Wszechobecność środków przekazu walczących o przyciągnięcie naszej uwagi jest w perspektywie ewolucyjnej historii człowieka zjawiskiem nowym. Jednak mechanizmy, z których korzystają media w codziennej rywalizacji o oglądalność, słuchalność, poczytność czy ilość wejść na stronę, są tymi samymi mechanizmami, które od tysięcy lat decydowały o tym, które geny przetrwają, a którym nie będzie dane przedłużyć swoje istnienie w kolejnym pokoleniu.
Media i przetrwanie
Przerysowania dokonywane przez media są niezwykle wyraźne w sferze bodźców związanych bezpośrednio z przetrwaniem – sygnalizujących zagrożenie utraty życia. Przemoc fizyczna i psychiczna, przestępczość, katastrofy naturalne i choroby są zjawiskami, które nieodmiennie stanowią przedmiot przekazów medialnych. Ponadto częstotliwość, z jaką się w nich pojawiają, jest zdecydowanie większa od tej, z jaką występują w życiu przeciętnych ludzi. Zapewne jest niewiele przesady w słowach Johna Newhagena, że wiadomości telewizyjne pokazują „więcej obrazów przemocy, cierpienia i śmierci w pół godziny niż większość ludzi zazwyczaj widzi w ciągu całego życia”[10]. W konsekwencji odbiorcy zaczynają postrzegać świat jako bardziej niebezpieczny, niż jest w rzeczywistości, co wywołuje bądź nasila ich lęki.
Szczególnie niepożądane skutki ma jednak to, że mózg nie jest w stanie zignorować realistycznych obrazów zagrożenia, gdyż reagują na nie jego filogenetycznie stare obszary (najwcześniej wykształcone w procesie ewolucji), posługujące się sztywnymi i zautomatyzowanymi programami, realizowanymi poza poznawczą kontrolą ośrodków kory nowej, odpowiedzialnej za racjonalne myślenie[11]. W wyniku ich działania dochodzi do alarmowego pobudzenia współczulnego układu nerwowego, a więc, między innymi do: powstrzymania procesów trawienia, przyśpieszenia pracy serca i zwężenia naczyń krwionośnych w celu dostarczenia większych zasobów glukozy mięśniom i mózgowi. W sytuacji realnego zagrożenia reakcja ta służy przygotowaniu organizmu do ucieczki lub walki. Gdy zagrożenie ma charakter wirtualny, staje się jałowa.
Wskutek niemal nieustannej prezentacji zagrożeń w środkach masowego przekazu, reakcja alarmowa jest wzbudzana nienaturalnie często. Skutkuje to stresem, który jest jedną z najpoważniejszych przyczyn chorób psychosomatycznych nękających współczesne społeczeństwa. Prawdopodobnie postęp technologiczny, umożliwiając zwiększenie realizmu obrazów zagrożeń prezentowanych przez media, nasili jeszcze bardziej intensywność reakcji odbiorców, a przez to ich problemy ze zdrowiem.
O ile jednak nie sposób powstrzymać reakcji alarmowej w odpowiedzi na filogenetycznie stare bodźce zagrażające, to możliwe jest przecież przynajmniej częściowe odcięcie się od mediów, które nimi operują. Niełatwo więc wyjaśnić, dlaczego ludzie masowo i z dużym upodobaniem oglądają telewizję, przeglądają Internet i prasę, na własne życzenie stawiając się w sytuacji, w której pojawiają się kosztowne dla organizmu reakcje. Można rozważać kilka powodów.
Możliwe, że człowiekowi jako „istocie informacjożernej” niezwykle trudno odciąć się od medialnego przekazu, mimo emocjonalnych i fizjologicznych kosztów, które się z nim wiążą. Być może, mózg jest ewolucyjnie przyzwyczajony do specyficznego pobudzenia występującego przy rozwiązywaniu problemów związanych z przetrwaniem, które obecnie nie pojawiają się z takim natężeniem, w jakim występowały w okresie ewolucji ludzkiego mózgu, a media wypełniają tę lukę, choć czynią to z właściwą sobie przesadą. Nie można też wykluczyć, że zagrażające bodźce są w przekazach medialnych splecione ze stymulacją wywołującą pozytywne doznania afektywne w ten sposób, że nie sposób efektywnie ich unikać, nie rezygnując z przyjemności.
A przecież na zdolność człowieka do przetrwania, oprócz szybkiego reagowania na to, co nieprzyjemne, i unikania sytuacji zagrażających życiu, istotny wpływ ma również wrażliwość na przyjemne bodźce, sygnalizujące okazje do zdobycia zasobów, podniesienia pozycji zajmowanej w grupie i seksu. Środki masowego przekazu prześcigają się w dostarczaniu odbiorcom również stymulacji tego typu, prezentując atrakcyjne krajobrazy, ludzi i przedmioty. Być może, jest to sposób, w który nadawcy usiłują przechylić na stronę przyjemności hedoniczny bilans wrażeń doświadczanych w trakcie odbioru przekazu.
Przyjemność ta okupiona jest jednak obniżeniem samooceny i poczucia satysfakcji, które przychodzi później, gdy obiorca powraca do codzienności[12]. Powrót ten jest bolesny głównie z tego względu, że ludzkie szczęście zależy w dużej mierze od wyniku oceny własnych zasobów (przedmiotów i pieniędzy, statusu społecznego, zdrowia, sprawności fizycznej i intelektualnej, wykształcenia, inteligencji, urody) w relacji do zasobów posiadanych przez innych. Obserwowanie ludzi, którzy odnieśli sukces, prowadzi do obniżenia poziomu serotoniny i gorszego samopoczucia[13]. Prawdopodobnie za tę modyfikację na poziomie neurotransmisji jest odpowiedzialny mechanizm psychiczny związany z formowaniem hierarchii w grupie społecznej[14], wykształcony w celu unikania rywalizacji z silniejszymi osobnikami[15].
Ponieważ środki masowego przekazu koncentrują się na ludziach sukcesu, w rzeczywistości kreowanej przez media stanowią oni zdecydowanie większy odsetek niż w realnej populacji. W szczególny sposób zjawisko to jest widoczne w przypadku komunikatów reklamowych[16]. Co więcej, reklama operuje przedstawieniami ludzi i produktów, których doskonały wygląd jest wynikiem komputerowej obróbki zarejestrowanych obrazów. Manipulacje, których dopuszczają się media w tym zakresie, sprawiają, że przeciętnemu odbiorcy trudniej być zadowolonym z siebie i z przedmiotów, które posiada.
Dysponowanie szeroko pojętymi zasobami wyznacza nie tylko miejsce w hierarchii społecznej, przekłada się również na atrakcyjność dla potencjalnego partnera seksualnego. Przeprowadzono wiele badań wskazujących, że media poprzez „zawyżanie” przeciętnego poziomu atrakcyjności kobiet i mężczyzn wywołują u odbiorców problemy emocjonalne związane z zaniżoną oceną własnej atrakcyjności oraz atrakcyjności partnera.
[10] J. Newhagen, TV News Images that Induce Anger, Fear, and Disgust, „Journal of Broadcasting & Electronic Media” 1998, nr 42, s. 267.
[11] Zob. R. Kamhawi, M. E. Grabe, Engaging the Female Audience. An Evolutionary Psychology Perspective on Gendered Responses to News Valence Frames, „Journal of Broadcasting & Electronic Media” 2008, nr 1, s. 33-51.
[12] Liczne przypadki uzależnienia od telewizji i Internetu świadczą zresztą o tym, że wiele osób nie chce do niego powracać.
[13] Zob. A. I. Goldman, Ethics and Cognitive Science,w: Readings in Philosophy and Cognitive Science, red. A. I. Goldman, Cambridge 1993, s. 623-645.
[14] Człowiek, podobnie jak inne naczelne, rywalizuje o pozycję w grupie, a zajęcie wysokiego szczebla w hierarchii społecznej stanowi jeden z najważniejszych motywów ludzkich działań. Status społeczny decyduje przecież o dostępie do zasobów (przeżycie) i partnerów (reprodukcja).
[15] Zob. D. Buss, dz. cyt.
[16] Pomijam tutaj inne negatywne zjawiska związane z reklamą, wśród których najpoważniejsze wydaje się napędzanie nadmiernej konsumpcji i związane z tym zagrożenia dla środowiska naturalnego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.