Konsekwencją globalizacji są tendencje sekularyzacyjne, spychające religię na peryferia, i to raczej ten fakt, a nie religijny imperializm rodzi obawy. Azymut, 1-3/2003 Artykuł jest przedrukiem z miesięcznika First Things, 126/2002
Wiele zarzutów wobec globalizacji i rynkowego liberalizmu przytoczonych przez Graya w artykule w The New Statesman to argumenty, które pojawiły się już wcześniej w jego niedawno wydanej książce „False Dawn”. Niemniej jednak moment ukazania się artykułu i jego prowokacyjny charakter gwarantowały szeroki oddźwięk u czytelników - na tyle znaczący, że w następnym numerze The Economist czuł się zmuszony odnieść się bezpośrednio do twierdzeń Graya. Nie podważający poglądów Graya, pełen uników, artykuł redakcyjny zdawał się tylko potwierdzać jego punkt widzenia. Przedstawiając globalizację jako „ideę, zgodnie z którą ludzie powinni mieć swobodę w prowadzeniu handlu w warunkach pokoju”, odwołano się do wyników badań opublikowanych w numerze czasopisma wskazujących, iż globalizacja nie podkopuje demokracji ani państwa dobrobytu, jest zgodna z celami polityki ochrony środowiska oraz że jest najbardziej efektywnym sposobem ograniczania biedy w krajach Trzeciego Świata. Biorąc jednakże pod uwagę fakt, iż Gray nie podejmował w swoim artykule żadnej ze wskazanych kwestii, argumenty te trzeba raczej uznać za chybione.
Postawa uników charakteryzuje sposób, w jaki The Economist odpowiedział na zasadnicze twierdzenia Graya. Odnosząc się do problemu wpływu globalizacji na lokalną kulturę, artykuł wskazuje (w sposób nieco naiwny), że „kontakty ekonomiczne w systemie rynkowym są dobrowolne”, co w konsekwencji oznacza, że jeśli kraj nie akceptuje kulturowych skutków handlu, może z niego zrezygnować. W teorii jest to być może prawdziwe, jednakże w praktyce autarchia jest mało pociągającą alternatywą. Prawdą jest również, jak twierdzą autorzy artykułu, że jeżeli ludzie na całym świecie jedzą w restauracjach McDonald’s i noszą stroje Nike, robią to z własnego wyboru, a nie z przymusu. Jednakże nie musi z tego koniecznie wynikać, jak twierdzą redaktorzy, że niezachodnie społeczności kulturowe powinny obawiać się globalizacji tylko do tego stopnia, w jakim czują się zagrożone w swojej indywidualnej wolności.
Globalizacja nie występuje przeciwko różnorodności religijnej, twierdzą autorzy, tyle tylko że nikt nie podnosi tego argumentu. Gray wskazywał raczej, iż konsekwencją globalizacji są tendencje sekularyzacyjne, spychające religię na peryferia, i to raczej ten fakt, a nie religijny imperializm rodzi obawy. Sekularyzm jest problemem, który leży u podłoża twierdzeń, iż globalizacja prowadzi do homogenizacji kultury. The Economist odrzuca to twierdzenie, wskazując na różnice występujące między krajami, takimi jak Stany Zjednoczone, Szwecja oraz Japonia, gdzie „globalizacja jest procesem w toku od wielu lat”. Prawdziwym problemem jest jednakże rozpowszechnianie się pewnej formy instrumentalnej racjonalności oraz wąsko pojmowanej idei ludzkiej natury i dobrobytu leżącego u jej podstaw.