Gdyby Pan Bóg karał nas tak, jak my jesteśmy skłonni karać dzieci, nie mielibyśmy szans na przetrwanie
Zwolennicy kar cielesnych uważają, że rezygnacja z klapsów równa się bezstresowemu wychowaniu, które co prawda nie istnieje (bo nie da się wyeliminować z życia wszystkich stresów, a za tym terminem nie stoi żadna spójna metoda wychowawcza), ale jest rozumiane jako wychowanie bez zasad i norm (a w rzeczywistości jest kompletnym brakiem zainteresowania dzieckiem). Chrześcijańskie wychowywanie bez przemocy nie ma z tym jednak nic wspólnego, co podkreśla już sama angielska nazwa tego rodzaju rodzicielstwa – gentle christian discipline, czyli chrześcijańska delikatna dyscyplina.
– Dyscyplina to nie bicie – wyjaśnia Aleksandra Gajek. – Uczymy dzieci zachowywania zasad, nie pozwalamy im na wszystko. Po prostu ta nauka wygląda inaczej. Jeśli chcę, żeby moje dziecko coś zrobiło czy czegoś nie robiło, to po prostu mu o tym mówię. Z reguły to wystarczy. I nie sądzę, aby to było spowodowane tym, że mamy nadzwyczaj grzecznego syna. Również gdy był młodszy, nie było konieczności stosowania klapsów. Standardowy przykład, który często słyszę: gorący piekarnik. Nasz synek też do niego podchodził, ale jakoś nie było potrzeby dawać mu klapsów – wystarczyło złapać za rączkę, odciągnąć, powiedzieć „nie wolno, to gorące, oparzysz się”. Po co do tego jeszcze bić? On to naprawdę doskonale rozumiał i nauczył się nie dotykać piekarnika.
– Zdarzają się sytuacje, w których ręka sama ma ochotę powędrować w stronę tylnych partii ciała dziecka – dodaje jej mąż, Mateusz. – To ode mnie jednak zależy, czy się powstrzymam i wymyślę inny sposób na załatwienie sprawy. O dziwo – zawsze coś przychodzi do głowy i udaje się uzyskać zakładany efekt.
Wychowanie bez przemocy nie równa się też wyborowi określonej metody wychowawczej. Każdy rodzic sam dobiera sobie repertuar skutecznych praktyk wychowawczych. I to naprawdę działa! Da się wychować dzieci nawet bez jednego klapsa. Na uczciwych, wrażliwych ludzi i dobrych chrześcijan.
DROGA DOBRA
– Moi rodzice nigdy mnie nie bili – mówi Magda Karpienia. – Nigdy mnie nie karcili i nie dyscyplinowali. Pozwalali mi eksplorować świat, towarzyszyli mi w tym i wspierali. Wbrew obiegowej opinii na temat takiego sposobu wychowywania, nie mieli ze mną problemów wychowawczych, a ja nie stoczyłam się i nie mam problemów z rozróżnianiem dobra od zła. Próbując rozpoznać Boży plan na moje życie, kroczę w nim odważnie, realizując swoje pragnienia i powołanie.
Krąg przemocy wobec dzieci da się jednak przerwać – nie biją nie tylko niebici. Większość współczesnych rodziców była bita, a jednak coraz więcej osób rezygnuje z przemocy. Coraz więcej osób ma odwagę, by zmierzyć się z własnymi bolesnymi doświadczeniami, i serce, by dostrzec w dziecku bliźniego...
– W kontakcie z rodzicami zazwyczaj przyjmowałem tolerancję dla stosowania klapsów – mówi ks. Damian Kalemba, katecheta, duszpasterz dzieci. – Dopiero moi znajomi, małżeństwa z dużym stażem, pokazali mi zupełnie inne możliwości wychowawcze. Ciężko to było wtedy przyznać, ale mieli w tej dziedzinie dużo racji. Co mnie przekonało? Przede wszystkim argumenty ludzkie: to, że dziecko jest traktowane podmiotowo, poważnie i z miłością, a nie jak zwierzątko do wytresowania. Tu nie ma nic z teologii uniwersyteckiej, teoretycznej, a jest dużo z teologii życia, z doświadczenia.
Argumentów, przemawiających za rezygnacją z kar cielesnych, jest mnóstwo, a chrześcijanie mają ich jeszcze więcej. Warto ich wysłuchać oraz otworzyć umysł i serce nie tylko po to, by nie krzywdzić własnych dzieci tu i teraz, ale też – by wychować dobrych, odpowiedzialnych ludzi.
– Gdyby Pan Bóg karał nas tak, jak my jesteśmy skłonni karać małe dzieci (duże karać się tak łatwo nie dają), nie mielibyśmy szans na przetrwanie – podsumowuje ks. Piotr Kieniewicz. – On wie, że człowiek do dobra skierować się może tylko jako wolny, gdy to dobro będzie widział, a nie, gdy będzie do jego przyjęcia zmuszony. W takiej sytuacji porzuci je przy pierwszej okazji. A że tak się właśnie dzieje, widzimy na co dzień wokoło siebie.
ANNA GOLUS (ur. 1984) jest inicjatorką kampanii „Kocham. Nie daję klapsów”. Ostatnio napisała książkę „Już bez bicia? Spór o klapsa”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.