Prawdy o totalitaryzmie, paradoksalnie, widać więcej w czasach naszych – czasach jednostek i ich praw. Tygodnik Powszechny, 9 grudnia 2007
Ten, kto występuje w obronie wartości katolickich i w imieniu ludu, niekoniecznie jest populistą. Staje się nim natomiast ten, kto w imię wartości katolickich kreuje wroga i w obronie uciśnionego ludu manipuluje jego strachem i używa do tego narzędzi politycznych. Znak, 9/2008
Przez cały okres komunistyczny, my, Polacy, byliśmy beneficjentami systemu ochrony uchodźców opartego na Konwencji Genewskiej. Teraz przyszedł czas spłaty zaciągniętego wtedy długu. Znak, luty 2008
Pytania o naród, człowieka i uniwersalizm. O kim mówi sztuka (literatura, filozofia) XX i XXI wieku? O człowieku, Człowieku, kobiecie i mężczyźnie, Polaku, Niemcu, Chińczyku, Żydzie? O każdym (każdej) po trosze?
Co na lekcji religii robi niewierzący uczeń czy niewierząca uczennica?
Naród, z punktu widzenia filozofii, nie jest bytem samoistnym, nie jest substancją. Zawsze istnieje w ludziach i przez nich. Jest to więc tzw. byt relacyjny – jest zawsze czyimś narodem. Naród nie ma także celu w samym sobie, lecz istnieje dla ludzi, w stosunku do których spełnia pewne zadania. Jest zatem bytem przypadłościowym, a tworzy go sieć stosunków o charakterze duchowym.
Czy chodzenie po kolędzie ma sens? Prawdziwe życie toczy się do momentu, kiedy ksiądz przekracza próg cudzego domu, i od momentu, kiedy go opuszcza. Tygodnik Powszechny, 20 stycznia 2008
Okres starości to czas dziesiątków tysięcy małych zakończeń, wszystkiego, z czego składa się życie. To ogołocenie jest bardzo potrzebne. Może to część pokuty, jaka się należy? Część wiedzy o sobie, która jest potrzebna? Powściągnięcie swoich rozbrykań, zawrócenie cuglami z egoistycznych dróżek? Znak, 11/2006
Rozważania nad znaczeniem człowieka, mężczyzny, płci i ojcostwa chcemy ukazać w świetle Objawienia. Ono bowiem nie pozwala, by te tajemnice ludzkiej egzystencji były rozważane w świetle częściowych, czasem powierzchownych lub pozornych miar własnej istoty... Kwartalnik "Cywilizacja", 17/2006
Współpracę księży ze Służbami Bezpieczeństwa uznano za grzech publiczny, bo ta działalność szkodziła wspólnocie: czy to zakonnej, czy Kościołowi w ogóle. Dlatego pojawiały się głosy, że skoro to grzech publiczny, to trzeba się teraz publicznie do niego przyznać i przeprosić… Nie wiem, czy to jest akurat najlepsze rozwiązanie.