Kard. Stefan Wyszyński, Jerzy Zawieyski, Zofia Kossak-Szczucka, Stefan Kisielewski, poseł Miron Kołakowski – to niektóre nazwiska z długiej listy wybitnych ludzi, którzy walczyli o powrót „Niedzieli” na rynek prasowy w różnych okresach historii tego tygodnika
Rok 2011 jest wyjątkowo bogaty w ważne rocznice i wydarzenia związane z Tygodnikiem Katolickim „Niedziela”. Mija 85. rocznica powstania „Niedzieli”, założonej w 1926 r., oraz 30. rocznica powrotu pisma na rynek prasowy po 28-letniej przerwie, spowodowanej restrykcjami komunistycznego państwa wobec Kościoła i ograniczaniem wolności słowa. Kamieniem węgielnym, na którym w 1981 r. zaczęło się ponowne budowanie tygodnika, była z pewnością osoba kard. Stefana Wyszyńskiego. „Niedziela” jest więc pismem i starym, i młodym. W swojej długiej historii miała i czas mówienia, i czas milczenia.
Pierwsze kroki, rozwój,czas milczenia
„Niedzielę” założył biskup częstochowski Teodor Kubina, a jej pierwszym redaktorem naczelnym był ks. Wojciech Mondry. Pierwszy numer ukazał się 85 lat temu, 4 kwietnia 1926 r. Ależ to odległe czasy... Możemy uchwycić ich klimat oraz mentalność ówczesnych ludzi m.in. analizując sposoby, którymi zachęcano wtedy do nabywania i czytania „Niedzieli”. W „Wiadomościach Diecezjalnych” z 1932 r. został zamieszczony tekst od redakcji „Niedzieli” pt. „O propagandzie i kolportażu pism katolickich”, w którym tak zachęca się do czytania prasy katolickiej: „Stawiać zasadę, że w każdym domu winno być pismo katolickie. Jeśliś katolik, czytaj prasę katolicką”; „Najgorszym wrogiem Kościoła świętego jest ciemnota religijna”; „Oszczędź codziennie jednego papierosa, a będziesz miał «Niedzielę» w niedzielę, a to będzie cenniejsze, że z ofiary ciała uczynisz wielką karmę duszy, która często biedniejsza jest od biednego ciała”.
Przez wiele lat „Niedziela” była drukowana w Zakładach Drukarskich Franciszka Dionizego Wilkoszewskiego w Częstochowie. 15 września 1937 r. redaktorem pisma został ks. Stanisław Gałązka. Wybuch II wojny światowej przerwał na kilka lat wydawanie „Niedzieli”. Ostatni numer ukazał się z datą 3 września 1939 r. Wprawdzie władze niemieckie zwróciły się z propozycją wznowienia tygodnika „Niedziela”, ale redakcja nie zgodziła się, bo oznaczało to kolaborację z okupantem. Pismo zamilkło więc na kilka lat.
Powojenny głód gazety katolickiej
Czas milczenia „Niedzieli” został przerwany zaraz po wojnie. Nowa karta historii pisma zaczęła się otwierać w lutym 1945 r. Wybitna pisarka Zofia Kossak-Szatkowska (bardziej znana jako Kossak-Szczucka), która po Powstaniu Warszawskim znalazła się w Częstochowie, złożyła bp. Kubinie propozycję pomocy w staraniach o wznowienie „Niedzieli”. Wkrótce biskup częstochowski powołał ks. Antoniego Marchewkę na stanowisko redaktora naczelnego.
Pierwszy powojenny numer „Niedzieli” ukazał się z datą 8 kwietnia 1945 r. Było to już wtedy pismo ogólnopolskie. „Niedziela” znalazła też czytelników w środowiskach polonijnych za granicą. Warto zaznaczyć, że w pierwszych miesiącach po wznowieniu tygodnika w skład zespołu redakcyjnego wchodziła Zofia Kossak-Szatkowska.
O początkach powojennej „Niedzieli” i niezwykle dynamicznym rozwoju pisma dowiadujemy się z zapisków ks. Marchewki, wydanych w 2008 r. w Bibliotece „Niedzieli”, pod tytułem „...Nadejdzie kiedyś dzień wolności. Wspomnienia”. Czytamy tam m.in.: „Wprawdzie pierwszy nakład «Niedzieli» był bardzo mały, bo wynosił tylko 7 tys. egzemplarzy, ale już następny nakład musieliśmy powiększyć do 10 tys. egzemplarzy. I tak każdy nakład rósł w liczbę. Głód gazety katolickiej był wtedy tak wielki, że w ciągu roku drukowaliśmy tygodniowo już 100 tys. egzemplarzy «Niedzieli». Zapotrzebowanie na gazetę było jeszcze większe. Niestety, władze państwowe – Urząd Kontroli Prasy – nie pozwoliły na zwiększenie nakładu, mimo usilnych moich starań”.
Władza komunistyczna kontra „Niedziela”
Po wojnie coraz bardziej zaostrzała się walka władzy komunistycznej z instytucjami kościelnymi. 17 lipca 1947 r. ks. Marchewka został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Wiele miesięcy spędził w celi więziennej w Warszawie przy Koszykowej, a następnie przy Rakowieckiej. Podczas nieobecności ks. Marchewki pismo prowadzili ks. Władysław Soboń i ks. Marian Rzeszewski.
Po zwolnieniu z więzienia i powrocie do Częstochowy, w czerwcu 1948 r., ks. Marchewka natychmiast włączył się w pracę wydawniczą redakcji. Coraz mocniej jednak dawało się odczuć represje polityczne wobec pisma. W niecały rok od swego powrotu do redakcji ks. Marchewka został powiadomiony przez władze komunistyczne, że „Niedziela” nie może być drukowana w drukarni w Częstochowie. Pismo przejęła drukarnia w Katowicach.
Kolejnym wrogim krokiem było uderzenie w nakład pisma. W 1951 r. władze państwowe zaczęły monopolizować kolportaż prasy, w tym także prasy katolickiej, aby mieć całkowitą kontrolę nad dystrybucją nakładu. Prezes Rady Ministrów wydał rozporządzenie, na mocy którego Państwowe Przedsiębiorstwo Kolportażu „Ruch” uzyskało prawo wyłączności na przyjmowanie prenumeraty oraz na kolportaż dzienników, tygodników i innych czasopism (zarządzenie z 27 lipca 1950 r.). Tym samym został zlikwidowany kolportaż prywatny pism katolickich. O skutkach tego przedsięwzięcia ks. Marchewka informuje w swoich zapiskach: „Nie upłynęło jeszcze półtora roku od faktu przejęcia przez «Ruch» kolportażu, gdy bez uprzedniego zawiadomienia o jakiejkolwiek zmianie wysokości nakładu administracja tygodnika «Niedziela» otrzymała zamówienie zamiast – jak poprzednio – na 94 tys. egzemplarzy tylko na 10 500 egzemplarzy”.
„Ruch” dopuścił się jawnego złamania umowy zawartej z wydawnic-twami katolickimi, nie przyjmując od czytelników zamówień na prenumeratę zbiorową. Ta administracyjna akcja, przeprowadzona przy pomocy „Ruchu”, a uderzająca w nakład gazety, okazała się skuteczna. I numer „Niedzieli” z datą 6 kwietnia 1953 r. był numerem ostatnim. „Niedzielę” zmuszono do milczenia przez długie 28 lat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.