Na jednej z konferencji prasowych polskich prokuratorów padło oświadczenie, że mamy do czynienia z sytuacją, w której zarówno polskie, jak i międzynarodowe prawo okazało się być bezradne.
– Dlaczego nic się nie dzieje?!
– Ano właśnie, należałoby zapytać, czy taka sytuacja jest tolerowana ze względu na to, że w ogóle w Polsce mamy lekceważący stosunek do bezpieczeństwa, czy dlatego, że chodziło o bezpieczeństwo prezydenta Kaczyńskiego?
– Dlaczego?
– Nie wiem! Wiem tylko, że jest to demonstracja lekceważenia bezpieczeństwa państwa. Nie chcę stawiać żadnych sensacyjnych tez, nie chcę snuć przypuszczeń na temat sposobu przygotowania tego lotu, bo przecież bywają rozmaite zbiegi okoliczności… Ale będę powtarzał, że za skandaliczne przygotowanie tej wizyty co najmniej kilka osób powinno ponieść odpowiedzialność – i to nie tylko polityczną!
– Dlaczego wtedy na lotnisku nie było nawet samochodów, którymi pasażerowie samolotu mogliby pojechać do Katynia?
– Wielu świadków uważa, że miały przylecieć tym tajemniczym IŁ-em, który próbował lądować parę minut przed TU-154 i który po dwukrotnym podejściu do lądowania jednak nie wylądował. O dziwaczności tego niedoszłego lądowania mówią wszyscy świadkowie. Prawie dotknął kołami pasa i w ostatnim momencie zrezygnował...
– Jeden z pełnomocników rodzin ofiar rzuca na stronę rosyjską podejrzenie o preparowanie dowodów i o nienajlepsze intencje. Co Pan na to?
– Co do intencji, to wydaje mi się, że ujawniły się one już w pierwszych procedurach zastosowanych przez Rosjan. Przekazanie zwłok w zaplombowanych trumnach, których nie wolno było otworzyć, mogło budzić najgorsze podejrzenia…
Zagadkowa wydaje się także sprawa terminu katastrofy… Wiele okoliczności wskazuje na to, że po stronie rosyjskiej mieliśmy i mamy po dzień dzisiejszy do czynienia ze świadomym utrudnianiem rozpoznania rzeczywistego przebiegu fatów.
– Na jakiej podstawie mówi Pan o świadomym działaniu utrudniającym?
– Przez blisko miesiąc utrzymywano nas w przekonaniu, że zdarzenie miało miejsce później niż w rzeczywistości. Są dowody na to, że strona rosyjska – ale i polska – już w nocy z 10 na 11 kwietnia wiedziała, że katastrofa miała miejsce o 10.40 czasu rosyjskiego, a nie o 10.56. Na świadectwach zgonu wystawianych 13 i 14 kwietnia widnieje godz. 10.50, 10.52, choć przecież prokuratura rosyjska już znała prawdziwy termin katastrofy…
– Dlaczego, Pana zdaniem, Rosjanie tak bardzo ociągali się z zabezpieczeniem tak ważnego dowodu, jakim jest wrak samolotu? Dopiero na początku października rozpoczęto prace porządkowe, bo – jak rozbrajająco wyznał w telewizji przedstawiciel rosyjskiej administracji – „wkrótce odwiedzą nas rodziny ofiar i wokół wraku będzie wyłożony chodnik”…
– Trudno mi nawet przypuszczać, by Rosjanie lekceważyli walory dowodowe wraku. Jestem przekonany, że wszystko, co robią, lub czego nie robią, nie wynika z lekceważenia lub z niechlujstwa, co często w Polsce im się przypisuje… Są to działania planowe, a nie przypadkowe. Zagadką wciąż pozostaje to, że tam, gdzie leży wrak, nie ma kabiny pilotów, czyli jednego z najważniejszych dowodów. Na początku sierpnia słyszałem, jak prokurator Krzysztof Parulski, a przedtem jego kolega z rosyjskiej prokuratury, przekonywał, że rodziny nie otrzymały protokołów z sekcji zwłok dlatego, że ciągle jeszcze są robione badania DNA, właśnie w kokpicie, żeby ustalić, gdzie kto był… Tymczasem od Edmunda Klicha dowiadujemy się, że kabiny pilotów może po prostu … nie widać, bo pewnie jest przygnieciona szczątkami samolotu… Zastanawiam się, dlaczego o jednym z najważniejszych dowodów nasz akredytowany przedstawiciel i najbliższy obserwator rosyjskiego śledztwa mówi tak lekceważąco…
– Może nasz przedstawiciel po prostu niewiele może zaobserwować? A może uważa, że szczątki wraku nie są istotnym dowodem, jak o tym zresztą niedawno przekonywał rzecznik polskiego rządu?
– Rzeczywiście, minister Graś taką opinię wyraził i nie poniósł za tę arogancję żadnych konsekwencji! Mimo że już następnego dnia polska prokuratura stwierdziła, iż wrak samolotu jest ważnym dowodem. Moim zdaniem, ten lekceważący ton bierze się stąd, iż premier Tusk swoim zachowaniem uzasadnia tezę, że prawda o przyczynach katastrofy nie ma żadnego znaczenia oraz że polski rząd nie jest zainteresowany wyjaśnieniem tej sprawy.
– Może jedynym skutecznym sposobem wyjaśnienia przyczyn katastrofy polskiego samolotu na terenie Rosji byłoby powołanie międzynarodowej komisji? Dlaczego do tego nie doszło?
– Międzynarodowa komisja byłaby najbardziej rozsądnym wyjściem, choćby dlatego, że relacje z Rosją w sposób oczywisty są dla nas bardzo trudne. Powołanie takiej komisji wydawało się naturalne, bo przecież jesteśmy członkami NATO i UE i mamy prawo domagać się solidarności – choć ona nie zawsze jest nam okazywana… Rozmawiałem jeszcze w kwietniu na ten temat w Waszyngtonie – wszyscy wyrażali chęć solidarności, ale powtarzano, że niezbędny jest odpowiedni impuls polskiego rządu, bo podejmowanie jakichkolwiek inicjatyw zewnętrznych może być potraktowane, jako ingerencja w sprawy suwerennego państwa, które w dodatku zmienia właśnie swą politykę wobec Rosji. Ironią historii jest, że ta dzisiejsza sytuacja ma swój precedens w podejściu do zbrodni katyńskiej… Wtedy było tak, że ze względu na sojusz, jaki nas łączył z Anglosasami i pośrednio z Rosją, samo zwrócenie się o powołanie międzynarodowej komisji było traktowane jako akt wrogi wobec wspólnej walki z Niemcami… Ale Rząd RP nie uległ szantażowi i zwrócił się do Czerwonego Krzyża. Dziś Tuskowi nawet przez myśl nie przejdzie, by się Rosji przeciwstawić. Inaczej myśli duża część Polaków. Zebrano już 300 tys. podpisów pod żądaniem powołania międzyanrodowej komisji. Kilkadziesiąt tysięcy podpisów zgromadziła Polonia w USA, a kongresmen Peter King wniósł rezolucję do Komisji Spraw Zagranicznych. Myślę więc, że ostatecznie ona powstanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.