Jak rewolty w krajach arabskich wpłyną na sytuację chrześcijan w tych krajach? Dziś jeszcze trudno odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie
Tęsknota za państwem
Czy rewolty w krajach arabskich wpłyną na sytuację chrześcijan w tych krajach? Z pewnością, ale w jaki sposób – trudno jeszcze dziś jednoznacznie powiedzieć. Już same przyczyny rewolt wybuchających w kolejnych krajach arabskich trudno jednoznacznie określić – ocenia ks. dr Markowski. Przyczyn należy szukać w sferze politycznej i religijnej.
– W państwach muzułmańskich widać tęsknotę za idealnym państwem muzułmańskim, rządzonym przez mułłów. Przykładem takiego państwa jest Iran, gdzie przywódcy religijni pełnią też rolę polityczną. Skutki tej tęsknoty mogą być niebezpieczne dla świata. Świat jest dziś zagrożony fundamentalizmem islamskim – ocenia ks. dr Markowski.
Nie należy mieć złudzeń, że w wyniku rewolt ukształtują się demokracje na wzór zachodni. – Oni tego nie znają. Mentalnie demokracja zachodnia jest im obca. Personalizm, nadrzędność jednostki nad wspólnotą są dla nich niezrozumiałe. Tam najważniejsza jest wspólnota muzułmańska – dodaje ks. dr Markowski.
Pytanie: Kto przejmie władzę w poszczególnych krajach? Jeżeli ugrupowania muzułmańskie, można się spodziewać tylko pogorszenia sytuacji chrześcijan – uważa dr Korczyński. – Bractwo Muzułmańskie w Egipcie chce przecież przeforsować pozostawienie w konstytucji art. 2, kluczowego z punktu widzenia tolerancji religijnej, gwarantującego prawo szariatu. W Egipcie chrześcijanie stanowią 10-15 proc. ludności. Dlatego tak ważny jest ten kraj we wszystkich rozważaniach dotyczących sytuacji chrześcijan w tamtym rejonie.
Partie i grupy społeczne walczące o przejęcie władzy w tych krajach tak naprawdę nie są prodemokratyczne, tolerancyjne – zwraca uwagę dr Korczyński. – Aktualne jest wprowadzenie lub utrzymanie prawa szariatu w ich krajach. Islam nadal ma być ponad innymi religiami. A system wciąż może legitymizować – jak to robił dotychczas – prześladowania. W Egipcie i innych krajach arabskich sytuacja z punktu widzenia chrześcijan może być tak dramatyczna jak w Iraku – mówi.
Tam liczebność chrześcijan w latach 80. XX wieku była zbliżona do 1,4 mln osób. Jednak ponad 800 tys. z nich opuściło ten kraj po załamaniu się bezpieczeństwa publicznego, po upadku reżimu Saddama Husajna, gdy zaczęło dochodzić do brutalnych zabójstw biskupów, kapłanów i świeckich.
Dobrze już było?
Ks. Gajowy nie wierzy, by w dającej się przewidzieć przyszłości sytuacja chrześcijan w krajach arabskich się poprawiła. Może być tylko gorzej – ocenia. – My, misjonarze, z niepokojem patrzymy na to, co się dzieje w Egipcie, Tunezji. Nie uważam, że młodzi ludzie wywołują rewolty swoimi szczerymi intencjami. Jest to podszyte fundamentalizmem islamskim – mówi ks. Gajowy. – Może się też przekształcić w fanatyzm, a wtedy nie będzie już miejsca dla chrześcijan.
Trzeba się obawiać Bractwa Muzułmańskiego, islamistów – zastrzega salezjanin. Dotychczasowe reżimy w wielu krajach trzymały islamistów w ryzach, często też w więzieniach. Teraz trzeba się liczyć ze zmianą.
– Działacze tamtejszej opozycji powtarzają, że ich ruchy mają dać wolność i tolerancję. To jednak najpewniej przykrywka – mówi ks. Gajowy. – Ważne, żeby nie przysnęły władze Unii Europejskiej. Teraz jest zainteresowanie, potem – wobec innych wyzwań – może opaść, a problem zostanie na lata.
Jak kraje arabskie będą wyglądać po rewoltach? Tego nikt nie jest w stanie przewidzieć – uważa ks. dr Markowski, mający nadzieję, że rewolty nie nabiorą charakteru fundamentalistycznego. – Nadzieja leży w przepływie wartości religijnych, kulturowych, związanych z turystyką, napływem chrześcijan. Można mniemać, że pod tym wpływem islam będzie musiał nabrać oblicza tolerancyjnego, jeśli chce utrzymać kontakt ze światem; że do głosu dojdzie ten umiarkowany islam, który nie rezygnuje ze swojego charakteru misyjnego, ale jednocześnie będzie otwarty na współczesny świat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.