego zespołu, ale już miesiąc temu przekazaliśmy mediom wstępne ustalenia na ten temat. Wydaje się, że istotny był fakt wydzielenia z wizyty oficjalnej, która miała się odbyć w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej, odrębnej wizyty premiera Tuska w celu wyeliminowania z tych uroczystości prezydenta Kaczyńskiego. To otworzyło – zarówno w działaniu organów państwa polskiego, jak i organów rosyjskich – możliwość zupełnie innego potraktowania obu tych wizyt. Jednej nadano rangę roboczej wizyty państwowej, zaś drugą uznano za prywatną wycieczkę. Konsekwencje tego „wartościowania” w takim kraju jak Rosja są zupełnie oczywiste… Nie mogło to nie wpłynąć na poziom bezpieczeństwa tej drugiej wizyty. Co więcej, mamy wiele zachowań najzupełniej tajemniczych. Przykładowo – wizyty rekonesansowe, które są naturalnym sposobem ustalania przebiegu wizyty głowy państwa, były trzykrotnie odwoływane ze względu na jakieś problemy ze strony rosyjskiej. Ostatecznie doszło do jednej, na przełomie marca i kwietnia, ale nie sprawdzano lotniska. W wyniku porozumienia ze stroną rosyjską przyjęto założenie, że Biuro Ochrony Rządu nie będzie się zajmowało ochroną Prezydenta na lotnisku. I żadnego funkcjonariusza BOR-u na lotnisko nie wysłano, ani też nie podjęto żadnych działań zabezpieczających, choć były sygnały o zagrożeniu! To jest zaniedbanie, które – nie ma co do tego wątpliwości – powinno być rozpatrywane w kategoriach karnych. Tymczasem człowiek odpowiedzialny za to zaniechanie, czyli generał Janicki, do dzisiaj pełni swą funkcję. A dziesięć dni po tragedii wyznał, że nawet nie miał jasności, kto leciał tym samolotem... Po takiej beztroskiej deklaracji nic się nie dzieje!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.